Witam. Być może to z powodu, że zbyt rzadko rozmawiam przez telefon, ale dla mnie rozmowa telefoniczna jest tylko jakby protezą “prawdziwej” rozmowy. Czyli przez telefon mogę tylko co najwyżej umówić się na prawdziwą rozmowę. Przez telefon to tylko przekazać zwięźle niezbędne informacje, ale pogawędki to tylko w realu. Tymczasem są ludzie, którzy przez telefon rozmawiają zupełnie normalnie i to nawet przez ponad godzinę w ciągu jednej rozmowy.
Okazuje się, że nie tylko ja tak mam. Nie dawno w TV usłyszałem taki dialog:
-Musimy porozmawiać.
-Przecież rozmawiamy.
(powyższy dialog odbywa się przez telefon)
Zdecydowanie preferuję rozmowy twarzą w twarz. Niestety okoliczności z powodu mojego miejsca zamieszkania zmuszają mnie do rozmów telefonicznych. Dzisiaj, już zaliczyłam dwie rozmowy , jedną z bratem drugą z niedoszłą bratową.
Moja mama jak sie przyssie do telefonu to moze godzinami (doslownie) nadawac.
Zwlaszcza teraz jak ma internet i wiekszosc rozmow jest w abonamencie czy komunikatorach.
Strach telefon odbierac.
Nie mam z tym problemu. W rozmowie ważna jest treść a nie medium za pomocą którego się ona odbywa. Gdy nie było telefonów, internetu, komunikatorów, Skype’a – to faktycznie rozmowa osobista była jedyna możliwością. Tyle tylko, że byłą ograniczona do osób, które były fizycznie dostępne.
Oczywiście – gdy ma do wyboru: rozmowe bezpośrednia i telefoniczną, to wybieram te pierwsza. Ale dzięki urządzenioom typu “fernsprecher” jak mówią logicznie NIemcy, okazji do rozmów jest nieporównywanie więcej.
Mam podobnie, jak @mężatka
Dawniej, rozmowa przez telefon była u mnie, raczej krótkim komunikatem, dłuższe pogaduszki irytowały mnie. I to jeszcze wtedy, gdy nie znano komórek. Ale jestem w takiej sytuacji, że ludzie, których lubię, na których mi zależy, są bardzo daleko, bliższy kontakt jest uniemożliwiony. więc muszę odbywać długie rozmowy telefoniczne. Czyli, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma…
Nie lubię rozmów przez telefon. Lubię widzieć mimikę, mowę ciała, reakcje odbiorcy. Tego zwykły telefon nie daje. Służy mi do krótkich konkretnych komunikatów, przekazania informacji, sprawdzenia, czy w rodzinie wszystko Zresztą w realu też nie jestem gadatliwa
Jest to rozwiazanie.
Ale nie dla kazdego. Moja mama wideorozmowe traktuje jak wywiad u Ireny Dziedzic - najlepiej prosto od fryzjera i odswietne ubranko.
Dobrze, ze w ogole nauczyla sie smarfona wlaczac i whatsappa obsluguje.
86 lat starannego omijania zdobyczy wspolczesnej techniki sie msci.
W pewnym stopniu tak, ale chyba nadal czułbym się więźniem jakiś ram czasowych, podczas gdy w realu wystarczy przebywać, czasem coś powiedzieć i nie ważne, kiedy i w jakim tempie.
Bardzo niewielu :-). Znam sporo osób, które tylko bardzo, bardzo ważne sprawy zostawiają na rozmowy twarzą w twarz: mówią wtedy: spotkajmy się to porozmawiamy a osobie po drugiej strony ciśnienie szybuje w górne rejestry że stresu i przerażenia cóż to za gardłowa sprawa. Lubię się spotykać żeby pogadać, ale z bliskimi znajomymi mogę gadać równie swobodnie przez telefon lub whotsap: nawet bardzo długo. Bardzo długich rozmów nie prowadzę jednak zbyt często, 1 na tydzień, 1 raz na dwa tygodnie -pogadam z przyjaciółką przez godzinę i mi wystarczy Teraz trochę się pozmieniało, bo ciężko się spotykać i pozostały rozmowy telefoniczne…
U mnie tak zwykle było, ale podczas pandemii się przystosowałam, że z większością ludzi gadam przez telefon albo wcale i teraz też umiem gadać przez telefon przez 2 h.