Jak wspominasz swe dzieciństwo?

Były juz takie pytania…
Ale były tez i inne i dalej bedą nudziły więc czemu nie to akurat? :relaxed: :innocent:
Trafilem na fejsie,dawno niewidzianą i nieslyszaną/czytaną koleżanke z podstawówki…
Zanim zdaliśmy sobie sprawe ze juz nie jesteśmy tamtymi dziećmi,troche śmiechu i malych wzruszeń sie pojawiło…Jak to często bywa w takich chwilach…
Mieliśmy wtedy po 10-11 lat…Wtedy czyli wówczas gdy najbardziej sie lubiliśmy.Mieszkaliśmy blisko siebie,dobrze sie uczyliśmy a dzieki temu,rodzice na stosunkowo dużo pozwalali…
Pisalem nawet listy milosne o które chyba @Gra dzisiaj pytała…
Beztroska…
Czas który zazwyczaj kończy sie wraz z 8 klasą…Potem tez sie zdarza ale to juz od czlowieka bardziej zależy…
Potem częsciej pojawiają sie tęsknoty.Za tym własnie bezproblemowym czasem,za fantazjami,za wybrykami które"wstydu nie przynoszą"…
Ja tak miewałem.
Ale podobno inni wlasnie odżywali gdy wchodzili w dorosłość gdy mogli skrzydła rozwinąć…
Dzieciństwo niejedno ma imię?

3 polubienia

Moje dzieciństwo było zaje…ste. Mógłbym na ten temat opowiadać do jutra. Głupie, szalone i dziwne pomysły trzymały się mnie każdego dnia i nie chciały mnie opuszczać.

Opowiadałem o kuzynkach jak przyjechały na wieś? Coś mi się wydaje, że tak, ale nie jestem pewien. Ciotki nie było, kuzynki starsze ode mnie o jakieś 10 lat. Wieś jak to w centralnej Polsce - chałupa od chałupy minimum kilometr. One w jednym pokoju a ja w drugim. By nie było im nudno, urozmaicałem im ten pobyt jak tylko mogłem. Pewnej nocy przełożyłem przez dach młotek na sznurku i w nocy pociągałem za sznurek a po drugiej stronie, tam gdzie spały walił w ścianę chaty. Do rana nie spały. Że nie padły na zawał …
Na drzewach w tej wsi, najwyżej jak się dało, wieszałem światełka odblaskowe. W nocy to dopiero była heca, jak się latarką poświeciło. Oczywiście nikt nie wiedział co to za światełka prócz mnie.
Nauczycielkom, które mnie przezywały odpowiadałem, że mam swoje nazwisko i potem w podstawówce mówiły mi per pan. Ojciec wydeptał do szkoły ścieżkę a zamiast do kościoła jeździłem co niedziela na wycieczkę do Torunia. Wracałem 4 h po czasie. W szkole po kilku dniach zawsze sadzano mnie za kare z dziewczyną.
Zbieraliśmy z chłopakami złom i butelki a gdy to sprzedaliśmy, kupiliśmy dobre fajki. Ojciec się bał, że blok wysadzę w powietrze, bo miałem swoje chemiczne laboratorium. Wypaliłem kwasami dziury w dywanie, za którym matula całą noc stała. Podobnie było ze spodniami - sztruksami z Pewexu. Dwa dni nosiłem, trzeciego już dziura po kwasie. Że nie oślepłem od tych fajerwerków to cud … Mieszkaliśmy na 4 piętrze. Chodziłem po parapecie po drugiej stronie. Sąsiedzi dzwonili do matki - kobieto, jedź czym prędzej do domu, syn po parapecie na 4 piętrze spaceruje!
Książkę o dzieciństwie kiedyś napiszę :grin:

Musiałem mieć ADHD, wtedy nikt tego nie znał, teraz się to leczy :grin:

5 polubień

No i sam widzisz ile by bylo wspólnego do pogadania…Moze poza fajerwerkami bo to mnie raczej nie bawiło…Moze poza sylwestrami…
Jak ja kochalem takie kary!!!No PRAWIE zawsze bo mozna bylo trafić na nielubianą koleżanke.Ale ja większość lubiłem.Czasem nawet za bardzo :joy:
Ja za flaszki kupowalem najcześciej modele żolnierzy albo,tak od 6 klasy,znaczki.I to mnie,jak sie okazuje,trzyma do dzisiaj.
Kuzynki na wsi…Jak w Daleko od szosy…Marzenie! :joy:

4 polubienia

Laboratorium chemiczne w domu tez mialam, ale jakos dywany sie uchowaly.
do kosciola i za papierosy nie gonili.
Lęk wysokosci mam, to mialbys problem, zebym na czwarte piętro w ogole dobrowolnie weszla.
Ogolnie wydaje mi sie, ze w rozrabiackiej normie sie miescilam. Milicja mnie nie ganiala… No raz tylko jak po niecalym tygodniu zwialam z kolonii. Nie dopadli. Obiad w domciu jadlam jak przyjechali, tato im otworzyl, a oni prawie z kondolencjami, ze corka zaginela. Dobrze, ze mial tylko jedno dziecko…

4 polubienia

Było normalnie. Żadnych internetów, komórek i związanej z tym demoralizacji dzieci i młodzieży. W zasadzie niczego w sklepach nie było, ale chociaż można było powisieć na trzepaku i rodzice nie bali się dziecko wypuszczać, żeby polatało po krzakach.
A teraz totylko herbatka uspokajająca przed snem.
Ale to i tak nic wobec tego, co się dzieje z dziećmi w Afganistanie. Kurcze iświat pozwala :frowning: Bo chodzi o bogactwa naturalne :face_with_head_bandage:

5 polubień

W sklepach niczego nie bylo…Czyli lata 80-te,czyż nie?
Pewnie mozna rozwijać ten temat w nieskończoność ale mimo iz jestem starszy,te widoki z lat 80-tych,tkwią we mnie najostrzej…
A jesli chodzi o Afganistan…Z bierzących doniesień wynika ze znacznie gorzej od dzieci,mają kobiety.A jesli sie wyda ze kobieta wykształcona to musi sie liczyć ze śmiercią.
Swiat o tym nie mówi bo musialby sie zdobyc na uczciwość.A to jest wykluczone.
Liczy sie poprawność polityczna,zaklamanie,interesy chooy wie kogo jeszcze…A feministki odwracają sie tyłem bo im do obrazka nie pasuje…Czy może wyobrazni nie staje…Tego jednak rozwijac nie będę bo mnie jeszcze przed północą szlag trafi :roll_eyes:
Kiedyś marzylem zeby taką Kinge Dunin spotkac w ringu :joy:Aż tak mnie poniosło ze zapomnialem ze byłbym damskim bokserem…
Troche szkoda jednak :wink:

5 polubień

Zeby tylko w Afganistanie.
Ale tatusiowie wola glosowac nogami i wiac niz walczyc o swoje…

4 polubienia

Tak, lta 80-te :smiley: Ech…te kolejki wdzierające się do sklepów, gumy balonowe wspólnie rzute :smiley:
Dziś świat wariuje. W Australii jakiś typek porwał 4-latkę, którą teraz znaleźli…I po co komu cudza 4-latka? Może się czuł samotny, to mógł psa kupić. Założę się, że jakby nie cudze wojska w Afgan.to by się okazało, że i talibowie nie tacy straszni. Ale… Dziś wyznano mi sympatię, aczkolwiek obawiam się co z tym uczuciem zrobić :smiley: Idę spać :slight_smile:

3 polubienia

No to sie CIESZ!!!
Bo czego chcieć więcej?
Z tym bogactwem az milo sobie radzić…Moj kolega w liceum zamykał sprawe jednym tekstem:Zawsze lepiej być lubianym niz na odwrót…
I chyba nic sie od ponad 40 lat nie zmienilo specjalnie :wink:?

3 polubienia

No właśnie. Temat, który tu już po raz drugi wrzuciłeś jest w zasadzie niewyczerpany. Żeby tylko ludziom chciało się o tym pisać. Tu wspomnienie radzi następne wspomnienie i tak można prawie bez końca. Prawie, bo, jednak to dzieciństwo, niestety, ale się kończy.

Odpowiadając ściśle na pytanie, to moje dzieciństwo wspominam, jako wyśmienite. Przede wszystkim, miałem wspaniałych rodziców i ich miłość. I to jest podstawa wszystkiego. Nie przeszkadzało nawet to, że, jak się zasłużyło, to i w dupę dostało.

A co do ADHD, to jakby dzisiejsi pedagodzy i psycholodzy w jakiś sposób zobaczyli moje pokolenie dzieciaków, toby pomdleli, ponieważ, na 10, jeden tego ADHD nie miał. A reszta była, że się tak delikatnie wyrażę, dość żwawa. :grinning:

I jeszcze wrócę dziś do tego wątku.

5 polubień

Jak wspominam swoje dzieciństwo?
Nostalgicznie … :stuck_out_tongue_winking_eye:

4 polubienia

@Vilemo jesli sie nie mylę,kiedyś zamieściła taką wspominkową i mocno prześmiewczą zbitke doznań,jacy to kiedyś niepoprawni byliśmy…Świetnie napisane i to bylo takie dzieciństwo w pigułce…

Na razie masz najlepszą odpowiedz za wspomnienie o rodzicach…Ja takze zawsze od tego zaczynam.Bo to jest"podstawa wszystkiego"!
I pewnie ze oberwałem linijką po łapach czy pare razy w tyłek,jak mawiała moja babcia.I dzisiejszych medrców mam gdzieś bo pare klapów nie wyklucza miłości.Natomiast znam DOSKONALE przypadki gdzie brak interwencji świadczył o zobojetnieniu,braku dojrzałości czy wręcz głupocie.
Czy po raz drugi?Sam nie pamietam ale coś mi dzwoni ze inni tez do tego wracali…

2 polubienia

Okulary straciłem dziś rano i za dwie, trzy godziny będę miał drugie. Do tej pory mnie na forum nie będzie.

1 polubienie

Ale piszesz normalnie.I nie brailem :joy:
Więc o co chodzi? :innocent:

2 polubienia

Ach, dzieciństwo! Temat rzeka. Oczywiście beztroskie (z dzisiejszego punktu widzenia, bo przecież i dzieci mają swoje zmartwienia, większe i mniejsze. Na szczęście ja miałem raczej te mniejsze). To był czas “podwórkowy” - ganiało sie z kolegami do zmroku po rożnych zakamarkach, grało w piłke, w kapsle, poznawało okolice na rowerze (mimo błagań matki bym jeździł tak, żeby mnie widziała z okna :slight_smile: ). Pamiętam kiedyś zorganizowaliśmy podwórkową olimpiadę w kilku dyscyplinach sportu, a więc biegi, (w tym przez płotki - czyli odpowiednio ustawione ławki), rzut oszczepem, pchnięcie kulą, skok w dal, trójskok (ja wygrałem) i chyba jeszcze coś, nie pamiętam.
Najcudowniejsze były wakacje - rodzice dbali o to, byśmy razem z bratem mieli je zorganizowane na całe dwa miesiące i zawsze się to udawało, zarówno jeśli chodzi o kolonie, obozy jak i wyjazdy z rodziną. Poznałem wtedy niemal całą Polskę - morze, Mazury, góry, a nawet wieś (dalsza rodzina, bo moja to Warszawiacy z dziada, pradziada).

4 polubienia

Musialem zrobić mniejszy ogień pod obiadem bo byłoby żal przypalić… :joy:
Zmartwienia dzieci są moze i małe ale dla nich,najważniejsze.
Punkt po punkcie,mialem tak samo.Z tą róznicą ze często podążaliśmy śladami bohaterów filmowych i na ulicy co rusz pojawial sie jakis Zorro czy inny John Wayne.Thierry śmiałek czy Ivanhoe.No i Robin Hood a w robieniu łuków byłem na serio,dobry!
Ojciec wystrugal mi kiedyś miecz…Mieliśmy dwa na ulicy,AŻ takie.Mój i kolegi z bramy no. 5
Przedmiot zazdrości innych,aż po próby kradzieży :joy:
Tez mieliśmy mała olimpiadę.Rzut dyskiem to byl rzut…kaflem chodnikowym :joy:Ale juz kula była prawdziwa.Ktoś podprowadził po lekcji wf z II LO…Oni przychodzili na nasze boisko pare razy w tygodniu…
No i wakacje.Zaniemyśl,Kolobrzeg,Śląsk,Mazury.Tylko nad bialoruską granice nigdy nie dotarłem.Za to góry,tak od polowy podstawówki az po koniec liceum,prawie wszystko.Z celowym omijaniem Zakopca który mnie odrzucał…Tam dotarlem dopiero gdzies kolo 30-tki…

3 polubienia

Ja to samo z zupą - jak pisałem. :slight_smile:

3 polubienia

U mnie dopiero ryba sie rozmraza. Wlasnie udalo mi sie ustalic jej polska nazwe - dawno zapomniane slowo “turbot” :wink::fish:

2 polubienia

A po hiszpańsku to jak? Przeciez to niepolska nazwa.

hiszpanska to rodaballo. Bliska krewna fladry. W Polsce tez nazywaja ja skarp. Z P na koncu :wink: nazwa turbot pochodzi bodaj z francuskiego.

2 polubienia