Były potrzebne tylko niektórym?
Co masz na myśli?
No coz, pod tym względem nigdy zwolenniczką urawnilowki nie bylam
Dostęp do nauki, tak dostępny, ale nie kosztem obnizania poziomu nauczania i rozdawnictwa certyfikatów za obecność.
Kiedyś nawet posiadanie matury było wielkim osiągnięciem, czyli większość społeczeństwa musiała żyć i żyła bez studiów. Co więc stało się, że postanowiono to zmienić?
Moim zdaniem stał się nadmierny konsumpcjonizm, że niby absolwenci studiów będą zarabiali więcej, więc więcej będą też konsumowali, a to w interesie systemu.
Co ma konsumpcjonizm do uczenia się?
Sorry, nie nadążam…
absolwenci studiów będą zarabiali więcej, więc więcej będą też konsumowali, a to w interesie systemu.
Dlatego właśnie system chce mieć jak najwięcej absolwentów, więc nakłania nas do nauki, ale także obniża jakość edukacji, by ta stała się dostępna szerzej.
Kiedyś, mogłeś być analfabetą, i zostać majstrem na budowie.
Kierownicze stanowiska w wielu zakładach, piastowali ludzie z wykształceniem zawodowym.
Nie będę się o tym zbytnio rozpisywać, bo sporo część ludzi z forum wie w czym rzecz.
Teraz, mamy nadmiar ludzi wykształconych- niezaradnych życiowo.
po pierwsze teoria nie jest poparta praktyka - i to juz na poziomie nauczyciela, ktory tez wiele rzeczy tylko na obrazkach widzial.
sprawa nauki to nie kwestia konsumpcjonizmu a wladzy - ciemnota latwiej sie steruje.
Państwo postępuje zgodnie ze swoim interesem. Tak więc musi istnieć powód, dla którego państwo uczyniło studia masowymi.
Ludzie po studiach zarabiają więcej pieniędzy, a przynajmniej tego się spodziewano.
Naprawde zarabiaja wiecej?
Wbtej chwili licencjat znaczy mniej niz kiedys dobra szkola policealna lub technikum.
Systematyczne obnizanie poziomu nauczania zadnemu panstwu nie sluzy.
Student, jak idzie do MacDonalda, to kupuje u absolwenta.
Ladnie to ujales.
Ja mialam skojarzenie z kasa w biedrze, ale tam biora tylko magistorow.
Mac to dla licencjatow.
Choc po szkole w Toruniu?
Swiat ponoc stoi otworem a dobrze platne miejsca pracy czekaja.
Ludzie po studiach zarabiają więcej pieniędzy, a przynajmniej tego się spodziewano.
Czyli nie wszystkie pomysły muszą się udać.
Bez nadmiernego konsumpcjonizmu świat wyglądał by pięknie i dziko. W gęstych borach dziki zwierz by buszował, a na stepach porośniętych bujną, wysoką trawą żerowałyby mamuty, a tygrysy szablozębne czyhały by na zdobycz.
Można byłoby też dostrzec, jak pewiem młodzian w skórę odzian, z maczugą na ramieniu, ciągnął by swą dziewczynę do jaskini. Ale za włosy by ją ciągnął, nie za nogi, co by piachu nie nabrała.
I nie istniał by smog, zatem najpiękniejszą sprawą byłby brak nawiedzonych ekologów.
Ekolog jaskiniowiec w epoce polodowcowej tez narzekalby na globalne ocieplenie, oni tak maja.
Walnie kaldera w Yellowstone i problem przestanie istniec.
A wczoraj ogladalam ciekawy film - niby dokument, ale stawiali ciekawe hipotezy. Powiazanie zmian klimatycznych a rozwoj cywilizacji jest dla mnie dosc oczywisty, ale znalezienie przyczyn tych zmian niekoniecznie laczac to ze spalinami i wycinaniem Amazonii? Na dzien dziejszy wymaga odwagi
Wyborne!
Sympatyczny kolega @Daniel86 chciał wiedzieć, jak wyglądał by swiat bez nadmiernego konsumpcjonizmu, to mu pobieżnie opisałem ten świat…, no co?
Ten Twoj opis to cos zbyt harmonijny jest…
Czyli byłoby harmonijnie.
A poważnie pisząc, co by było, gdyby ludzkość w tej chwili zrezygnowała z nadmiernego konsumpcjonizmu? W czasach, gdy LED-y i LCD oszczędzają nam energię, w czasach, gdy termoizolacja chroni przed wyciekiem ciekała z domu, w czasach, gdy Azjaci i maszyny pracują dla nas taniej niż Europejczycy? itp. itd.
Już od lat mnie zastanawia. Jeśli wokół nas tyle energo-oszczędnych technologii, tyle ciepło-oszczędnych technologii, czaso-oszczędnych technologii, praco-oszczędnych technologii, paliwo-oszczędnych technologii itd, to dlaczego ludzie nadal muszą pracować przez 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu i 40 lat w życiu? Co poszło nie tak?
Otóż nie tak poszła inflacja stylu życia i nadmierny konsumpcjonizm. Np. LED-y miały nam oszczędzać energię, ale nie oszczędzają, bo skoro LED-y są energooszczędne, to ludzie sobie wydumali, że mogą mieć ich więcej niż mieliby żarówek. Czyli paradoksalnie LED-y żrą więcej prądu niż żarówki. Nie inaczej działają promocje w sklepach. Tam też ludzie niby mają zaoszczędzić pieniądze, ale w rezultacie wydają więcej, bo kupują trzy tanie rzeczy zamiast jednej drogiej.
Kryzys ekonomiczny.
To co się dzieje dziś, działo się od początku ludzkości, tylko w nie takich technologiach i scenerii, Ale mechanizm napędzający ten sam.
Zacznę od początku. Ja to widzę tak: wielkie firmy dają nam coraz więcej oszczędnościowych technologii, więc teoretycznie życie powinno tanieć. Niestety, wielkie firmy również wymyślają nam nowe wydatki. Wydatki, których nie było w czasach paliwożernych Polonezów, prądożernych żarówek, a zęby były myte przy odkręconym kranie. Tak więc w ostatecznym rezultacie życie drożeje.
Jeśli zaś chodzi o naukę, państwo wymyśliło sobie, że jeżeli rozda przeciętnym ludziom dyplomy, to ci ludzie przestaną być przeciętni i zaczną zarabiać więcej dla państwa. Niestety, dawni absolwenci byli ponadprzeciętni nie dlatego, że dano im dyplomy, ale dlatego, że potrafili na nie zasłużyć. Skutek jest teraz taki, że nawet zwykły człowiek potrzebuje studiów, podczas gdy dawniej do życia i szczęścia wystarczyła zawodówka.