Koronawirus staje się naszym towarzyszem a my żyjemy w czasach zarazy. Mamy dwóch papieży i plagę - wygląda to na scenariusz powieści osadzonej w średniowieczu, lecz jakże jest realne i przytłaczające.
Z każdą godziną odwoływane są kolejne wydarzenia kulturalne i sportowe.
Gdzieś w głębi zaczynam się obawiać czegoś co mogę utracić… Kolejne warsztaty i imprezy taneczne zyskują dopisek “cancelled”… Jesteśmy zachęcani by się nie witać, trzymać dystans na metr, a od wczoraj na 4.5 metra. Szkoły i uczelnie myślą o nauce on line… Co w tej sytuacji z takimi czynnościami jak taniec?
Co jeśli nie znajdziemy lekarstwa? Jak wiele pasji zniknie z naszego życia? Czy wrócą?
Takie małe wirusiki, z których żartowaliśmy przez ostatnie dwa miesiące, mogą nas zmusić do zupełnie innego życia…
Dla mnie to straszna perspektywa. Nie tylko dlatego, że uczę ludzi tańczyć… Nie muszę tego robić i dam radę żyć bez uczenia. Ale bez tańca w ogóle? Bez dzielenia się sobą z innym człowiekiem? Bez tych euforii, wzruszeń i zaskoczeń. Bez jedności w muzyce?
Oby znaleźli lekarstwo na to cholerstwo… bo ja nie wiem czy dam radę żyć po nowemu…
Taką mamy nadzieję… a jednak: tak samo mówiono o HIV, grypie i wielu innych chorobach, które nam towarzyszą od lat bez szans na eliminację. Nawet zapomniane już prawie choroby wróciły… Minie, jeśli będzie szczepionka lub lek… a jeśli nie będzie?
Jeśli najbliższe lata to będzie strach przed drugim człowiekiem?
@anon86894402
Trzeba znalezc jakies wyjscie. Moze nie zaraz, moze nie tak szybko ale mysle ze jakies wyjscie musi byc
Ja w tej chwili nie moge tanczyc, ani nawet uprawiac sportow w obecnym stanie zdrowia. Ucze sie wiec gry na bebnie i poglebiam wiedze na temat muzyki klasycznej zwlaszcza opery. Niestety dzis wlasnie dzwonil nauczyciel i powiedzial ze kolejne lekcje gry na bebnie nie odbeda sie bo on jest chory. Mam nadzieje ze to nie wirus
A ty masz na razie jeszcze pisanie opowiadan i wierszy
Skąd ja to znam? Tyle, że u mnie to nie koronawirus jest winien, a wypadek męża i moje problemy sdrowotne. Całe życie tańczyłam, od dzieciaka. Męża poznałam w klubie tańca. Ale wszystko do czasu Możemy potańczyć okazjonalnie i b. ostrożnie, nawet bez podskoku.
Zawsze lubiłam sporty, uprawiałam LA i siatkówkę. Teraz to odpada; mogę np. jeździć rowerem, ale nie wolno mi się przewrócić! Ale życie toczy się dalej. Mam nowe hobby (niestety, nie zrekompensuje poprzedniego, ale jest).