Nie pozwolą mu umrzeć. Nękanie tak ale nie ciche zabójstwo w łazience.
A diabli wiedza skad, w kazdym razie Vlada nie przypadkiem nazywali Palownik.
@joko, kiedyś z zupełnie nieznajomym poznanym facetem rozmawiałam na ten właśnie temat nad morzem. Powiedział mi on rzecz zatrważającą dla mnie, czyli co jest gorsze od śmierci zbrodniarza jego zdaniem.
“Dostać wyrok śmierci i co jakiś czas otrzymywać informację, że egzekucja odbędzie się jutro a potem ją odwoływać. I tak przez całe lata”.
Kiedy mi powiedział, że praktykowałby ten zabieg, to go zwyczajnie pożegnałam. Nawet się go bać zaczęłam… bo to lekkie przegięcie było, ale
…myślę, że droga nie w emocjach, tylko na zimno w takich sytuacjach, bo zabić najłatwiej, lecz nie w tak bestialski sposób. Ja stawiam na pracę, ciszę i odosobnienie - też straszne, ale jakoś tak bardziej humanitarne i po mojemu… Choć słowo humanitarnie w tej sytuacji trochę kiepsko brzmi, wiem…
No jesli to mialoby byc na Kosowym Polu jako na poczatku to juz pewnik ze ze wschodu…
Będzie gwałcony przez grypsujących całą noc.
Gdy rano się będzie skarżył to strażnicy ogłuchną.
co tydzień zmienią mu celę by każdy grypsujący mial okazję mu wymierzyć sprawiedliwość.
Albo samo odbierze sobie życie (grypsujący będą pilnować by tego nie zrobił bo to UCIECZKA) albo oszaleje.
IMHO czeka go to drugie…
To bardzo prawdopodobne. Zasłużył. Nie ma umrzeć. Ma jedynie czuć że umiera.
Z południa i ze wschodu. Południe, mam na myśli dzisiejsze Bałkany, wschód, Tatarzy, ale dokładnej genealogii nie pamiętam. Którzy z ich nauczyli się, od których.
Jedno jest pewne @birbant tam gdzie rosly drzewa, bo inaczej z palem krucho.
Bardzo rzeczowa jesteś.
Nam na wycieczce opowiadano, że hrabia Drcacula (Vlado Palownik) potrafił tak mistrzowsko nadziać człowieka na pal, że ten całymi godzinami żył na tym palu. Tutaj akurat w grę wchodzą Węgry.
Podobno praktyka czyni mistrza…
@birbant
dobre i mądre zwyczaje warto naśladować…
Niezupełnie Węgry, niezupełnie pale, jeśli o Vlada chodzi. On urodził się w Siedmiogrodzie, dziś Rumunia. Jeśli o wbijanie na pal się rozchodzi, to mu bardziej zrobiono negatywny image, niż on tak na te pale. Szkoda, że mnie nie było na tej wycieczce.
Birbant, masz rację, że Rumunia. Mi się z tych nerwów wszystko pomieszało. Cały czas myślę o tej maleńkiej.
Ale działał na Węgrzech, jak najbardziej. Był niejako podwładnym jednego z najlepszych dowódców węgierskich, który nazywał się Jan Hunyady. A później jako władca Mołdawii jego sojusznikiem w walce z Turkami. Dobra, kończę i zmykam, bo mnie tu Malita prześwięci zaraz.
Pisz ile tylko chcesz.
Bardzo ciekawe to zresztą.
A ten Jan Hunyady, to póżniej dowodził pod Warną 1444 i sprałby Turków, gdyby nie głupota naszego polskiego króla, synka Jagiełły, Władysława, później Warneńczykiem zwanym.
Kilka razy pisalam, ze Vladi mial pecha do czarnego PR
Nie miał łatwego życie, bo za młodu dostał się do niewoli tureckiej wraz z młodszymi braćmi. Jego po kilku latach zwolnili, ale bracia tam, zostali i za zakładników robili. Nieźle musiał później manewrować, kiedy wrócił i trza było się z Turkami naparzać. Cholera, to byłby już z dziesiąty temat, który mam w zanadrzu do swojego cyklu. Tematy są, ale chęci brak.
Kiedys wlasnie czytalam o tym, ze dziecinstwo trudne a pozniej tez mu latwo nie bylo.
Ale wtedy jak ktos nie byl psychopata (z naszego punktu widzenia) to dlugo nie porzadzil.
Psychopatą nie był, ale twardą rękę miał.