To fajne masz te sny. Możesz śmiało więcej spać
Te są/były fajne…
Ale te w ktorych uciekam przed Gestapo juz raczej nie…
I na deser jeden z tych snow ktory wytrącil mnie z rownowagi na dobrych kilkadziesiat minut…
Otóż,poszedlem kiedys do koscioła.Była słoneczna wiosna a ja swego czasu faktycznie lubiłem zatrzymac sie w kościele o poranku…Troche ściennych malowideł,troche uspokojenia i refleksji…
Az nagle…Slysze szum gadajacych ludzi za plecami.Odwracam sie i zauwazam ze juz nikogo procz mnie nie ma a wszystkie okna i drzwi są zabijane deskami…Probowalem sie wydostac ale to bylo niemozliwe…Za to potem ktoś rozlał cos i podłożył ogień…
No to ładny deser.
Koszmar jakich bywa nocą sporo. Czasem wystarczy, że się człowiek czegoś przestraszy, czymś zdenerwuje, coś stresującego zobaczy i koszmar gotowy. I nie koniecznie na temat.
Wezmy choć to"standardowe" latanie we śnie…Wszystko bylo fajnie gdy w jakims sennym szoku spotykalem orly czy jastrzebie na szczytach drzew,gdzies,powiedzmy,w górach…Gorzej gdy orientowalem sie ze lece w dół i nie wiem jak wylądować
Dużo jednak zależy od nastroju. I nic na to nie poradzimy.
Byc moze…Ja sie w snach czuje wlasciwie zawsze zaskakiwany.Moze dlatego ze pamietam cokolwiek ledwie raz na jakis czas…
Jakiś czas temu śnił mi się kolega z podstawówki. Wiedziałam, że jest już po drugiej stronie życia … bylam na jego pogrzebie.
Przyszedł ot tak sobie i poprosił, żebym podała mu rękę i poszła razem z nim na spacer. Podałam i poszłam… i do tej pory tego nie rozumiem Znalazłam się w jakiejś szczesliwej krainie. Ogarnął mnie taki niesamowity spokój, szczęście, błogostan… Nigdy się tak nie czułam. To było takie niesamowite.
Pamiętam też moment kiedy wracając doszliśmy do wysokiego muru.
Nagle wypchnął mnie na drugą stronę przez dziurę w płocie mówiąc, że on zostaje, bo nie może iść dalej.
Obudziłam się… i tak wspominając ten sen zastanawiam się - gdzie ja tak naprawdę byłam?
Kiedys znalazlem sie w ogrodzie…Bardzo gestym,zielonym az do utraty tchu…Uslyszalem strumyk i poszedlem w te strone…
A tam…Mostek jak z wiktorianskiej Anglii…Jakis facet starszy ode mnie cos tam majstrowal…Kiedy sie wyprostowal zobaczylem ze to…nasz papiez!
W cywilu,w bialej koszuli…Z narzedziami…Od tego momentu poczulem ze nie chce za zadna cholere ruszac sie z tego miejsca…Ale niestety…Budzikom smierc…
Dziwne uczucie.Przywiazac sie do czegos co nie istnieje…No chyba ze to byl skrawek nieba…
Pogodzilas sie z Jego śmiercią?