Ja minimalistyczny, skandynawski. Dużo natury, światła, przewaga jasnych kolorów przełamana brązami i/lub czernią. Minimum sprzętu, bez wymyślnych kształtów, jakieś wolne przestrzenie w miarę możliwości. Porządek, niewiele ozdób. Tak mi dobrze
I czy są jakieś rzeczy, które są powszechne, a nie chcielibyście ich u siebie mieć?
Mnie denerwują zegary ścienne. Tykanie doprowadza mnie do szału, nie wyobrażam sobie mieć zegara w pokoju (chyba że taki niewydający dźwięków, ale tradycyjny-nie).
a ja mam wiszacy tykajacy, kurantow nie wybija, bo tarczka sterujaca sie nieco wytarla i glupieje. ale starowinka z XIX wieku.
a wnetrza lubie eklektyczne - takie dla wlascicieli nie na wystawe,
jesli wyglada jak magazyn muzeum drobnomieszczanstwa to tez strawie. skandynawski mebel przy gdanskiej rzezbionej szafie tez moze wygladac interesujaco.
Pokoje musza byc duze…Nie wytrzymalbym w bloku nawet miesiaca…
Przede wszystkim…Nie cierpie pustych scian.Lubie obrazy w starych ramach.Lubie stare lub stylizowane na stare,meble…
Lubie jak wszystkiego jest duzo.Jakis plakat,obrazy,zdjecia na biurku.Mnostwo ksiazek i plyt w reagalach.Lampa w kącie,lampka na stoliku…Stre świeczniki…
Dywan niekoniecznie,tym bardziej ze zanosi sie na kolejnego psa w tym domu:))
Kocich figur? Mam jednego żywczyka nieletniego. Chwatit.
Chyba imię mu zmienię z Jinksa na Smuga,albo Przecinak? Teraz śpi, jak nieżywy na na moich materiałach historycznych, co na parapecie są. Też bym tak spał, gdybym tak szalał.
Poza dywanem (też się obejdę bez, zwłaszcza przy ładnej podłodze) mam na odwrót
Zwłaszcza, że wolę mniejsze pomieszczenia, w dużych się jakoś nieswojo czuję, chociaż mam duży dom…ale dobrze czułam się też w bursie, gdzie miałam tylko dla siebie przestrzeń max 2m x 1m
Nie moglibysmy mieszkac razem…Ale zaskocze Cie…W Anglii moj pokoj ma ledwie 8 metrow.
Tylko ze nawet na tych paru metrach,mam wszystko.Od ply i ksiazek poczawszy,po sprzet,polki wiszace i stojace,zdjecia i plakaty.Plus kalendarz z córką…Wisi miedzy kadrami z …Ojca chrzestnego
Mój prywatny, stały pokój (średniej wielkości):
duże biurko, na nim lampka i kubek z wszelkimi pisadłami. Nad biurkiem nadstawka z 2 półkami, na nich rozłożone głównie teczki i luźne papiery, na płasko, bo za mało miejsca, żeby je postawić. No i tekturowe pudło z moimi figurkami dinozaurów zachowanymi z dzieciństwa.
Krzesło. Dywan mam, bo podłoga jest brzydka Okno balkonowe, wyjście na balkon. Okno gołe, tylko z roletami, których i tak nie używam. 2 szafki z półkami (wypakowanymi książkami do granic możliwości), jedna wąska, połączona z szafą na ubrania, komoda. Taki zwykły tapczan. Na “mojej” ścianie jest jeden obraz, z psem. Na przeciwległej dużo “świętych obrazków”, ale to ściana niezależna od mojego gustu
Z ozdób, na jednej półce leży sztuczna modliszka i obok słoiczek z kremem do rąk, na wierzchu jednej szafki stoi figurka psa, sztuczny wąż (proszę NIE interpretować dwuznacznie) i książki z biblioteki. Na tapczanie jest puchaty kocyk, poduszka w jakieś “vintage” wzory i…pluszowy dinozaur.
Koniec, całe wyposażenie.