Ja jak byłam mała to chyba lubiłam zeżreć
I tata mówił do mnie Hipcia
Teraz zrobił mi psikusa i nazwał tak łódkę
Zdjęcie zrobione przed chwilą
Zaczynamy weekend!
Hanka Bielicka, Spidy Gonzales, Paryżanka, smilka , a małżonek mówi do mnie groszku…
Sporo tego miałem. Byłem mobilny środowiskowo, a więc co zmiana środowiska, to nowa ksywa. Dla mamy byłem Chrabąszczyk, a dla mojej drugiej żony i córki; Bezik.
Za dziecka na podwórku; Japa, dla pierwszej żony i jej rodziny; Chudy, z lat młodzieńczych do 40, w pracy i wśród znajomych; Delon. W środowisku sportowym; Szyba i Delon.
W podstawówce i pierwszym ogólniaku; Bombaj.
Fajnie!
Ale polewka !!
Zajebiste te ksywy !!
Jaki birbant, takie ksywy.
Szczególnie groszku, to skrót od grosz kurde mi na nerwach
dawno temu… Pchla Szachrajka
jakiekolwiek zwiazki z wierszykiem Jana Brzechwy sa zwyklym zbiegiem okolicznosci.
Gdy byłem wikadajłą przez 3 miesiące w jednym burdelu, to panienki mówiły na mnie; … Filozof.
Booo?
Wiedziałem, że ktoś spyta. Rozmawiając z nimi, posługiwałem się znanymi cytatami. A, co poniektóre z nich myślały, że to jest mojego autorstwa. A poza tym,nie korzystałem z przynależnego mi ekwiwalentu, czyli darmówek. To było powodem szacunku i respektu, którym mnie obdarzały. Byłem jakiś inny. No i trzecia sprawa. Ja tam, za niezłą kasę nie miałem, praktycznie nic do roboty, więc czytałem książkę za książką.
dobrze, ze nie Dusigroszku
Jesteśmy bardzo rożni, ale poczucie humoru i ogromny dystans do siebie, jednakowy :)))
Odpada, jestem rozrzutna , większość swojej pensji wydaje na prezenty bez okazji, kiedy ja dostaje kasę , którą mam wydać na siebie i tylko na siebie, zaznaczają : jak kupisz za to firanki, to polecisz razem z nimi przez okno
Gawron, Gawronek - znajomi z liceum, studiów, klubu tak na mnie wołali.
Ps. Do dziś niektórzy na imprezie tak do mnie mówią
W liceum dostałem przezwisko “Sprytny”, po tym jak nasza wychowawczymi zapytała klasę: który jest taki sprytny i załatwi? (nie pamiętam już co). Ja się zgłosiłem i od tej pory nikt inaczej na mnie nie mówił. Nawet na spotkaniach po latach kumple z klasy też mnie tak nazywają
Byłbym zapomniał. Ciotki, siostry mego taty, do końca dni swoich nazywały mnie; Pindololek.
Dlatego, że,jak już zacząłem artykułować zrozumiałe dźwięki, to na pomidora tak mówiłem. Że chcę pindololka.
Mnie do tej pory część rodziny nazywa Paniana, bo gdy dopiero zaczynałam mówić, na pytanie jak się nazywam odpowiadałam właśnie Paniana (czyli pani Ania). Nie wiem, dlaczego uważałam, że jestem pani. Sama się zastanawiam.
Nie sądzę, żebyś miała skłonności do paniki.