Młodość…
A my wszyscy jesteśmy juz dawno po liceum,prawda?
WF to kula u nogi,strata czasu,nuda z pilkami lekarskimi…Ale nie kazdy mial aż takiego pecha…
A czasem robiło sie coś wiecej aby coś sie dzialo,czasem dla hecy…Jak wiele innych spraw.
Pamietasz jakies sceny czy rezultaty z których dzisiaj byłbyś dumny/zadowolony?
Jakis skok w dal na 5 m.Jakaś bramka w ostatniej minucie?
Jakikolwiek wystep sceniczny godny wspomnienia?[co juz wlasciwie wykracza poza sport]
W podstawówce zostałam wyrwana z lekcji po to, by pobiec do domu po łyżwy. Zawieziono nas na hm… międzyszkolne zawody w łyżwiarstwie szybkim. Zdobyłam medal bez żadnego klubu, treningów, rozgrzewki. Ot… z biegu
Bomba!
Byli czasy,czyż nie?
Jasne. A ja byłam ewenementem. Miałam stałe zwolnienie z wf, tyle, że żaden n-l o tym nie wiedział. Mało tego należałam do Klubu Warta (lekkoatletyka), i chodziłam na SKS (siatkówka).
No to juz są szczyty bezczelnosci I nikt tego paradoksu nie zakwestionowal?
Ponoć największy talent miałem do skoku w dal, Pamiętam, jak dziś, druga połowa czerwca 68 i mój skok, 6,98, lekko spalony, ale zaliczyli, udając, że tego nie widzieli. A przedtem regularnie bez techniki, w granicach 6, 50, Na żużlu, tartan dopiero pojawiał się na wielkich stadionach.
Jutro wrócę do tematu. O sobie, jako bramkarzu.
Pamiętam notoryczny brak stroju i częste nieobecności.
I jeszcze moje dwa biegi jeden na 400, drugi na 800, Al już nie dziś, Jutro też jest czas.
Wie osob miewalo zwolnienia ze szkolnego wf, co nie przesxkadzalo uczestniczyc w rozmaityc zajeciach TKKF, szczegolnie w podstawowce, gdzie nauczyciele rozni bywali.
Niezly wynik!
Ja pamietam swoje skoki jedynie z 7-8 klasy.I to bylo w okolicach 5.20.Potem juz nikt o to nie dbał…A ja w liceum myslalem juz tylko o pilce,rowerze i tak mniej wiecej,od 1978,o tenisie.
To ostatnie,mimo sukcesow Fibaka,napotykalo bandytyzm osiedlowy,nakrecany przez partie.W Gazecie Poznanskiej byl artykul ktory “udowadnial” ze na tym samym terenie mozna uprawiac sporty druzynowe a nie fanaberie bogaczy…
Nie pamietam nazwiska autora tych wynurzeń…I moze niech tak zostanie…
Nigdy w zyciu nie pobiegłem na 800m.
Mój życiowy na 400, to 54, 7 i był to długo nie pobity rekord juniorski na Wybrzeżu, czy jakoś tak, Na 800 biegałem sporadycznie, tak samo przełaje na 1000 i 1200.
Tym pytanie obudziłeś wiele wspomnień. Jutro powspominam trochę. Teraz muszę kończyć.
Tak.To,czesto w zależności od środowiska,była prawda.Bardziej kiedyś niz dzisiaj…I z tego"pnia"wychodzi to moje pytanie
Rodzice trochę się dziwili skąd 5 na świadectwie, ale twierdziłam, że to za aktywne kibicowanie Długo by opowiadać o moich podchodach.
Tez dobry.Krystyna Kacperczyk biegala przez płotki w okolicach 55…Wiecej nie pamietam
Nooo…Że zacytuje,“nie znałem koleżanki od tej strony”
cóż, ja racze niechwaląca się jestem
Mlodosc? Czlowieku mam 5 krzyzykow na grzbiecie. Niedawno bez zadnego treningu wsiadlem na rower, dojechalem do Berlina i stamtad szlakiem wzdluz dawnego Muru Berlinskiego przez caly dzien dygalem i wrocilem do chaty.
Zrobilem w ciagu jednego dnia ok. 210 km.
Inna sprawa, ze bylem juz nieco zmeczony…
Powtarzam, wczesniej nie jezdzilem przez ok. rok.
Czesto uciekasz do tamtych wyników?
Mi sie to zadarza coraz rzadziej ale paru wspomnien nie potrafie i nie chce wymazać z pamieci
No to mnie przebiłes.Ja zrobilem kiedys Poznań-Wroclaw,“póki bylo jasno”.Szczegółow nie pamietam ale to chyba…Ok.Jakies 190 km.
Mialem wtedy mniej niz 20 lat…Potem proby ustały.Nie bylo z kim…
Dzisiaj moge sie scigac w terenie pagórkowatym ale na znacznie krótszym dystansie.Tylko ze ja mam 59.