Takie sytuacje mogą być tak rzadkie, że zapominamy o wożeniu okularów przyciemnianych, o ile one pomagają. W niedzielę jechałem z Radomia do Bełchatowa na zachód i trafiła mi się taka sytuacja silnego świecenia Słońca prosto w oczy. Nie miałem takich okularów, to może najlepiej było stanąć i przeczekać tę niecałą godzinę? Ale nie chciałem potem jechać o zmierzchu…
Nauka radziecka zna takie przypadki.
Swego czasu planowano lot rakietą na Słońce. Na obawy, że przecież statek kosmiczny i kosmonauci ulegną spaleniu podjęto decyzję, że lot odbędzie sie w nocy!
Jako niekierowca nie czuję się kompetentny w tym pytaniu, ale może poczytaj o okularach z filtrem polaryzacyjnym lub ogólnie o okularach dla kierowców.
Ja bym na twoim miejscu poczekał na dzień deszczwoy, wtedy i wcześnie rano i zaraz przed zachodem słońca, żadna jazda by nie była ci nieprzyjemną, niezależnie, w którą stronę byś nie podjął się jechać.
Iście harmonijne rozwiązanie!
A dlaczego nie jesteś kierowcą, jeśli nie jest takie pytanie niestosowne? Czasami też mnie nosi, aby mnie inni wozili, abym nie miał tych różnych opłat, przeglądów, uważania na ograniczenia prędkości, bezmyślnie nie dostosowane do warunków pogodowych.
Przypomniało mi coś jeszcze, ale to raczej jako ciekawostka w dzisiejszych czasach. Otóż kiedyś w samochodach typu Polonez albo Fiat 125p potocznie zwany Dużym Fiatem w górnej części przedniej szyby były naklejane paski zielono-przezroczyste lub niebiesko-przezroczyste. Innych kolorów nie wykluczam, ale też nie przypominam sobie.
Teraz sie tego nie stosuje. Choc szyby zwykle są nieco przyciemniane, a jak komus mało to może sobie dodatkowa certyfikowaną folie nakleić.
W autobusach tu zauwazylam w
rolety z czegos w rodzaju siateczki. A te “skrzydełka” też są ciagle uzywane w osobówkach.
Co ciekawe różnego rodzaju kropki i paski obecnie nie służą przeciwslonecznie, a albo sa elementem konstrukcji, albo maja poprawić bezpieczenstwo jazdy
Nie mam takiego sposobu. Zawsze mam wybór albo sięgnę do pedałów albo słońce nie będzie mnie razić ponieważ, jest to wybór oczywisty to zawsze mnie razi, dlatego jazda zimą, gdy słońce jest nisko nad horyzontem nie należy do moich ulubionych. Stosuję okulary przeciwsłoneczne. A jak wyjątkowo napierdziela mi w oczy to nie słucham muzyki, nie gadam tylko koncentruję się na jeździe. Ja generalnie lubię jeździć autem więc nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby się zatrzymać z powodu świecącego w oczy słońca. Upierdliwa jest taka jazda ale przy pustej drodze to jest genialne przeżycie
Radio mi w niczym nie przeszkadza, ale zapachów sztucznych w aucie też nie lubię. W różnych manewrach mam wprawę bo latami całymi robiłem to za pieniądze autami “nieco” większymi niż osobowe.
Dla mnie problemem są moje oczy i słońce z naprzeciwka. Na blask słoneczny jest sposób, są zasłony, ale słońce odbijające się od mokrego asfaltu lub śniegu jest dla moich przejaskrawionych oczu bardzo niedogodne, czasem muszę się domyślać jak jechać.
Mam też problem ze sznurem aut jadących z naprzeciwka w pochmurny lub deszczowy dzień, a tam jeszcze niektórzy mają włączone drogówki. Szlag by ich trafił i tego świetlistego węża też.
A generalnie, to ja zawsze szujowato szukam łosia, co by za mnie prowadził.
Czyli możesz sobie wyobrazić, że mogłaby być sytuacja na drodze jakoś oślepiająca Cię, a oznaczenie pokazywane przez Bingolę nie jest extra wyraziste. I już jest sytuacja zagrażająca. Oczywiście byłbyś chory, gdybyś miał przyznać mi rację.
Niezauważenie znaku przez oślepienie jest zupełnie czymś innym od gapiostwo za kierownicą. Poza tym na zjazdach i wjazdach inne auta nie oślepiają ponieważ oba kierunki są oddzielone. Oznakowanie jest ściśle określone i tylko tuman wjedzie pod prąd.