Jakim byłeś/byłaś uczniem w szkole?

Len uzdolniony?
Prymus dopraszajacy sie o"słoiki"na oczach :innocent:?
Buntownik?
Podrywacz?
Ulozony w pierwszej lub drugiej ławce?
Prawa reka wychowawcy?
Donosiciel [nie wymagam spowiedzi :joy:]?
Sportowiec dla ktorego inne nauki nie istnialy?
Filozof"gardzący"tłumem?
Przyjaciel wszystkiego co sie rusza?[idol sprzątaczek :kissing_smiling_eyes:]?

Pominalem jakąs kategorie?Bo pamietam poetow,kabareciarzy,nieuleczalnych blaukowiczów…Pewnie jeszcze by sie cos znalazło :joy:
Weszla mi na uczucia,dawna znajoma z liceum…Spotkalismy sie na 100-leciu szkoly,nieco ponad rok temu…I wciaz jest o czym gadać :relaxed:

1 polubienie

Uzdolniony len, chyba, ze mnie cos interesowalo.
Z duza iloscia zajec pozaszkolnych na ogół

5 polubień

No to welcome to the club :joy:
Jakkolwiek podpisalbym sie jeszcze w 2-3 miejscach,ta podgrupa brala góre nad resztą!

2 polubienia

.w 3. klasie mnie zdegradowano, warunkowo pozostawiając status ucznia :yum:

4 polubienia

Czyli co?Mam rozumiec ze kibel?
Jak mawial ze stoickim spokojem kolega ktory"zimowal" u mnie w stanie wojennym:
“Tak bywa…Pies sie topi,łancuch pływa”.
Nie myslałem ze tak szybko podniose przyłbice ale…Tez wtedy,w 3 klasie zmienilem barwy klubowe :innocent:

1 polubienie

Dobrze się uczyłam,paski czerwone na świadectwach były,nagrody w postaci książek też dostawałam,wyróżnienia,dyplomy.A w technikum raz zdarzyło się dostać nagrodę pieniężną,bo moją pracę dyplomową wystawiono na konkurs ogólnopolski i zajęłam 2 miejsce.

5 polubień

Oooh…To wyzsza szkoła jazdy.Ja dopiero otrzezwialem po liceum i…zgarnalem malą nagrode za opowiadanie :joy:
Czasem wtedy myslalem sobie,ze taki typ jak ja nigdy nie przestaje byc"uczniem" :thinking:
Ale nie czuj sie zle…Kiedys zakochalem sie w najlepszej uczennicy w klasie.Wszyscy stukali sie w czolo,jak to w szkole.A ona byla sliczna i tak pieknie mowila o swoich marzeniach…Stan wojenny nam psul humor ale chodzi o to ze to jest mozliwe!Mam na mysli kochanie sie w najlepszych uczniach/uczennicach :innocent:
To chyba nikt Cie tutaj nie przeskoczy :slightly_smiling_face:

3 polubienia

Żaden kibel. Na wszystkich świadectwach szkolnych, jakie zebrałem, tylko raz pojawiła się ocena dostateczna. :sunglasses: Rodzice mieli przeyebane, bo co rok na jakieś śmieszne rozdawnictwo dyplomów “musieli” się stawiać. :joy:
Odznakę “Wzorowy uczeń” wychowawczyni kazała odpruć z piersi fartuszka za gadanie na lekcji z kumplem.
Od razu zrobiło się lżej.:grinning:

4 polubienia

Eee…Tych akcji z tarczami to ja juz nawet nie pamietam :slightly_smiling_face:Sorry…Mnie sie zawsze wszystko z jednym-szkolnym,kojarzy :joy:

1 polubienie

SPROSTOWANIE: Na świadectwach “trója” się nigdy nie pojawiła. Raz jedynie zasłużyłem na nią na półrocze.
Z historii :scream:

4 polubienia

pytanie zasadnicze.czy chodzi o szkole podstawowa czy nast.?w podst.pierwasza lawka,pare razy czerwony pasek,wzorowe zachowanie,moze nie prymuska,ale nie bylo zle.Liceum,a to juz inna bajka :wink:,ostatnia lawka,wagary,outsajder,ogolnie ciagle zdolna,ale len patentowany.

4 polubienia

Widać, że każdemu wmawiano: Zdolny/zdolna, ale leń.

.czemu to miało służyć🤔

Brawo Ty…
Mam takiego kolege do dzisiaj…Na szczescie bardzo dobrze gral w piłke,mial swietny gust muzyczny,piekna zone,humor ktory dzisiaj nie znajduje swego odbicia w tzw.kabaretach…
I dlatego przetrwalismy jako kumple :slightly_smiling_face:

2 polubienia

Moze nie dokladnie tak jak Ty ale u mnie przebiegalo to podobnie.
Faktycznie,wielka roznica miedzy podstawowka a liceum,o czym nie pomyslalem wczesniej,majac w glowie tylko liceum…
Z drugiej strony,nie kazdy tak radykalnie sie zmienial…Ale fajnie ze zwrocilas na to uwage.

Jak by tu powiedzieć a nie skłamać?
Chyba miksem niektórych zapodanych kategorii. I bardzo aktywny byłem, nie zawsze w sensie pozytywnym dla szkoły.

Podam jeden przykład.
Otóż w 7 klasie na półrocze na uroczystym apelu przyznano mi tytuł najlepszego ucznia półrocza. Ale przyznano in blanco ponieważ, akurat na wagarach byłem…
I tak było do końca mojej edukacji. :joy:

6 polubień

W podstawowce tez tak miewalem…Bylem tak lubiany przez nauczycieli ze balem sie iz kiedys…dostane jakies specjalne zadanie na akademiach :neutral_face:
Upieklo mi sie bo prymusow byl u nas dostatek…
Moja polonistka wnioskowala o jakies nagrody dla mnie i dla kolegi…I to byly chyba ostatnie pozytywne akcenty w mojej historii…
Z oficjalnego punktu widzenia bo ja akurat,sie nie skarżę :yum:

4 polubienia

Mnie na jakąś śmieszną olimpiadę chciano wysłać. Nie pozwoliłem sobą pomiatać i siostra (pielęgniarka) przyniosła (ukradła) ze szpitala gipsowy bandaż. Zawinęła mi prawą rękę aż pod łokieć. Zrozumiano mój ból :rofl:

5 polubień

Jeszcze bys cos wygral i…koniec anonimowosci,koniec spokoju…Nasza przewodniczaca w podstawowce jeszcze na spotkaniu klasy,w pol lat 90-tych,opowiadala historie ktore kojarzyly mi sie z…“Romansem czterdziestolatka” :thinking:
Bo nawet dzieci nie mialy spokoju…

2 polubienia

A ja w 7 i 8 klasie co jakiś czas na rónorakie konkursa delegowany byłem, a to z polskiego, a to z historii i jeszcze je wygrywałem dla szkoły. Z geografii kiedyś gorzej trochę wypadłem, ale za to geografię wygrywał mój serdeczny koleś. Geograficznie na niego bata nie było.

4 polubienia

No fakt…Z Ciebie geograf jak ze mnie matematyk :joy:
Sorry ale tak mi sie nasuneło :innocent: :joy:
Jedni to znoszą bo lubią…Inni do tego dojrzewaja stopniowo a jeszcze inni nie cierpią…
Mnie sie swiatla reflektorow i wszelkie"czerwone dywany",spodobaly dopiero w radiu.A i to nie od razu :innocent:

2 polubienia