Są dwie możliwości: albo covid jest albo go nie ma.
Jeżeli go faktycznie nie ma to @harmonik’owi należy się pomnik. Jednak należałoby przed tym wyjaśnić, na co umarło w ubiegłym roku kilkadziesiąt tysięcy osób więcej niż w roku poprzednim.
Jeżeli jest, to trzeba robić wszystko aby się nie zarazić i nie rozpowszechniać go. W trosce o siebie i bliźnich. To że nie używając maseczki i bratając się z ludźmi nie zachorowałeś, nie świadczy o braku covida. Świadczy tylko o tym, że masz szczęście i nie nałapałeś tyle virusów by organizm nie potrafił sobie z nimi poradzić.
I moje osobiste zdanie, Nie przestrzeganie zasady DDM której uciążliwość nie przekracza możliwości ludzkich, jest postępowaniem karygodnym.
Ja wiem że nie piszę nic odkrywczego ale wiem też, że są tacy którzy tego nie pojmują.
Covid istnieje ale jest moim zdaniem zbyt demonizowany. Od tysięcy lat na świecie panują znacznie gorsze choroby. Znacznie bardziej od covida śmiertelne. Nie zapominajmy o tym.
Covida łatwo powstrzymać. Umiera niewielu.
Pamiętajmy o maskach, higienie oraz dystansie. Tym społecznym i tym w naszej głowie. Inaczej zabije nas nasza własna psychika.
Są choroby znacznie bardziej śmiertelne ale nie koniecznie w naszej szerokości geograficznej. A covid jest bardzo skuteczny. I jeszcze nie wiemy w pełni co po sobie w organizmie zostawia.
Czy tak niewielu? Pewnie tyle samo co na raka. Czy choroby serca.
Ale szybciej i co za tym idzie bardziej widowiskowo.
Moze porownanie takie sobie, ale codziennie na drogach umiera kilkanascie do kikudziesieciu osob, ale wiadomoscia dnia jest wypadek autobusu.
Są co najmniej 2 państwa, w których nie trzeba nosić maseczek, czyli Szwecja i Białoruś, w których rządzą nie mniej odpowiedzialni rządzący, i w których epidemiolodzy nie są głupsi od tych z przymusem noszenia maseczek. Gdyby ten koronawirus był groźny, niebezpieczny, to niewiele już zostałoby z tych społeczeństw, a nic takiego nie ma miejsca.
Po drugie, na bezmyślność (i szkodliwość) noszenia maseczek w ubiegłym roku zwracali uwagę nasz MZ Szumowski, a także sama WHO. Potem zrobili woltę, gdy zorientowali się, że taką sytuację można wykorzystać do niecnych celów. Wpisz sobie w Google, jak to było na początku rzekomej pandemii z maseczkami.
Po trzecie, Łukaszenka ujawnił, jak go koncerny farmakologiczne wielkimi milionami euro chciały przekupić, aby uznał istnienie COVID-19.
Po czwarte, aby więcej ludzi umierało w jakimś roku, to z jednej strony wystarczy zwykła grypa sezonowa, o których się teraz nie wspomina, z drugiej wystarczy podawać seniorom w gorszym stanie zdrowotnym środki przeciwgorączkowe, po trzecie, wystarczy wprowadzić seniorom z DPS sytuacje stresogenne, odizolowując ich od najbliższych.
Postawiłem pytanie a potem jeszcze zacytowałem siebie. Trzeci raz tego robić nie będę bo wiem że odpowiedzi od ciebie sie nie doczekam. Ty nawet nie wiesz że Szwedzi uznali iż ich sposób na covida okazał sie błędnym.
I jeszcze. Autokratę Kaczyńskiego krytykujesz i mu nie wierzysz, zaś większemu autokracie Łukaszence bijesz pokłony i wierzysz w to co gada…
Ludzi, którzy negują istnienie pandemii COVID-19 są wielkie miliony. W samej Polsce jest ich ok. 1/3, czyli ponad 10 mln, co wyszło przy badaniach chętnych do zaszczepienia się.
Harmonik sam o sobie pisał, że jest jak dziecko. Skoro już los pokarał ( albo nagrodził) go zdziecinnieniem, uznajmy to i współczujmy mu - nie wiadomo jak kiedyś nas los doświadczy. Dzieci bywają bardzo uparte i nic ich czasem nie przekona. Mamy tu analogię. No cóż.
Nie umarł z powodu tego wirusa nikt z moich bliskich ani znajomych ale miałam już kontakt z ludźmi, którzy przeszli tę chorobę lżej lub ciężej i nikt ale to nikt nie wspomina jej z przyjemnością. Ja też nie (mimo, że nie wiem czy akurat tę chorobę wtedy przeszłam, bo ten wirus nie był wtedy jeszcze znany) - dwie noce autentycznie się dusiłam i nie wiedziałam już jak sobie radzić.
A maski? Są mniej i bardziej wygodne. Trzeba tylko poszukać, która mniej nam przeszkadza.
Z problemem covid-19 mam do czynienia każdego dnia od ponad roku po kilka razy dziennie. Dodatkowo moja dziewczyna pracuje w klinice w Berlinie, gdzie jest zarówno zwykły oddział dla takich chorych jak i oddział intensywnej terapii na którym są leczeni ciężko chorzy na covid-19. Wielu niestety nie przeżywa pobytu. Każdego dnia mam wiadomości z pierwszej ręki na temat zarówno choroby jak i ich stanu chorych. Po prostu w pewnym sensie siedzę w tym temacie ciałem i duszą. W klinice w której ja pracuję, takich chorych się nie leczy, ale cały zakład jest postawiony na baczność i na skutek pandemii zmieniło się wiele rzeczy.
Na stan dzisiejszej wiedzy - Pandemia COVID-19 to nie są żarty.
W moim mniemaniu jeśli komuś się zdaje, że to problem demonizowany, jest po prostu biorąc pod uwagę dostęp do informacji we współczesnym świecie najnormalniej w świecie głupi (przepraszam, ale mam prawo tak myśleć) i dalej w tej kwestii polemizować nie mam zamiaru. Nie ma przecież zakazu być dzisiaj głupim.
O kolejnych orłach wiedzy czerpiących wiedzę z YT i klepiących tu co paluch przyniesie na temat pandemii, nie będę się wypowiadał. Tu potrzebny jest już psychiatra.
Rozumiem Cię. U mnie na 13 osób pracujacych 8 przeszło covid - teraz w lutym lub na jesieni- lekko, srednio lub nieco ciężej. Bez powikłan po lub z nimi. Mi zostały zmiany w płucach i depresja. To pierwsze wyleczyłam. Być może inne osoby bezobjawowo? Podobnie jest w innych przedszkolach wiem z forów ale przecież nie oficjalnie. Bo ten cały reżim bezpieczienstwa niewykonalny.
Wiem tez że zbyt często, zwłaszcza wśród osób osłabionych innymi chorobami, kończy się tragicznie.