Lubie jeździć szybko, ale tylko kiedy nie mam pasażerów. Kiedy jadę sama również dobieram prędkość do warunków drogi, swojego samopoczucia, pogody… Nie sztuka jest pędzić jak popieprzony i zrobić krzywdę innym, bo ciul z takim nueodpowiedzialnym kierowca.
Przez 11 lat zdobyłam tylko jeden mandat i to za peknieta szybę, który wyniósł 50 zł oraz zabrany dowód rejestracyjny. Potem kolejny tydzień jeździłam bez dowodu ale z nową szyba
Już gdy robiłem prawko instruktor narzekał iż za szybko jeźdżę.
Nieprawda! Dostosowuję się do reszty pojazdów. By ruch był płynny (czyli bezpieczny).
Owszem mam na koncie kilka naprawdę potężnych przegięć ale skończyło się to dobrze. Wypadku nie było, nikt nie zginął…
Mandaty…? Nigdy, żadnego…
Ale i nie jestem jakimś mistrzem kierownicy. Tych kilometrów też nie mam na koncie nie wiadomo ile…
Dróg się nie boję, innych uczestników ruchu też. Nie widzę na drodze jakoś tych mistrzów kierownicy. Sporadycznie gdy jadę w trasę zdarza się 1-2 takie pojazdy spotkać (po prostej to każdy potrafi szybko pojechać, mistrza poznać jak zakręty pokonuje). Generalnie to trzeba uważać na ludzi co boją się prędkości. Dla wielu 100 km/h to widać, że prędkość przy której czują się niepewnie…
Przy polskim traktowaniu przepisów? Powinno być 0,0 i prawko na pół roku do depozytu.
W Polsce jest za dużo znaków.
Już większość miejscowości przeszła na 40 i 30 km/h na terenie zabudowanym i po każdym skrzyżowaniu stoi znak o tym przypominający.
Na palcach ręki mogę policzyć miejscowości gdzie postawiono tylko znaki przy wjeździe do miejscowości…
Przy 30 to nie wiem po co, bo normą są wtedy “lezący policjanci” (niestety dziesiątki rozwiązań tego funkcjonuje w Polsce).
Fotoradar jest też przy każdej szkole która jest przy drodze krajowej. I oczywiście z ograniczeniem do 40 w tym miejscu… (latem też działają, po co?)
Inna sprawa iż na większości dróg krajowych po modernizacji jest ograniczenie do 70 i są tak zmodernizowane iż nikogo się nie wyprzedzi…
Nie dziwię sie kierowcom iż tego ograniczenia nie przestrzegają i wyprzedzaja np. traktory gdzie tylko się da…
Mam tu największą praktykę za kierownicą, jestem tego pewien.
Ale za mistrza kierownicy nie uważam się, choć w młodych latach bywało z tym różnie.
Im więcej jeżdżę coraz większej pokory nabieram do praw fizycznych. I znakomicie je wyczuwam, co ma związek z ilością przejechanych kilometrów w różnych warunkach. I na tej podstawie śmiało stwierdzam, że duża szybkość nie jest głównym powodem wypadków, powodem są; brak umiejętności technicznej jazdy, brak wyobraźni i niewłaściwe zachowania podczas nagłych zmian w ruchu. Przez ponad 40 lat nie miałem najmniejszych problemów z szybką jazdą, a jeździłem sporo ponad 200. . O stanie technicznym wspominał nie będę.
Kiedyś zadziwiłem mojego zięcia, kiedy prowadząc auto przez jakieś miasteczko, powiedziałem mu, ilu ludzi, kilka sekund temu, szło po obu stronach chodnika i jak wysokie, mniej więcej, były krawężniki. Takie rzeczy rejestruję już podświadomie. Jeszcze jednym zasadniczym powodem do nieszczęścia na drodze jest przeświadczenie o swych umiejętnościach i przecenianie ich. Oczywiście szybkość należy dostosowywać do okoliczności, ale nie unikać jej, gdy one na to pozwalają. Dochodzi jeszcze czucie samochodu. Z tym, niestety jest o wiele gorzej, choć ci, co go niezbyt czują, zaprzeczają najbardziej.
Dodałbym brak kultury.
Ostatnio często jadę taka drogą która z 3 pasów zmienia sie w 4.
Potem się one rozchodzą. Dwa w lewo, dwa w prawo.
Te moje 2 w lewo zmieniaja sie w 1, a potem łaczą z inna drogą która ma 2 pasy.
I mój pas w tej nowej drodze jest pasem LEWYM.
Ograniczenie jest do 80, jadę 90-100. Chcę zmieniać pas na prawy i co?
Ktoś reaguje na mój kierunkowskaz? Skąd!
Nikt mnie nie puści! Wyprzedzają mnie z PRAWEJ strony.
Obejrzałem filmik. Faktycznie, na taki manewr nie zdecydowałbym się. Tam, akurat jechał bym spokojnie w rządku.
Ja ostatnio porownalam kodeks hiszpański z aktualnym polskim i włos mi stanął na głowie - po cholere tyle znaków pionowych w polskim? Czy mnie zbawi oznaczenie, że w pobliżu jakiś kościół, sprzedaż krasnoludków czy knajpa? Jest ograniczenie, uważać na pieszych czy zwierzęta i koniec. Owszem pod względem poziomych to z kolei hiszpański rozbudowany, to co piszesz, że w Polsce na słupkach, z reguły tu znajdziesz wymalowane na jezdni w formie poziomych przypominaczy.
Mandaty są wysokie, ale zanim się jakiś przepis zmieni to pół roku bombarduja informacja w TV i w tym czasie jak się nie za stosujesz to kończy się pouczeniem. Masz prawo być osiol bo robią to do skutku - później nie ma przepros. Dla kierowców jest 0,5. Zawodowych 0,3.
Puszczanie innych w różnych sytuacjach dla mnie jest obowiązkowe, Nie utrudnia się jazdy, ale się na ruchliwych drogach współpracuje. Od wyścigów są specjalne miejsca.
Według mojej opinii sytuacja w Polsce bardzo się poprawiła pod tym względem na główniejszych drogach i w miastach. Miło mnie zaskakuje puszczanie pieszych na pasach. Ale, to co dzieje się na drogach lokalnych, to groza, Nie zawsze, ale często.
Znaki na poziome, na zachodzie Europy są jak elementarz. Bardzo czytelne i pomocne. Ale i w Polsce jest ich coraz więcej. Nie odstają od innych państw.
O kolejna zmora polskich dróg lokalnych.
Miejscowi uwielbiaja “ścinać” ostre zakręty. Ostatnio w robocie robię za kierowcę… Pojechaliśmy z robotą na wieś, taką prawdziwą gdzie komórka zasieg traci…
Obok mnie siedzi były “zawodowiec” (PKSy, TIRy, dostawcze…). Ciągle mnie upominał “po co zwalniasz do 20-30 przed tymi zakrętami?” .
No to jak zobaczył w jeden tydzien 4 manewry idiotów które na 100% skończyłyby się stłuczkami (gdyby nie to że prawie stałem) to zrozumiał…
SMOK wychował się poza miastem. Zna mentalność wsioków i wie jak jeźdzą “po swoich drogach”.
Ścinanie zakrętów bardzo mnie wnerwia. Tak, to prawda. Widziałem takie kwiatki, gdy latem byłem w Polsce. A zgrozą jest cięcie zakrętów niewidocznych. To ruska loteria jest.
O takich właśnie piszę. O niewidocznych.
Zawsze się spodziewam za nimi… grupy dzieci, kobiet na rowerze, pijaczka leżącego na środku drogi, kombajnu (latem), albo traktora…
Wystarczy spojrzeć na mapę, jaka jest sytuacja.
I za każdym razem, gdy jadę z Niemiec do Polski oglądam zdziczenie na drogach.
Nie wiem, kiedy ten naród się nauczy …
Ja tez zaliczylam 1 mandat, ale wrobiono mnie dwa razy przy wypadku (nie z mojej winy). Nie wiedzialam, ze Niemcy az tak oszukuja. A jak powiedzialam, ze przeciwnik ma falszywego swiadka (bo jechal tylko on samochodem i ja) to adwokat powiedzial spokojnie: to niech pani tez sobie poszuka falszywego, najlepiej dwoch!!!
Po ulicach jezdzilam raczej powoli
Czasem zaszalalam tylko na autostradzie
Moze tam gdzie mieszkasz jest inaczej, ale u nas obserwuje ze Niemcy jezdza coraz gorzej, zwlaszcza wlasciciele Mercedesow i BMW
Nawet boje sie jechac teraz rowerem po ulicy, bo samochody mijaja mnie dosc blisko. Przepisowo powinno byc minimum 1,5 metra, a oni jada czesto o 0,5 metra ode mnie
U nas bardzo mocno podkreslano na nauce: liczenie sie z niedoskonaloscia i bledami innych. I tak na przyklad gdy sie widzi ze jakas staruszka czy dziecko bez ogladania sie przechodzi przez jezdnie w miejscu nawet niedozwolonym, to kirowca ma obowiazek hamowac
To co na filmie, to nie jest szybka i bezpieczna jazda, to niebezpieczne wyprzedzanie na zakręcie przy śliskiej nawierzchni, czyli debilizm. A szybko i bezpiecznie jeździć można, potrzebny tylko dobry trening i doświadczenie.
Sami sobie to piekiełko budujemy… Przy jakim polskim traktowaniu? Z 3/4 praw jazdy jest zabierane za zawartość alkoholu od 0.23 do 0.4 promila. To trzeźwi ludzie są bo nawet w prawie nie są pijani tylko po użyciu alkoholu. Potem slyszysz że zabrano 800 praw pijanym kierowcom i liczba poraża. Ludzie myślą że to pijani zabójcy… a to tylko stan po użyciu.
dla mnie alkohol i samochod sie raczej wykluczaja, ale bez przesady - kieliszk wina czy troche piwa do obiadu? owszem moze rozleniwic, dlatego zwyczajowo obiad sie konczy kawa.
najgorsze jest robienie wlasnie jak piszesz nagonki, bo wtedy czlowieka po jednym piwie wrzuca sie do tego samego worka co alkoholika notorycznie prowadzacego w stanie, ze jest zagrozeniem. a jakie piekne wyniki scigania ma policja? prawie jak straz miejska rekwirujaca babci pietruszke.
bo za handlarzy ziolem sie nie wezma - tamci za silni…