Czy trudno się nauczyć ? Czy warto? Może lepiej znać rosyjski?
Nie wiem, jak znasz rosyjski i czytalas Sienkiewicza? To parę miesiecy i bedziesz komunikatywna.
Po rosyjsku dogadasz się z Rosjaninem, Ukraińcem, Litwinem, Łotyszem, Gruzinem, Estończykiem, Białorusinem itp. Po ukraińsku dogadasz się z Ukraińcem.
Ze starszym pokoleniem Chinczykoe tez po rosyjsku sie dogadasz. W okresach ocieplenia politycznego duzo z nich studiowalo w ZSRR.
To zależy. Jak Ukraina przegra wojnę to będzie potrzebny rosyjski. I to we wszystkich krajach bałtyckich.
Jeśli faktycznie rozpocznie się wojna jądrowa, to jak przestaniemy istnieć, to gdzie nam będzie bliżej, do kultury zachodu czy wschodu… Myślę dlatego, że łatwiej nam będzie ogarnąć rosyjski.
Jak nastąpi skazenie Ukrainy to czyn bedzie Putin rzadzil, pszenice i inne dobra hodowal?
A jak użyją? To już będzie najmniejsze zmartwienie jakiego jezyka się uczyc. Moze chinskiego? To może miec przyszlosc
Nie warto …jeszcze się człowiek zmęczy albo zniechęci.
Większość Ukraińców, Polaków zna Rosyjski czy Angielski. Odwrotnie to dużo się nie różni jeśli to urzędowy. Z gwarą może być trudniej
Dużo zależy czy nauczyciel jest kreatywny bez korepetycji, Inaczej to pod górkę samemu
Nieprawda, nauka jezyka to kwestia motywacji.
Nauczyciele niestety stosujac standardowe metody niechcący mogą zaszkodzic. A juz niesympatyczny lektor w szczegolnosci.
A juz jak ktos mi mowi, ze w miesiac opanujesz jakis język siedzac w fotelu w stanie glebokiego odprezenia (SITA)???, to moze dobre dla osob o dobrej pamieci sluchowej, bo czytac i pisac sie tak nie nauczysz.
Ale jak zamowic piwo bedziesz wiedziec
Albo spocić sięmożna, bo jak głowa pracuje a klimat się ocieplił to tym bardziej. A już dzieci zmuszać (nawet ukraińskie)to nie daj Bóg
Motywacje to ludzie wybierają w ciemno. W miesiąc czy 6 miesięcy nie ma szans opanować materiału - gramatyki, słówek itd. Ja stanąłem na 5 lekcji bo wykładowca sobie umarł / nic nie wskazywało że tak będzie, ale zdążył skasować za cały roczny semestr + materiały z góry. I zamiennika w szkole nie było, babki jedynie poziom przedszkolny. Birra, wodka, cygarety
Nie wiem, kim jesteś z zawodu, ale ponoć teraz jest dużo ogłoszeń dla nauczycieli ze znajomością ukraińskiego.
Liczba uchodźców nadal rośnie, a część z nich zostanie w Polsce na zawsze, a wojna też może potrwać dłużej, więc przypuszczam, że w innych zawodach też znajomość ukraińskiego może stać się mile widziana.
Druga sprawa, że ponoć ukraiński jest prawie takim samym językiem jak białoruski i rusiński (natomiast rosyjski to już osobna podgrupa).
Ukraiński należy do grupy języków wschodniosłowiańskich razem z rosyjskim i białoruskim.
Udało mi się namówić Julię / Ukrainkę / córka 8 lat i syn 5 miesięcy, dom zburzony, pozostała tam mama 89 lat samowystarczalna daje radę, nie chce wyjechać/ i pracuje w rejestracji szpitalnej jako tłumacz ukraiński, przedtem pracowała w hurtowni warzyw, ma te same pieniądze. Jej koleżanka Wiera szlifuje naukę polskiego, płaci przychodnia a niby nauka bezpłatna, pracuje w prywatnej przychodni Terapeutika jako lekarz / od czego to nie doszlem /. Szpital odmówił pracy bo nie jest polką. Została sama / rodzina nikt nie przeżył / dom w gruzach. Do Waśki spawacza z Mińska mam rzut beretem, prawie dziadek i schorowany. Więcej nie mogę bo wracają wspomnienia z naszego stanu wojennego. A dziewczyny fajne i ładne
To zalezy, na pewno jesli sie nastawisz na intensywna nauke i mieszkasz w danym kraju to w 4 miesiace moze jeszcze o poezji Lorki nie bedziesz dyskutowac, ale komunikatywny bedziesz.
Mając nauczycieli wokół siebie na bierząco i gorąco, to włoski mi zajął około 7 miesięcy bez szkół i książek, na tyle by być samodzielnym wszędzie - szpital, policja, urzędy, banki, markety, merkato itd. Po około roku nieoficjalnie tłumaczyłem zeznania zatrzymanych w sprawie Polaków, potem uczyłem języka polskiego syna mojego szefa, pracuje w carabinierach i mają problemy z Polakami, po 3 latach rozmawialiśmy jak swój z każdym. Dużym utrudnieniem była gwara nie opisana nigdzie, przekazywana ustnie przez pokolenia. 1/2 młodych nie zna gwary, znają angielski, niemiecki. Zlepek z kilku języków - francuski, problem co jest gwarą bo mieszają zamiennie z urzędowym dla swej wygody, niemiecki, grecki, momentami się zastanawiałem czy to jeszcze Italia. Jak do nauki to są diablo cierpliwi i uparci - po mału do celu. Nie przejdą do kolejnego tematu np lekcji zanim się poprzednia nie utrwali, kartkówek nie miałem . Podobnie jak robią cokolwiek pierwszy raz, jeśli jest np instrukcja to długo myślą co jak czemu z czym. Głupi alarm do garażu na farmie rozgryźli po 4 godzinach / ja zdążyłem zrobić zakupy i zrobić pranie / prosty elektromagnes był sercem alarmu, rzut okiem i za podpowiedż zarobiłem gąsiorek 5 L grappy /25€/
Teraz to bym wolała nie mieć na gorąca. Na bieżąco może być. W ogóle to trzeba się przyłożyć a nie piszczeć, że nie ma kto uczyć …
Rosyjskiego specjalnie się nie uczyłem olewalem, a i tak w rosyjskim byłem lepszy niż z polskiego