@anon86894402 Niestety jak się ma mniej czasu to może się okazać że człowiek zjada głównie przetworzoną soję co na dłuższą metę też nie najlepsze.
Nie mam tego typu dylematów, więc Ci nie mogę pomóc.
Czyli z potraw weganskich to panierowany schabowy?
Ja staram sie jesc rzeczy malo przetworzone. Soli, cukru, wedzenia, suszenia, fermentacji czy traktowania jadalnymi plesniakami nie uznaje za wysoko przetworzone, nawet wekowania tez nie. Ale juz zageszczacze, polepszacze, sztuczne barwniki, stabilizatory i konserwanty to omijam.
Czesto zastanawiaja mnie ceny - te bez konserwantow, dopoki ktos nie wpadnie na pomysl naklejenia nalepki bio sa zwykle tansze, wyglada na to, ze chemia wcale tania nie jest?
A zaopatrzenie roslinne zwykle robie na targu, wybor wiekszy, swieze i jak sezonowe to duzo tansze niz w marketach.
Lubię mięso i się tego nie wstydzę. Tak się składa, że mam możliwość kupować mięso od hodowców, którym zależy na jakości, a nie przemysłowych ilościach, ponieważ hodują swoja trzódkę z myślą o sobie. Ale też nie jest tak, że się tym mięsem no stop objadam. Mięsne obiady mam 1-2 razy w tygodniu.
Jesli ryby i drob wliczyc do mięsa to mam prawie codziennie.
W mniejszych lub wiekszych ilosciach. Ale wegetarianka to raczej nie zostane. Choc podobno na starosc trawozernosc bywa wskazana?
A ja się cieszę, że jest co jeść i, że nie ma głodu. Pamiętam, że gdy miałem 4-6 lat, kilka dni przed wypłatą, mama nam dawała po kilka kromek dziennie. Czasem czymś posmarowanym, czasem suchym. No, ale teraz mamy ciężkie czasy…
W czasach studenckich żywiłam się w knajpie wegetariańskiej. Kolorowo, różnorodnie, smacznie, wszysko dobrze doprawione. Tak można jeść. Najgorzej jak czasu mało i weny brakuje i zostaje chleb z pomidorem i pastą warzywną i tofu.
@czarny_rycerz Też lubię mięso. Staram się jednak ograniczać w tej materii. Zazwyczaj w weekend na obiad coś zjem i tyle.
Ale jak ja o tym pisze,i dodaje o wojnie która"byla i mineła" to czytam bzdury i komentarze obok tematu.I Ty sie,potem dziwisz ze wychodze z tego"pubu".
Po co tu tkwic,skoro nikogo to nie obchodzi???
@birbant Większość badanych stulatków miała w swoim życiu epizody głodu. Słuchałam ostatnio wykładu Vetlaniego : podobno ograniczenia żywieniowe uaktywniają gen długowieczności.
Zgadza się. Jedną z najważniejszych przyczyn długiego życia jest umiarkowanie w jedzeniu. Nie ważne, co się je, ważne by organizm jak najkrócej trawił. Bo trawienie najbardziej zużywa ten organizm. Szczególnie w nocy podczas snu, bo zamiast regeneracji jest trawienie.
U mnie jakoś tak samo wychodzi, że spożycie mięsa się ogranicza. Jako że w domu jestem głównym szefem kuchni i czasu nie mam często, są jakieś szybkie obiady, typu różne warianty makaronów, naleśniki czy krokiety. Czerwone mięso z racji tego, że wymaga przeważnie trochę dłuższego przygotowywania też nie jest za często, na rzecz drobiu o ryb.
Faktycznie. Te potrawy sa pracochlonne.
Ake z pomyslow? Kotletow jeszcze nie znalazlam, ale np. Boczniak na warzywnyn rosole a la flaczki, salatki warzywno - ziemniaczane? Postoja dluzej jesli zamiast majonezu uzyjesz alioli czyli oliwy utarej z czosnkiem na majonezik. Czy jesli jadasz ryz to z ciemna fasola (danie typowe dla Brazylii), ryz po kubansku - z sadzonym jajkiem, sosem pomidorowym i wersji full smazonym bananem?
WegetarianIzm wymaga, jak obserwuje wyjscia poza rutyne kanapki i dwudaniowy obiad.
Ale czy Ty jadasz nabial?
To jest nastepne pole do popisu.
Problem, ze dla wielu te ciezkie czasy sa.
I nie zawsze jest to wina rodzicow - patologii jak to niektorzy usuluja przedstawic. Ceny zywnosci, zarobki i w ogole mozliwosc zarabiania to temat na nastepne pytanie.
Bzdura! Widziałem grubasa, który miał sto lat.
Kokosz (Janusz Christa)
Nigdy tak nie było i chyba nie będzie, że wszyscy mieli wszystko. Bezdomni i ubodzy są wszędzie. Ale różnych krajach ich liczba jest też różna. Podobnie z patologią. Czyli jeszcze się nie zdarzyły takie czasy, żeby nie było ciężkich czasów.
Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie o glodzie w czasie wojny mowilo sie rzadko, sami zainteresowani (czyli ci co przezyli np. Powstanie) nie byli zainteresowani rozdrapywaniem ran.
Choc tzw. “szacunek dla chleba” starali sie wpoic.
Ale psychika ludzka roznymi drogami chodzi - moja mama, ktora jako 10 letnie dziecko powstanie przezyla marnuje straszne ilosci jedzenia. Bo jest i moze…
I już mam koncepta na rebusik dzięki Tobie…
Ale jakby ten kumpel Kajka tyle nie żarł, to miałby 200 lat…
Kajko i Kokosz, jak dla mnie był, a właściwie jest najlepszym komiksem świata.
Dobry wolowy stek to kilka minut z kazdej strony
To juz tatar bardziej pracochlonny. Jak przy drobiu, to jak rosol ma byc smaczny to tez pare godzin gotujesz.
Na sposob odzywiania sie fatalnie wplynela kultura fast foodow. Szybko na talerz i jeszcze szybciej zjesc…
Tak. Kiedy byłem dzieckiem, bardzo szanowano jedzenie. A lodówki, to była egzotyka. Mięso, którego nie zjadło się na bieżąco było peklowane. To właśnie z tamtych czasów tak wielką popularność uzyskał bigos.