Słowa, które zacytowałaś są właśnie słowami bluesa
No to otwieram piwo i Twoje zdrowie, Juras!
Ha,ha,ha…Jam to sprawił ze piwo otwierasz?Nie wierze
Czyli…Musze zejść na dół gdzie reszta mych arsenałów,aby Ci kroku dotrzymać
Rany, jak bym tak zaraz zatańczyła to boogie???
Wiem To chyba Gang Marcela śpiewał. A my, studenci wrzeszczeliśmy na rajdach
Trafilas jednym nabojem w pare spraw…
Blues jako muza niewolnikow,byl jedynie odskocznia przez stulecia.Dzisiaj blues wcale nie jest tym czym byl na bawelnianych polach.Wrecz przeciwnie!
Stal sie wyjatkowo silna strickte muzyczną,subkulturą i do tego wyjatkowo skutecznie łączącą czarnych i białych.Zaczelo sie zaraz po wojnie ale koniec lat 60-tych i brytyjska fala bluesa [Free,Ten Years After,Groundhogs,Led Zeppelin,Mayall] sprawili ze to juz po prostu sztuka[choc bardzo mocno zwiazana z życiem].I za Atlantykiem dzialo sie podobnie [Paul Butterfield,Canned Heat,Allman Brothers Band]
Moim zdaniem fenomen ten,polega na tym ze blues nie pcha sie do filharmonii.Nie bym to potepial ale akurat ta muzyka pasuje bardziej do plecaka niz do aktówki
Mnie Charlie Musselwhite kojarzy się z naszą krajową „Nocną zmianą bluesa" i naszym rodzimym harmonijkarzem Sławkiem Wierzcholskim, który się ponoć Charlie’m inspirował. Słychać to wyraźnie. Chyba zaraz wygrzebię z szuflady swojego Hohnera i sobie pobluesuję
O!
To Cie nie znalem od tej strony
Ostatni raz bylem na Zmianie… pod koniec lat 80-tych…Uffff…
Właśnie przeglądam youtube i widzę, że Zmiana ma się dobrze.
Harmonijka to fajny instrument, mały, poręczny…wprawdzie nie wychodzi mi bending na wydechu, ale i tak granie daje olbrzymią frajdę
Dobrze się słucha takiej muzyki…
Jesli siegnąć do zródeł to wlasnie z taką myślą powstawała.Choć w nieco odmiennych okolicznościach
Nie wiem czy to prawidłowe, ale ja się czuję rozmarzona!
Wczoraj collins zadał mi dwa ciosy - bomby…, prosto w duszę… To już mu w krew weszło, żeby mnie tak trafiać. Najpierw bitle, później blusik. I, jak zwykle, wspomnienia, wspomnienia wspomnienia…
Jak żesz bym tego nie znał? Ale wysłucham sobie.
Odkąd się poznaliśmy, uświadomiłeś mi coś z czego przedtem sprawy sobie nie zdawałem, czyli, jak bardzo moje życie związane było z muzyką. Różnym jego okresom, poszczególnym wydarzeniom zawsze towarzyszyła, była tłem tego, co działo się ze mną, tego, co robiłem, co mi się zdarzało. I dopiero, dzięki Tobie wiem, jak bardzo muzyka siedzi we mnie. Ona była we mnie od zawsze, tylko mniej wrażliwy na to byłem.
O cholera…Czyli wlasciwie zaczynamy sie ocierac o odpowiedzialność
Ale,dobrze ze tak mowisz!
Dzisiaj muzyka stala sie muzakiem ktorego nikt nie slucha a ktory ma byc by nie bylo cicho…
Kiedy pracowalem w radiu,ludzie dzwonili przez cale rano…Od emerytow po flądry z pigalaka.Glosowali na “przebój dnia”,probowali swych sil w konkursach a potem spotykali sie na tzw.ogniskach radiowych…
Byla taka potrzeba,ludzie lgnęli do siebie i bylo to normalne.Z pewna Dominiką nawet wyjechalem kiedys pod namiot
W świetle takich wspomnien,coraz bardziej kocham muzyke a coraz mniej lubie naszą wspolczesność…
Zle sie wyrazilem…
Nie lubie tego co ludzie robia z dana im wolnością.Wrecz przeraza mnie to bo czasem wyglada to tak ze wraz z wolnoscia zanika wszelka wartość
To, że jesteś sprawcą, nie czyni Cię odpowiedzialnym, a jeżeli tak, to już w najbardziej pozytywnym słowa tego znaczeniu.
To muzyczne szambo radiowe ma swój początek w latach 90. Kochałem radio; muzykę, którą dawano tam, słuchowiska, kabarety, reportaże, wywiady, felietony… W radiu wtedy przebijało się coś, czego cenzura nie umiała wstrzymać. W dawnym radiu ludzie byli inteligentni, i umieli posługiwać się słowem.
A o dzisiejszym radiu w Polsce wypowiadać się nie będę. Choć będąc w sierpniu w Polsce, w Twojej pyrlandii natrafiłem na jaskółkę, ale, jak wiesz, jedna wiosny nie czyni.
Tak…Tutaj moja radość jest juz pelna bo takie radio towarzyszylo mi od dziecka.Jako 7 latek,bylem proroczo w radiu,w audycji"Radioekspres na dzień dobry"u red.Andrzeja Napierały…
A i ocene wspolczesnosci trafnie uchwycileś.Mimo iz moja kariera trwala w najlepsze w latach 90-tych,trudno bylo tego nie zauważyć…
Brat ma przyjaciela z lat szkolnych, czyli 4 lata ode mnie młodszy. I on wtedy pracował w radiu, jako redaktor ogólny. W tych czasach, co Ty. Odszedł z własnej woli, kiedy zmienił się właściciel. Dużo mi opowiadał, a to co mi mówił jest bardzo podobne to tego, co Ty tu wyrażasz. Zła moneta wyparła dobrą i nic dziwnego, że disco - srolo jest takie popularne.
Pod koniec mojej dzialanosci,typek w czerwonej marynarce,z krawatem w kielbaski,byl specem od reklamy.I to on wprowadzil dp. do radia…
Jak sie mozna bylo spodziewac,uaktywnil szumowiny ale nie zwiekszyl przychodow