Kiedy ostatnio byliście w barze mlecznym?

Ja wczoraj zdecydowałem sie na wizytę w takim lokalu i jestem miło zaskoczony.
Po pierwsze - wystrój typowo peerelowski, co widać na zdjęciu (boazeria, menu na papierosowych paskach na charakterystycznej tablicy, obsługa wyłącznie kobieca - panie po 50-tce :slight_smile: )
Po drugi - typowe proste dania kuchni polskiej, pomidorowa, kapuśniak, chłodnik, rosół, na drugie mielony, schabowy, gołąbki, leniwe, pierogi, kopytka)
No i po trzecie - ceny! Za pomidorową, kotlet mielony z ziemniakami i buraczkami oraz kompot zapłaciłem 22 złote!
A klientela wcale nie z dolnej półki (mimo, że to serce starej Pragi) całkiem normalni ludzie, wystrojeni, młodzi, z dziećmi.
A jakie duże porcje! I wszystko smaczne jak w domu w dodatku gorące, prosto sz kotła, mniam.
Aha, nie było tez sztućców na łańcuchu :slight_smile:

W Warszawie powstają wciąż nowe obiekty w tym stylu, bo jak sie okazuje, bary mleczne mają dofinansowanie z samorządu, dlatego jest tam tak tanio. Warunek jest taki, że dania muszą być proste, z podstawowych składników. No i jest typowo po polsku!

7 polubień

Nie pamiętam kiedy byłam, ale wiem ,że w moim rodzinnym mieście zestaw(zupa, drugie danie, kompot) kosztuje 18zł, porcje też są duże i jedzenie jest smaczne.

4 polubienia

Ciekawe, kiedy się okaże, że jest tak zadłużony na miliony, że go komornik już zamyka :wink: bo np.nie płacił czynszu.

1 polubienie

Całkiem schludnie i sympatycznie. Nabrałam ochoty na gołąbki w sosie pomidorowym.
A ja niedawno czytałam jak to ludzie narzekają na mikroskopijne porcje i wysokie ceny. Pokazywali “paragony grozy”. Cen nie podam, bo nie pamiętam, zapamiętałam tyko schabowy za 30 zł. I zdziwiłam się, bo kiedyś w barach mlecznych nie serwowano (chyba) schabowych. W Poznaniu chciałam sobie przypomnieć czasy studenckie i byłam niedawno - pomidorówka za 3,80 zł. ,

5 polubień

Byłam kilka lat temu .Siostra jadła schabowego z dodatkami/podobno był niezły/ ,a ja jej dotrzymywałam towarzystwa .Z dzieciństwa mam wspomnienie “staromiejskiego” baru mlecznego ,gdzie bywałam na bigosie /jako ,że w moim domu nikt nie gotował tej potrawy/

4 polubienia

@Nunu ten bar istnieje odkad pamiętam.

2 polubienia

Nie pamietam.
A zastanawiam sie, czy w Łodzi to się wsrod tych kebabow, wege, orientow, pizzerii, sushi jakis uchowal np. pod nazwa obiady domowe? Bo te bedac ostatnio przetestowalam i niestety typowy grzech lokalnej gastronomii? Ceny wcale nie takie niskie, jakosc pozostawia sporo do zyczenia (ponoc gotowac kazdy moze, podobnie jak miec wysokie mniemanie o sobie), z higieną na bakier.

Toaleta na klucz, rak nie ma gdzie umyc.

Pozostawalo zaopatrzenie w Żabce, osiedlowym garmażu i mikrofalowka. :stuck_out_tongue_winking_eye:

Owszem jest kilka klimatcznych piwiarni gdzie napoj niechrzczony, hamburger 250 g plus lokalne dodatki i frytki wzorcowe ( ja wiem mac i pochodne przyzwyczaily do bulki z wysmazonym psem mielonym razem z lancuchem i budą a frytki smazone na kocim smalcu), ale to musisz sie liczyc z wydatkiem 40 pln.
Biorac pod uwage, ze tyle kosztuje zestaw w macu? I porownujac jakosc? A i jeszcze dla dzieci sa zabawki interaktywne w postaci kredek i ksiazeczek, wiec problem syndromu zudzonego cudzego bachora praktycznie nie istnieje.
Pizzy nie lubie, to sie wypowiadac nie bede.
@gra paragony grozy to glownie z kurortow i innych miejsc zyjacych ze stonki turystycznej.

4 polubienia

Ale te były właśnie z barów mlecznych.

1 polubienie

Kazda knajpe mozna nazwac “bar mleczny”.
Mamy wolnosc slowa.

1 polubienie

No właśnie nie każdą, @okonek . Jest na to specjalne rozporządzenie i wtedy bar może dostać dofinansowanie.

3 polubienia

A o tym to ja wiem. Kiedy jadlodajnia moze uzywac okreslenia “bar mleczny” jest zdefiniowane przepisami. Obecnie glownie podatkowymi i wynikajacymi z tego konsekwencjami uzywania pewnych produktów.
A jak przy cenach? To chyba najlepiej na darmowy obiadek do Caritasu :joy_cat::joy_cat::joy_cat:

Tylko, że sama nazwa bar mleczny nie jest zastrzeżona.
Co czesto prowadzi do nieporozumień.

1 polubienie

W moim mieście takie miejsca się pozamykały. Szkoda bo miały swój urok.

2 polubienia

Zwroc uwage, ze bar mleczny moze poza posilkami dotowanymi z listy warzywno nabialowej 95 pozycji obecnie (zadalam sobie trud znalezienia zalacznika nr 1 :wink:) moze miec w menu inna oferte - miesna, czy mieszana .
Zakladajac, ze obiad rozbijesz na kilka pzycji - zupa moze byc dotowana, ale pare skwarek omasty czy dorzuconna kielbaska lub pulpet juz nie to i tak potrawa ma sklad dotowany w ilus tam %%.
Podobnie z drugim.
Tu trzeba liczyc na inwencje ksiegowego i lenistwo skarbowki :joy_cat:
A jesli w barze mlecznym zamowisz tylko potrawy niedotowane to paragon grozy murowany.

1 polubienie

@Bingola pisał, że za 3 dania (w tym mięso) zapłacił 22 zł, więc nie taka groza.

2 polubienia

@okonek czytałem całe menu, żadna pojedyncza potrawa nie kosztowała więcej niż 20 zł. Wszystkie dania mięsne 15-18, jarskie 10-15, zupy po 7 zł. Czyli klasycznie.

3 polubienia

Dziś prawdziwych barów mlecznych już nie ma :face_with_diagonal_mouth:

4 polubienia

To co masz w menu to oferta hndlowa. Jak jednostkowo rzwiazywany jest koszt, dotacje i jeszcze na tym zarobic? To juz tajemnica kuchni.
Zapobiegliwosci zaopatrzeniowca, kreatywnosci ksiegowego i umiejetnosci kucharki.
Jak widac jak sie chce to można.
Tylko trzeba byc fachowcem, a nie celebryta myslacym, ze za kawalek ochlapa spozytego pod zdjęciem idola zaplacsz jak za zboze na przednowku.
Czy jak ostatnio - raz kozie śmierć - na Piotrkowskiej knajpka (juz w tej czesci poza deptakiem) “polish food”
Wlazlam z ciekawości.
Poza tym, ze podziwac inwencje tworcza kogos kto tlumaczyl polskie nazwy potraw na angielski, niemiecki, hiszpanski? Jedzenie jak najbardziej rodzime.
Zurek z kielbasa i piereogi z kapusta i grzybami plus szarlotka i woda? 35 zl.
Porcje duże. Choc menu nie jest rozbudowane.

Nastepnym razem jesli przetrwaja to sie tam wybiore na golonke. Z własną "małpką " :wink:
Nie maja alkoholu, ale wzorem wielu knajp bez wyszynku dopuszczaja spozycie wlasnego, pobierajac za to “korkowe” . O to akurat zapytalam, tak z ciekawosci.
Nie jest to zwyczaj powszechnie w Polsce znany.
Gastronomia to nie tylko chamstwo Gesslerowej, bajki tysiaa i jednego dania Maklowicza czy pomiaukiwanie Wachowicz czy Bosackiej.
Problem, ze to trzeba poszukac, takie knajpki nie maja duzej sily przebicia reklamowego.
Wiele z nich ratuje sie tez kateringiem, bo z kilku stolików przy obecnych czynszach nie wyzyjesz.

1 polubienie

Kiedy ? 19 lipca. Gdzie? Slups bar Poranek.
Rewelacja. Owszem wystroj prlowski, ale czysto, schludnie, samoobsluga oczywiscie, lecz kokejka przesuwa sie sprawnie. Na stolikach serwetniki i kwiatuszki w wazonikach. Ale to nic. Najwazniejsze potrawy. Bardzo smaczne, gorace, ladnie podane. W sumie to byl najmaczniejszy obiad ktory jadlam w te wakacje. 2×ziemniaki+ 2× bukiet surowek + 2× kompot+ kotlet drobiowy i kotlet jajeczny (mniam) oraz ciasto do tego na deser razem 34 zl.
Sedecxnue polecam, gdy bedziecie w tamtych stronach. Nawet te zirmniaki mialy lepszy smak.A ten kotlet hajeczny zaisporowal mnie do ugoyowania rakiej potrawy w domu.

3 polubienia

To i tak “drogo” w porownaniu do Poranka.

1 polubienie

Oj kotleta jajecznego to wieki nie jadłam.
A kartofle? Zalezy od gatunku i sposobu gotowania.
Polska jest “zasyana” czyms co z trudem da się nazwac kartoflem, poza tym czesto jest to rosyjska ruletka co kupisz, bo gatunki wymieszane, zimą ryzyko, ze to wszystko przemrożone?

4 polubienia