A zależy Ci? Mi jest wszystko jedno. W sumie wolałabym, by były już te jednopłciowe małżeństwa lub zalegalizowane związki na prawie małżeństw, bo zwyczajnie :nie lubię niesprawiedliwości. Na żaden marsz protestacyjny w tej akurat sprawie nie poszłabym, ale gdyby było jakieś głosowanie czy coś, to jestem na tak. Każdy według mnie ma prawo do zalegalizowania związku z ukochaną osobą.
Na legalizacji związków partnerskich mi zależy
To śledź co się dzieje w polityce i jak będzie robione coś w kierunku legalizacji i będą potrzebne jakieś głosy poparcia, to działaj. I mnie zawiadom. Też poprę.
Podobno niedługo i podobno to priorytet
Już za chwileczkę, już za momencik
Cos tam Tusk przebakiwal.
To dziala w wielu krajach od lat, a nawet dekad i jakos tragedii nie ma.
A Polska nie kraj gdzie łacza sie angielska nietolerancja sprzed blisko stulecia i przepisy religijne calkowicie wykluczajace nawet sladowe przejawy i chetne siegac po szubienice lub kamienie?
Wiec szansa jest.
Być może nigdy, bo to zbyt wygodny temat dla obu stron politycznych, by się go pozbyć raz na zawsze.
Nie sądzę, ze taki “wygodny”.
Ale dopoki twarza beda jakies pajace to z aprobata spoleczna duzej czesci spoleczenstwa będzie.
Troche potrwa zanim ludzie przestaną krytykowac za choćby minimalną odmiennosc.
Juz nie mowiac o wyrosnieciu z moralnosci pani Dulskiej.
A fakt, przykrywka i temat zastepczy dla brewerii i zlodziejstwa na razie jest.
Jedna strona używa LGBT jako wygodnego kozła ofiarnego, że to niby przez LGBT ludzie coraz rzadziej zakładają tradycyjną rodzinę, coraz częściej się rozwodzą, coraz częściej odchodzą od Kościoła katolickiego itd. Druga strona zaś chce uchodzić za obrońców uciśnionych.
Zawracanie glowy w jednym i drugim przypadku…
NIGDY!
Taki związek nie powinien się zwać “małżeństwem”.
Moim zdaniem zwiazek homo nie powinien byc zakazany. Jak nazwac? To inna sprawa.
Ale jak małżeństwem nazywa sie zwiazki poligamiczne czy poliandryczne?
Ale juz tyle potworkow jezykowych ostatnio mamy, że mężożona czy żonomąż juz chyba nie zaszkodzi?
Z ostatnich potworków językowych: któraś z nowych szefowych jakiegoś ministerstwa kazała się nazywać “ministrą” :)Nie jestem pewna, czy sama to wymyśliła, czy tylko ktoś chciał obrazić kobiety na stanowiskach
Ministre to jeszcze zrozumiem
Ale polecalbym ministrantke.
Wypowiadała sie na ten temat wybitna językoznawczyni, nie pamiętam nazwiska. Wg niej nazwa “ministerka” jest jak najbardziej poprawna językowo, przez analogie do: Aktorka, lekarka, redaktorka, reporterka, dziennikarka.
Natomiast właśnie “ministra” jest dziwolągiem (tak jakbysmy chcieli mówić: aktora, lekara, dziennikara)
Mozliwe, ze to i poprawne, ale jakies takie wymuszone.
Ale nie takie zmiany jezyki przechodzą
Gdy pojawiają sie nowe słowa, nawet utworzone poprawnie, to na poczatku rażą i wydają się sztuczne. Mnie np. przed dłuższy czas raziło słowo “modowy” albo “domówka”.
No do tej domowki to jeszcze nie przywyklam
Ale rzeczywiscie sprobowalby ktoś powiedzieć za czasow Kmicica na białogłowe kobieta?