Do tej pory widziałam podobne oznakowania na AGD, gdzie kryteria sa dość jasne, wydajność , chodzi przede wszystkim o zużycie energii, ewentualnie wody.
Ale jeśli chodzi o jedzenie, to jednak wolę założyć okulary i poczytać drobny druczek jeśli chodzi o sklad tego co kupuję niż zawierzac zdrowie jakimś tajemniczym algorytmom typu zdrowaski. Amen.
A. Jak alkohol.
Już widzę te produkty z literkami D i E. Z latarką trzeba będzie ch szukać, bo przecież… wszyscy produkują tylko zdrowe.
To jest promocja: “wyłącz myślenie”. Po co czytać - ktoś za nas zdecyduje, po co tabliczka mnożenia i dzielenie pisemne? od tego jest kalkulator, po co nauka wiersza na pamięć, skoro można go przeczytać?
A czy ktoś to będzie weryfikował? Juz teraz producenci stosują różne tricki w nazwach, dodając kluczowe słowa typu “Bio”, “eco”, “fit”, czy inne, na ogół niewiele mające wspólnego ze zdrową żywnością. Można znaleźć tez takie marketingowe sztuczki językowe jak: “Mięso świeżo mrożone” czy ser żółty w plastrach “świeżo krojony”
skoro artykul jest kryptoreklama Danone to mozesz sie domyslac…
Mięso świeże, mrożone, stanowi przeciwieństwo mięsa starego, mrożonego. Bo i takie można zamrozić i sprzedać:(
co się martwisz: będziesz mieć więcej czasu (bo całą robotę - czyli czytanie etykiet, będziesz mieć z głowy). czyli więcej czasu dla dzieci, domu, siebie etc.
@gra, a co to jest “ser świeżo krojony”? (czyli nie świeży krojony)
Nie, świeżo krojony, tzn. pokrojony przed chwila, a nie wczoraj
Analogicznie do: świeżo poślubiony jesteś tylko bezpośrednio po ślubie, a nie po roku.
Albo: można gościom podać świeżo pokrojony stary chleb.
Przynajmniej ja to tak rozumiem.
@gra, tylko że ten “świeżo krojony” ser w plasterkach, za[pakowany w plastik ma termin przydatności kilka miesięcy. I przez ten cały czas jest wciąż “świeżo krojony”
To było ten ser kupić zaraz po przywiezieniu do sklepu. Czy to wina producenta, że z zakupem sera zwlekałeś miesiąc?
W handlu, a właściwie w reklamach produktów nonsensów nie brakuje. Niedawno spotkałam się z reklamą ryby, reklamował ją : “producent łososia”. Ciekawe z czego tego łososia produkowano?
Przemysłowa hodowla zwierząt jest już od dawna nazywana produkcją, zresztą całkiem zasłużenie.
Uważam, że w dalszym ciągu łososia produkuje natura, człowiek może go przetwarzać. modyfikować, hodować, ale nie produkować. Być może nadejdą czasy, że łososia będzie się produkowało z konglomeratu margaryny, papieru i olejków zapachowo-smakowych, ale póki co, to łosoś “robi” łososia w tradycyjny sposób
@Bingola Kurczak i jaja zawsze są opisane jako “świeże”. Potem są napoje pt. 100% pomarańczy. Kolejny trik to: “bez” - bez GMO, tłuszczu, cukru - itp. itd. Nie mówiąc o określeniach typu lekki, light, o 20% mniej czegoś tam…
Napisać można wszystko, nazwać też, ale w artykule piszą o fermach łososi, czyli hodowlach, a nie o produkcji. Widocznie taka nazwa się przyjęła, bo “ferma” się kojarzy ludziom z kurczakami w klatkach.
Oczywiście nazewnictwo to kwestia sporna. Niemniej obecna hodowla łososia ma z naturą niewiele wspólnego. Już nie jest tak jak napisałaś, że łosoś “robi” łososia w tradycyjny sposób. Ikra pozyskana od łososia w warunkach hodowlano-laboratoryjnych jest na masową skalę zapładniana i inkubowana całkowicie poza naturalnym środowiskiem. Dalszy rozwój i wzrost opiera się na karmie dostarczanej przez ludzi, nie oceanicznym jadle. Do tego antybiotyki, żeby choróbska nie szerzyły się w nienaturalnie dużym zgromadzeniu rym na niewielkiej powierzchni. Naturalna pozostaje jedynie woda morska, w której rybki się pławią.
Niestety
Od wielu lat farmy hodowlane, czy to beda ryby, ptactwo czy roznego rodzaju kopytne, nie mowiac o futerkowych traktowane sa jako produkcja przemyslowa.
Calkiem zasluzenie zreszta, bo pod wzgledem zanieczyszczenia srodowiska i zaangazowania innych galezi produkcij duzo od tego co rozumiemy przez slowo fabryka sie nie roznia.