Zgadza sie bo pryzmatów do spojrzeń byłoby mnóstwo.Głownie dziennikarsko podrózniczych,historycznych…
Ale o jedzeniu to jak dotąd,przez te wszystkie lata,polubiłem trwale Makłowicza.I to tyle.
Maklowicza bardzo lubie od lat.
jeden z nielicznych ludzi zajmujacych sie sprawami kulinarnymi, ktory jest w stanie opisac potrawe regionalna taka jaka ona jest, a nie bawic sie w wielkiego kucharza i dolozyc drugie tyle “od siebie”. zeby robic eksperymenty w kuchni to trzeba znac podstawy. zreszta w kazdym zawodzie tak jest.
ja gotowaniem interesuje sie od zawsze i moze sobie pochwalam, ale kulinarnego szarlatana wyczuje. moze dlatego dostaje wysypki na wypociny Madzi Gesslerowej?
swego czasu, jeszcze w latach 60 byl swietny kacik kucharski na ostatniej stronie Przekroju.
ale jak sie mialo babcie zawodowa kucharke? i to pozwalajaca dziecku na zabawe w kuchni (swoja droga to miala cierpliwosc po mnie sprzatac jak np. majac 5 lat uparlam sie, ze bede robic pierogi…)
Babcia to co innego…Ja laik,z dzieciństwa pamietam rzeczy tak niezwykłe ze podejrzewam iz w normalnym systemie babcia byłaby nie lada gwiazdą…
Przekrój tez byl w domu w miare stalym gościem ale w tamtych latach akurat zwracalem uwage,i to tylko czasem,na inne strony
Z. Lengren byl kiedys"przyjacielem domu"ale ja tego juz nie pamietam…
nie wszystkie babcie i mamy to geniusze, mama mojej mamy i ona sama z trudem cos tam ugotuja, a mama ostatnio to wody na herbate nie przypala, bo ma czajnik elektryczny.
ile tego sprzetu (czajnikow) i garnkow stracilo zycie jak mama bierze sie za gotowanie to nie policzysz.
ostatnio musialam jej przez neta nowy komplet garow kupic i to polewanych, bo stalowych nie uznaje.
Osobiście przypadkowo poznałem Okrasę, był kilka razy w regionie - lasy i jeziora, żółtą Syrenką gość się nie wymądrza, nie krytykuje, i dobry kucharz od razu przechodzi do sedna
Kończę końcówkę gołąbków z ryżem i mięsem, zawinięte kapustą w smacznym sosie. Takie jakie ja lubię, w grupach kulinarnych gdzie jestem, jakoś nie zauważyłem na żadnej moich potraw z zamiennikiem mięsa, bez chemii trudno uzyskać smak identyczny jak w orginale. Smalec z pomielonej fasoli trudno mi nazwać smalcem, pomimo że w kuchni lubię eksperymenty smakowe