Bo jak to kiedyś ktoś palnął,są ludzie i parapety
Wsiadlem kiedys do tramwaju…Kolo kina Bałtyk w Poznaniu…Byly lata wczesne 80-te a tu…ktoś mi łape do rozporka pakuje.Tłok taki ze nie mialem szans a dziad był wiekowy…Skończylo sie na jednym" w ryj"…
W Chorzowie przyszlo mi kiedys uciekać przez bagniska przed takim
Gorzej ze syn kierownika w firmie polonijnej,w 1989 albo 90,próbowal mnie dwa razy przed 6 rano…
Pierwszy raz przeżył…Mam nadzieję ze drugi raz pamieta do dzisiaj jesli żyje.
Juz tak mam ze wszystko zniosę.Najgorszy ludzki chłam…Ale na widok lub czucie pedała…Nie mam sil i obrzydzenie bierze górę…Wręcz wyklucza ciąg dalszy do tego stopnia ze nie jestem w stanie filmu oglądać
Opisywałem to już na Pytamy starym i na tym, jak usiłował mnie zgwałcić jeden taki kolega, dwa lata starszy i 20 kg cięższy ode mnie. Miałem wtedy 18, a on 20. Jego pechem było to, że absolutnie sportem się nie interesował, bo jakby czytywał Przegląd Sportowy, tam były dwa tygodnie przed wydarzeniem nazwiska finalistów młodzieżowych MP. Więc i moje też, a on je dobrze znał. Kosztowało go to utratę dwóch górnych jedynek.
Ależ nie wolno korzystac ze sportu dla własnych celów!
Każdy karateka czy inny Chuck Norris Ci to powie!
Starszy brat mojego kumpla,wtedy przyjaciela,tak mi doope uratowal na pomoście w Zaniemyślu,gdzieś po 1976-7.Bo ja namieszalem z dwiema łodziankami a on,jak to powiedzial,musial po mnie sprzątać…
Mial troche racji ale…Co to za kraina gdzie za kazdym razem trzeba sie bic o dziewczynę???To,bylo jak w serialu"Daleko od szosy"…
Juz wtedy zaczynałem nie lubić Polski"b"…
Z powodu dziewczyny, ze dwie nadranne godziny, przesiedziałem na drzewie ukryty w zieleni jego korony. Albowiem poszukiwała mnie grupa miejscowych za to, że ich koledze odbiłem jego panienkę w trakcie zabawy ludowej. Tacy honorowi byli. A działo się to w rok później od tego, co opisałem powyżej w okolicach jednej wioski w lubelskiem…
Mnie taka wizja w końcu tak przeraziła ze…nie wziąłem w żyłę.Widzialem co sie dzieje z dziewczyną na drzewie…
Szpryca czekała na mnie dwa razy.W Wawrzynku w Poznaniu i pod namiotem,w Kołobrzegu…
Dzisiaj trzymam z Norrisem w Kick Out The Drugs From Our Life choć,prawde mowiąc,chyba tylko na papierze bo od 12 lat nie mialem od nich sygnalu…A są i inne sytuacje…@witch pisała kiedyś i szkoda ze juz nie pisze…
Lubelskie…
Jesli przez nich znowu wejdą obostrzenia,czym sie tej masie odplacę w przyszłości
Ech, życie… szkoda, że tak galopuje… Ale wspomnień nikt nam nie zabierze…
Chyba jednak trudno bez takich odrażających przykładów jak Brown…
Tyle ze myślałem o codzienności,sąsiadach nie o kryminalistach…
Wiem…Czasem to to samo ale gdyby to byla norma,juz dawno byśmy sie wyrżnęli w pień na tym świecie…
Wiec?
Wstajesz,zaczynasz nowy dzień i…?
Dziś zapowiada mi się gnuśna sobota. Jesienna plucha paskudna nie pozwala mi na wypad w Ardeny z moim łownym czworonogim koleżką. Nudzić się nie będę, bo mam jeszcze sporo materiałów przeróżnych do przerobienia. Kończę I wojnę światową, Czeka na mnie jeszcze temat kobiet w średniowieczu oraz Mieszko II z Rychezą. Ale to później. Każdy ma swoje zboczenia…
No to odpowiem raz jeszcze…
Mam w sobie złość.I mam nadziej ze nigdy mi jej nie zabraknie…
Tej pozytywnej nie może zabraknąć.
Ze względów zdrowotnych, trochę skomplikował mi się wyjazd do Polski, czeka mnie parę niezbędnych wizyt u lekarzy i kilka badań. Trochę mnie to bulwersuje, bo przekładać plany muszę.
Ta pierwsza wojna…
Mam tu pod bokiem ilu ludzi zgineło z tej wówczas,wioski…Aż dziw ze Stevenage w ogóle istnieje…
Owo Milton Keynes także…Kiedys bylo tam Newport Pagnell a reszta to krzaki…
A dzisiaj…
W sumie malo sie to rózni od socjalistycznych fanaberii…Ale przynajmniej rzek nie zawracają
No to nie planuj skoro nie masz 100% mozliwosci lotu.
Przeciez dzisiaj to są kwestie minut…
Ta wojna, to temat ocean. Przed laty mocno w niej grzebałem, a teraz to przypomnienie.
A w Polsce czekają na mnie inne materiały niezmiernie mnie interesujące. Będę miał czego uczyć się, aż do wiosny.
Z tymi badaniami, to trochę moja wina, bo wcześniej, czując się dobrze, olałem pewne sprawy w tym temacie. Teraz też nic mi nie dolega, ale czas już najwyższy zainteresować się tym, co w środku człeka się dzieje. Zwłaszcza w moim wieku. Czekam teraz na terminy, a ze względu na powrót obostrzeń, to się przedłuży. Gdyby nie covid, tydzień by starczył.
Do Polski jeżdżę swym autem, więc jestem niezależny.
Zauważyłem ze niektórzy to chyba lubią…
Dla mnie lot to godzina 55 minut,czasem mniej,czasem wiecej.I bardzo to lubie,o ile nie ma opóznień…
Jechalem autem raz przez te granice…Nigdy wiecej.NIGDY i to za żadne pieniądze.
Nie wiem, czy lubię? Raczej nie. Ale w Polsce auto też mi jest potrzebne. Bez niego, jak bez ręki. Do najstarszej córki nieśpiesznie dojeżdżam w 7 godzin z przerwami na kawę i siku.
Jak miałem Calibrę, to i w 5 zajechałem raz. Spod swoich drzwi w Bocholtz do pierwszej córki w Golczewie mam 880 km.
Ale mam zwyczaj zajeżdżać do kolegi @benasek , bo to po drodze, Do niego jadę niecałe 5 godzin. A stamtąd już się nie wyrwę tego dnia, bo u niego nie wypić piwa, jest niemożliwością. W ogóle Cię nie wypuszczą.
Czasem i głupiego warto posłuchać. Tak mówi jedna znajoma pani, tylko ona ma 100lat i dużo czasu na słuchanie.
No to nie wiem a jaka Polske B czy C trafiles z tymi lodziankami. Bo raczej nie Bałuty i Chojny? Znajac zycie, to Twoj kolega jakby dotarl to juz nie mialby czego sprzątać, a dzwonic po karetke
A wracajac do tematu to mnie wkurza glupota, chamstwo i nachalnosc usilujaca mi urzadzac zycie. Do tego porownujaca sie do osiagniec, których znaczenia nie rozumie.
Dzis od rana wywiad z ta panią na przyklad?
Radykalizm, ciemnota i głupota. To mnie odtrąca. Nie ważne czy homo, czarny czy islam.
Łodzianki były fajne.Siostry obciete na Mireille Mathieu.Ale scena byla w Zaniemyślu!Czytaj ze zrozumieniem!
Chyba jednak ważne.Ile razy mam Ci przypominać Twoje własne słowa na temat cienkich w rurkach?