Kto miał taką pralkę?

Ładna? Taka sobie, ale prała i wirowała jak na Rusków przystało…mocno.

2 polubienia

Wtedy nie było wyboru, co rzucili do sklepu trzeba było brać i to szybko :joy:

3 polubienia

Ja miałem.

2 polubienia

Mialam ponad 20 lat! Potem juz czesci nie bylo…

3 polubienia

A ja pamietam pranie na tarze! A przedtem gotowanie…

2 polubienia

Taaa, ja sie na swoja musialam zapisac!!!

2 polubienia

Miałem taką. Była awaryjna, toporna, nieoszczędna… ale każdą część można było dokupić i dlatego służyły przez dziesięciolecia. Druga sprawa, to cena która była równowartością kilku pensji - dziś za jedną pensję można kupić dwie pralki.

3 polubienia

Piona!

1 polubienie

O Jezus :smile:
Dobrze że tego nie pamiętam!

1 polubienie

Jak się czasy zmieniły co ?

1 polubienie

No ba. Pełnoletnia juz była z dużym plusem, jak z domu ją wytrzucano.

.używana wielokrotnie, a prokurator się nie czepiał.

2 polubienia

Haha !
Dobry opis !!
:grin::grin::grin::v::v::v:

to wiatka?

1 polubienie

Tak wiatka :slight_smile:
Pralka niezniszczalna przez 20 lat nigdy nie była naprawiana.

2 polubienia

Superautomat kupiliśmy jeszcze za życia żony od znajomych i wtedy miała 4 lata. Służyła jeszcze 14 lat. Raz wymieniany bęben, dwa razy paski, raz naprawiany programator. Nie wymieniany, naprawiany za grosze, Prała i wirowała nie gorzej, niż dzisiejsze,. Miala mniej opcji, ale wystarczało. I ani jednej chińskiej części.Tyle w temacie.

2 polubienia

Mialem czeska ,Tamat 500’',rowniez niezniszczalna,

2 polubienia

Zajmowałem się kiedyś serwisowaniem różnych sprzętów AGD, one nie były mniej awaryjne - wręcz przeciwnie, one jednak były tańsze w naprawie niż kupno nowego sprzętu.
To że ktoś używał dany model bez awarii przez dwadzieścia lat nie znaczy, że komuś innemu ten sam model nie zepsuł się w tym czasie siedem razy :smile:

2 polubienia

Zgadza się i nie tylko pralek dotyczy. Mój koleś, który miał warsztat naprawy AGD twierdził, że ta moja pralka była wyjątkowa i taki był ten cały niby rocznik. Późniejsze już się częściej psuły.

A będąc właścicielem socjalistycznej myśli motoryzacyjnej, nauczyłem się praktycznej mechaniki samochodowej. Nie tylko uszczelkę pod głowicą sam potrafiłem wymienić ale i pierścienie na tłokach. O takich drobiazgach jak regulacja zaworów szczelinomierzem, gaźnika czy aparatu zapłonowego nawet wspominał nie będę. Żeby jeździć, stale trzeba było coś naprawiać. :smiley:

4 polubienia

Niezniszczalna, bo nie była postarzana :slight_smile:

2 polubienia

Przyznajcie się dobrowolnie, bez nacisku i wstydu, kto miał w domu takie coś ?

image

1 polubienie