Więcej. Nie uwzględniliśmy kosztów ładowania takiego czegoś w mieście a to kosztuje… 48 złotych za 100 kilometrów co daje spalanie tradycyjnego auta na poziomie 8,5l/100. A ładować z gniazdka może max 20-30% populacji Polskich miast.
Jest tylko jedna nieciekawa kwestia odnośnie Twoich wyliczeń. Silnik spalinowy żadnego ze współczesnych aut użytkowanych w mieście nie wytrzyma 40 lat. Poza tym posiadanie własnego auta jest znacznie wygodniejsze, niż poruszanie się taksówką. Na zakupy do Biedry nie będziesz przecież ciągle taxi jeździł. Podejrzewam, że tak eksploatowany silnik elektryka mógłby wytrzymać okres 40 lat, ponieważ jego sprawność i optymalne parametry użytkowania nie zależą od temperatury. Gorzej z całą resztą samochodu, zwłaszcza baterią.
Co do mnie samego, jestem umiarkowanie pozytywnie nastawionym zwolennikiem elektryków. Pomijając mocno dyskusyjne i obecnie naciągane kwestie ekologii, charakter i komfort ich użytkowania do mnie przemawia, bo miałem możliwość odrobinę tym pojeździć. Przemawia do mnie również ich cena i obecnie jako szczęśliwy posiadacz diesla, za Chiny bym elektryka nie kupił.
Póki co, podchodzę z wielkim dystansem do elektryków. Za dużo wad widzę. Więcej, niż zalet.
Ale, niestety, żyjemy w czasach, w których zaczyna następować zmierzch silników spalinowych i szukanie alternatywy dla nich jest koniecznością.
Przyjmijmy że wytrzyma 100000 km więc będzie potrzebna 2x wymiana silnika. W tym samym czasie elektryk będzie potrzebował od 5 do 8 wymian baterii co kosztuje około 60 tyś pln za sztukę. Zawsze też zostaje carsharing który też jest ciekawą opcją.
Znajomy znajomego Teslą S w ciągu 5 lat przejechał coś trochę ponad 250 tys. km - wszystko w naszej strefie klimatycznej. Na ostatnim przeglądzie w Niemczech stwierdzono ubytek baterii niecałe 10%, grubo ponad 60% było ładowanie na szybkich ładowarkach, które ponoć niszczą baterie. W necie jest obecnie sporo danych, które potwierdzają, że degradacja baterii nie jest taka, jak to piszą ci co żywotność baterii biorą na przykładzie posiadanego smartfona. Na początku w elektrykach faktycznie mogły być problemy z bateriami i idące za tym częstsze wymiany, obecnie technologia poczyniła taki postęp, że prawidłowo eksploatowane ogniwa wytrzymają 300% więcej niż Ci się wydaje i te 8 wymian to z chmurki się wzięło.
Retro. I poczekać na test w drivethru można zamiast zdrowieć w kolejce na mrozie.
Ilość kilometrów a częstotliwość ładowania to 2 sprawy. Pamiętaj też że Tesla ma 2x większe baterie niż ta popierdułka. Na pewno znajomy Teslą nie zrobił tych 250 tyś w jeździe miejskiej która inaczej zużywa baterię niż jazda w dalekich trasach. Te 8 razy to po prostu też o wiek baterii chodzi. Pamiętaj też że dziś jego bateria może mieć 90% pojemności a za 2-3 miesiące 60%
Czyli bateria nie ma nawet 30% pojemności. To policzmy że przez 40 lat wymienisz 4 baterie.
W końcu mama czas, więc odpowiadam. Akurat wg. gościa od Tesli (który moim zdaniem jest na punkcie elektryfikacji niezdrowo zakręcony ), największe zużycie baterii jest akurat w ruchu autostradowym, chyba ze ktoś woli jechać razem z TIRami. Co do kosztów jazdy, ładując się w domu z fotowoltaiki i na darmowych ładowarkach Tesli (jest jakaś tam kwota darmowego ładowania z racji zakupu tej marki), zaoszczędził już coś około 100 tys. na paliwie, które musiałby na taki przebieg spalić autem spalinowym. Do tego jeszcze dochodzą kilkunastotysięczne oszczędności na eksploatacji z racji braku serwisów na wymianę oleju i całej reszty. Nawet tarcze i klocki hamulcowe zużywają się o wiele wolniej, bo hamuje w dużej mierze odzyskiwanie energii. Tylko o zawieszenie trzeba dbać porównywalnie do aut spalinowych. Tak więc już obecnie zaoszczędził ze sporym naddatkiem na ewentualną wymianę baterii. Co do samych baterii, są już u nas w kraju miejsca, gdzie można je regenerować pogwarancyjnie i w razie potrzeby nie wymieniać całości, tylko część ogniw, które nie trzymając parametrów, zaniżają przez to sprawność całego zespołu. Wychodzi to czasami kilkunastokrotnie taniej, niż taka operacja w autoryzowanym serwisie. Dla aut innych marek również są kwoty referencyjnego ładowania a firmy zawiadujące ładowarkami oferują rożnego rodzaju abonamenty znacząco obniżające koszty jazdy.
Tak więc, jak pisałem powyżej, elektryki nie są dla każdego i choć osobiście w również bym obecnie takiego auta nie nabył, nie neguję ślepo ich sensu, bo przy niewielkim wysiłku myślowym okazuje się, że nie brakuje im zalet i jazda nimi wcale nie oznacza bankructwa w przyszłości.
Technologie mają czesto to do siebie, ze z czasem tanieja.
Samochody z silnikiem parowym ponoć kiedys tez jeździły.
Teraz też są auta na silniki parowe … a raczej para, lub nawet kilka par silników w jednym pojeździe.
Bo do tanga trzeba dwojga😹
Nie chcę Ci niczego zarzucać, ale mam zarzut to tej wypowiedzi, że dyskryminuje pary jednopłciowe i całe multum orientacji seksualnych.
Oj przeciez silniki maja konstytucyjne prawo do rowniuprawnienia.
I tak wszystkie wczesniej czy pozniej skoncza na szrocie i piecu hutniczym.
Tak się mówi. Ale wiedz, że orientacji seksualnych przybywa niczym wzrost logarytmiczny gdy f(x)=x i w obliczu nasilającej się mody na wywlekanie, co ktoś powiedział kilka dekad temu … sprawa wydaje się wielce rozwojowa.
A typów silników?
Nawet nasz harmonijny kolega cos tam kombinowal z napędem
Tylko juz nie pamietam, czy to był bezpośrednio czy pośrednio owocowy?
Przecież obecnie auta są napędzane sokiem z paproci i dinozaurów.
Oszczędził w stosunku do elektryka. Serwisy olejowe i paliwo dla diesla na 250 tyś km to 80000 PLN. Naprawy… Tak naprawdę to właśnie w tych granicach diesle psują się . Elektryk Ok ale nie w Polsce gdzie tylko w dużych miastach są ładowarki, a sens jazdy w trasie jest znikomy z powodu zasięgu. Elektryk będzie miał sens jak będzie kosztował tyle co auto spalinowe.
Nie wiem, czy ja w temacie, ale pijanego elektryka prąd nie tyka…