Susza. Ziemia bez śladu wilgoci. Przykro patrzeć gdy goła. Trawa to jest to, co jeszcze przed wyschnięciem, wysuszeniem, zamarciem roślinności broni tę ziemię. Ale w połowie maja wszystkie maszyny koszące wyruszają na żniwa niezależnie od wszystkiego. Bo umowy podpisane i zarobić trzeba. I potem widzimy tę odsłoniętą osypującą się ziemię i schnące źdźbła zamiast wiosennej zieleni.
Przeciwnicy koszenia trawników mówią o kwietnych łąkach. W miastach można dosiać do trawników odpowiednich nasion i nie kosić, tylko cieszyć się z bujnej i kolorowej zieleni. I ładniej, i zdrowiej, i taniej.
Jednak niektórym się marzą zielone kobierce jak w ogrodach Windsoru. I nie wiedzą że tam rośnie kilkaset lat tradycji ich pielęgnacji (i pogoda wilgotna), a my się takich nie dorobimy nigdy.
Więc w połowie maja budzą nas raniutko te koszące potwory na czterech kółkach wprawiając nasze nerwy w dygot. Czasem jeszcze ryczą spalinowe dmuchawy. Bo napędów elektrycznych jeszcze ludzkość nie wymyśliła.
Co do tej wilgoci to to juz jest drugie lato z rzedu gdy nalezy to wsadzic miedzy bajki.Wszystkie trawniki sa w tej chwili zolte.
Niemniej wystarczy 2-3 dni deszczu,jakiego,co trzeba przyznac,nie ma nigdzie,i wszystko wraca powoli do normy.Dlatego nikt tu sie specjalnie nie martwi.
Ciekaw jestem,jak dlugo.Nie pada juz 1,5 miesiaca,pogoda jest letnia a prognozy sa wrecz upojne jesli ktos lubi upaly…
U mnie spółdzielnia kosi tylko tereny przy klatkach i place zabaw. Przestrzenie bardziej oddalone od domostw nie są koszone. Łąki kwietne też mają robić ale w miejscach reprezentatywnych. Mają to być miejsca odgrodzone i oznakowane.
Tutaj mamy tyle samo zwolenników ile przeciwników. Pierwsi mówią o ratowaniu wody i owadów. Drudzy o alergenach, estetyce i kleszczach.
Uważam że wodę powinno się ratować inaczej. Trawa to niewielki procent całości. Powinniśmy zaczynać od oszczędzania tej wody w domach, zatrzymywać, deszczówkę, budować zbiorniki retencyjne. Edukować.
Przede wszystkim wode zatrzymywac.
Male zbiorniki, zrezygnowac z melioracji.
Co do oszczedzania wody w domu to ulamek tego co zuzywa przemysl i rolnictwo. Tu kijem Wisly nie odwrocisz.
Zdecydowanie kwietne łąki.od lat. Jeszcze zanim stało się to.modne sprzeciwialam sie plewieniu i zbyt czestemu koszeniu. To nie są zadne chwasty tylko bardzo sympatyczne i przydatne roslinki.
Nie masz pojęcia jak moja skóra ( czyli ja) cierpi w gorące dni. Nie wiem czy to wynika z faktu, że zalicza się do tłustej?
Codzienne mycie włosów przez okrągły rok to u mnie norma.
Aby pozostać w temacie. Ja równie mocno pragnę wody jak roślinność która mnie otacza.
Może nawet bardziej, jeśli uschnę, nie odrodzę się na wiosnę, ona tak