Lubię czytać pozycje, które pozostają w mojej głowie na dłużej. Literatura faktu zawsze w jakimś sensie mną porusza. Moje ostatnie odkrycia :
" Po pierwsze nie szkodzić" - książka neurochiruga na temat jego życia, pracy.
“Czy bóg wybaczy siostrze Bernadecie” J. Kopińska. - reportaż, który mnie rozwalił psychicznie na kilka dni. Nie mogłam się pozbierać po tak dużej dawce okrucieństwa.
Uważam, że to pozycja obowiązkowa dla każdego.
zaczelam Gies/Gies - Zycie w sredniowiecznym zamku, ale jeszcze sa kontynuacje - miasto i wies. jak na razie czyli mniej wiecej po 1/3 pierwszej pozycji reszte na pewno kontynuowac bede.
na razie to poki lato to sa inne zajecia.
Ma wyrwać kilka kartek z książki,żeby się podzielić z Tobą ?
Nie polecam tego co czytam i rzadko pytam innych o to, mogę tylko napisać, ze ślizgam się teraz po książce księdza Bonieckiego -Rozmowy o życiu.
Nie polecam bo literatura XIX wieku nie jest dla kazdego.Obecnie jednak czytam,“Nicholasa Nickleby”,Dickensa i jak zwykle podziwiam tak jezyk jak i humor oraz genialny ciag drugoplanowych postaci…
Z faktu,polecilbym skonczony dwa miesiace temu"Asfaltowy Saloon"W.Lysiaka czyli zapis podrozy po Stanach Zjednoczonych…w 1977 roku!Przeczytanie tego dzisiaj rodzi dodatkowe emocje.
W medzyczasie powrocilem chyba juz 5-6 raz do Krotkiej Historii Indian Polnocno Amerykanskich,wloskiego historyka,Pierro Pieroniego…
A wczesniej Imperium slonca,S.S.Gwynne’a czyli wzlot i upadek imperium Komanczow…
Jak skoncze Dickensa,jeszcze jeden powrot po blisko 40 latach.“Rewolucja w imie Augusta Sandino”,Wojciecha Gielzynskiego.Pisana niemal na goraco ,relacja z ostatnich dni rezimu Somozy w Nikaragui…
W tej chwili zajęty jestem czytaniem typowego materiału historycznego, który tu niewielu by zainteresował.
Ale niedawno skończyłem mocną rzecz z literatury faktu. “Skrzydło Anioła” Napisała to Jolanta Krysowata. Otóż natrafiła na mogiłkę dziecięcą z 1955 roku we Wrocławiu, w której pochowana była azjatycka dziewczynka, dokładnie Koreanka. Na mogiłkę tę trafiła w 2001.I poszła dziennikarskim tropem w przeszłość. Okazało się, że w PRL był ośrodek dla sierot północnokoreańskich. który został zlikwidowany na wniosek Korei Północnej.
I wiecie co? Te wszystkie filmowe i książkowe horrory fikcyjne, to mały pikuś do rzeczywistości realnej. Zwłaszcza z czasów jeszcze stalinowskich i postalinowskich.
Ja czytałem Życie w średniowiecznym mieście, super ciekawe. Z historii zawsze najbardziej interesowały mnie sprawy życia codziennego, jak wtedy ludzie żyli, co jedli, jak podróżowali, itp. Pożyczyłem ją Birbantowi - przeczytał w dwa dni!
Byl kiedys cykl felietonow,bodaj 3-4 na ten temat,w Wyborczej…Jakies 15 lat temu.
Te obozy byly w Polsce stalinowskiej…Likwidowano je za kazdym razem gdy koreanscy zbrodniarze orientowali sie w chcoby najmniejszej zażyłości z jakimis polskimi wiesniakami czy w ogóle,kimkolwiek…
mowisz, ze warto do saloonu wrocic?
ja jakis rok temu przeczytalam po latach Flet z Mandragory (po raz ktorys z rzedu) i choc to nie literatura faktu, nic nie stracil ze swojego przeslania.