19 stycznia 1809 roku urodził się uważany za mistrza horrorów: Edgar Allan Poe
Pochodził z Bostonu i był synem aktorów teatralnych, wcześnie stracił rodziców, wychowany w rodzinie adopcyjnej.
Nie był dobrym uczniem, ale wręcz przeciwnie, poświęcił się wydawaniu pieniędzy swojej przybranej rodziny na alkohol, inne używki i hazard. Jego przybrani rodzice, zmęczeni długami, wycofali się z pomocy finansowej i
przyszły mistrz horroru, potrzebując pieniędzy, zaciągnął się do wojska.
Po dwóch latach przeniósł się do Baltimore i rozpoczął karierę literacką publikując wiersze i opowiadania. Niezwykle błyskotliwy, ale niestety zdrowie całkowicie stracił na skutek trybu życia, niedojadania, nadużywania alkoholu oraz innych narkotyków, takich jak laudanum (kompozycja z opium, białego wina, szafranu, goździków i cynamonu).
Spożywanie tego ostatniego faktycznie mogło skutecznie wpływać na tematykę opowiadań, brrr.
Niestety geniusze zwykle mają krótkie życie. Zmarł w wieku 40 lat.
Ale jego dzieła żyją do dziś.
Nie od rzeczy byłoby też przypomnieć, ze uwazany jest za twórcę gatunku zwanego “kryminałem” i pierwszego detektywa posługującego się dedukcją C. Auguste Dupina. Aczkolwiek A. Conan Doyle uważał, ze jego Sherlock był mądrzejszy.
Nie lubię się bać. Rzadko się boję, a jak już, to tylko w realnym życiu. Horrory literackie i filmowe nie robią na mnie wrażenia. Za to doceniam poziom pisarski niektórych twórców horrorów lub filmowy niektórych twórców filmów.
Ogólnie rzecz biorąc, to tzw horrory, średnio mnie bawią. Uważam, że opisywanie faktycznego życia może być wielkim horrorem. Np, wszelkie czasy wojenne.
Szczególne II WŚ mnie interesuje. I to nie działania wojenne, czy uzbrojenie - to raczej domena mojego męża. Mnie bardziej zajmują i przejmują losy całego pokolenia Kolumbów i ich rodzin.
Owszem ale to zależy od poziomu.Głównie filmu bo w literaturze horror jako taki,do mnie nie przemawia.Thriller pod wieloma postaciami to juz predzej…
Poe wyniósł te klimaty na wyjątkowo wysoki poziom.Henry Rider Haggard choć pisał rzeczy bardziej przygodowe,potrafil przemycać wątki z horroru i kostium XIX wieku,bardzo mu w tym pomagał [Ona].
Horror to jednak dla mnie przede wszystkim kino i to co realizowano w Anglii w wytwórni Hammer Horror w latach 55-75 [mniej więcej].Peter Cushing i Christopher Lee,pojawiający sie takze Boris Karlof…Klasyka!
Potem oczywiście doszli Amerykanie ale Dziecko Rosemary to akurat Roman! Egzorcysta,Omen oraz znakomite angielskie"Dziedzictwo".Dom wampirów…
Wszystko to mialo styl i urok"starych domostw"a styl wręcz definiowal klasyk Conan-Doyla"Pies Baskervillów".
Natomiast mówię ZDECYDOWANIE"NIE" wszelkim odmianom wspolczesnych horrorów z pod znaku"Hosteli" i innego sadystycznego szamba.Strach w tych filmach ustepuje obrzydzeniu a sama robota to wtórne bzdety okraszone chlapaniem farby i wyciąganiem flaków…Nie będę dawał pożywki moderacji i nie powiem głośno co o tym myślę…A tym bardziej o tych co sie w tym lubują
Zdarzają sie jednak niespodzianki.Klasyk Stephena Kinga"Carrie",kiedys z Cissy Spacek,pare lat temu doczekal sie nowej wersji i musze przyznac ze dla mnie bomba!W roli Carrie White,mloda Chloe Grace-Moretz calkowicie zaskoczyla mnie poziomem i…demonicznością w finale filmu…Do tego kapitalna jak zwykle,Julianne Moore w roli matki!!!Sam jej widok to zimny pot na plecach!
Ogólnie zawsze byłem fanem samego pojecia strachu bo to pojecie bardzo szerokie…Ostatnio wkręcił mnie w fotel film"Arctic"o dramacie dwojga rozbitków po lotniczych katastrofach,skazanych na walke o przetrwanie w scenerii wiecznego lodu aż po horyzont…Złowroga cisza i…chyba po raz pierwszy jak dla mnie,świetny Mads Mikkelsen…Film niesamowicie oszczedny,niemal pozbawiony ludzkiej mowy,zrealizowal Joe Penna,muzyk raczej
I to wszystko prawda ale i tak powracać i to często,potrafie jedynie do Hitchcocka.Czasem takze do starych filmów Johna Carpentera.Ogólnie im mniej horroru a wiecej kryminału czy jakiejś przygody w aurze niesamowitosci tym lepiej.
PS.
Wlasnie obejrzalem remake slynnej Psychozy,Hitchcocka.Nieporozumienie i zupelnie zbedna robota…Mimo swietnej Anne Heche…Nic nie wnosi,napiecia nie ma,sceny kopiowane z gorszym skutkiem…Ech…