Lubicie sporty ekstremalne?

niewiele trzeba, żeby je uprawiać.
najlepiej w tym przypadku sprawdza sie brak mózgu.

a nie tak dawno dzieciak się zabił, bo zjeżdżał z górki najeżonej zeliwnymi ławkami i koszami na śmieci. a już zwykły kask rowerowy by mu życie pewnie uratował - ale na sanki? oczywuscie winna jest lawka…

zastanawiam sie dlaczego dbanie o bezpieczenstwo to dla ludzi obciach?
pomijam już ewidentny wstręt do wszelkiego rodzaju kamizelek i innych gadzetow z odblaskami.

1 polubienie

Gatunek ludzki zatraca zdolność logicznego, samodzielnego myślenia.
Dawniej w grobach znajdywano listy, guziki, narzędzia. W przyszłości będą znajdywać smartfony z słuchawkami :wink:

2 polubienia

przy poziomie obecnego nauczania taki smartfon moze zycie uratowac - bo jakby cie zywcem zakopali?

1 polubienie

Ileś lat temu “młody gniewny” zabił się hondą CRX bo wjechał na pas zieleni i w słup walnął. Na forum hondziarzy nagle zaczeli wymyślać 1000 powodów dla których lampa była w niedozwolonym miejscu. Ale miłośnicy Hondy to specyficzny rodzaj ludzi.

2 polubienia

a wrogow drzew przy drogach to nie zliczysz. zawsze rosna w nieodpowiednich miejscach.

2 polubienia

W PRL uprawiałem sport ekstremalny w postaci podróży pociągami, głównie w sezonie letniem. Jak dziś młodym opowiadam, co się działo wtedy, nie dają mi wiary.

4 polubienia

to byly czasy…
szkoda, ze nie liczyli pasazerow, bo wpis do ksiegi Guinessa murowany

2 polubienia

ja jeszcze pamietam tramwaje gdzie pasazerowie podrozowali czesto “na winogronko”

3 polubienia

Tramwaje, autobusy, kolejki podmiejskie, w godzinach szczytu, to było narodowe uprawianie sportów ekstremalnych codziennie z wyjątkiem weekendów. Ale wtedy nasilał się ekstremalnie inny sport, po którym w poniedziałki naród był pod wpływem klina…

2 polubienia

Pociag trasy Wroclaw-Gdynia…W Poznaniu ok. 3.40…Wagony"wroclawskie" czyli te bez przedzialów…Kible zapchane w czym prym wiodły damskie waciki krwiście zabarwione ktore przewiew unosil w powietrzu niczym nadmorski wiatr :face_with_raised_eyebrow:
Siedzialem blisko wyjscia.Czyli jednoczesnie,blisko kibla…
Obok marynarz ktory potrafil spac w kuckach :roll_eyes:
Ogólnie sceneria,nie licząc paru wypasionych plecakow,niczym za okupacji.Jeden na drugim,trzecim pogania…
Nad nami kobieta obarczona ponad miare…Nie dawala rady.Ja zmeczony przysypialem…Marynarz jednak nie dawal za wygraną…W końcu wywalil z siebie cała frustracje,krzyczac:“Dobra kobieto,przestan wreszcie pierdzieć!”
A ja mam to w głowie do dzisiaj.Te konsternacje,ten śmiech,to nagle przebudzenie chyba wszystkich…
Ale i tak lepiej pamietam nastepny rok ktory juz na tej samej trasie,opisalem w innym temacie…Czas wyborow miedzy Lechem a Tymińskim… :kissing_closed_eyes:

2 polubienia

Znam to doskonale. Później dopiszę, bo teraz jestem pilnie czymś innym zajęty.

1 polubienie

Pociag Lodz Gdynia, dzieci transportowane lancuszkiem rak dobrej woli, gora nad bagazami i tlumem do kibelka i dyzyrny, ktory wiedzial jak to przytrzymac, zeby nie wypadlo przez otwor w WC.
Oj to faktycznie byla szkola przezycia.

3 polubienia

Wilgoć żle wpływa na baterię i elektronikę, chyba że dołożą akumulator z auta, podpięty pod telefon. Kiedyś to był dzwonek i sznurek przywiązany do palca takiej osoby, grabaż robił obchód i nasłuchiwał dzwonka. Podobno ?

1 polubienie

Niektórym to i pas startowy będzie za mały, powód wypadku czy śmierci, zawsze się znajdzie wbrew logice

Do dzis zdarzaja sie przypadki letargu uznanego za smierc.

1 polubienie

Po szpitalu by zarobić na hm życie, leki itd bo znikąd pomocy, to pomagałem znajomemu kopać groby - zdarzały się podwójne, i fragmenty wieka trumien miały widoczne ślady kresek od drapania od spodu. Widok kości / ciała w rozkładzie czy specyficzny zapach dało się przeżyć, ale te kreski trudno zapomnieć, pomimo że groby miały po 20 lat, to o czymś świadczyły

Lubię sporty i wyzwania ekstremalne, ale wszystko ma swe granice i wyobrażnię, kiedyś próbowałem np motokros, ragby, jazdę na czas z mapą po trudnym leśnym terenie czy żwirowisku rowerem, wspinaczka bez zabezpieczeń itd to bardziej po amatorsku, miałem wzloty i upadki, np skaleczenia czy złamania otwarte. Tyle że to była ciekawość i młodość. Idąc ! do pracy nieraz mijam rowerzystów, jadących po oblodzonych chodnikach - większość kończyła w gipsach. Mnie to nie kręci, w szpitalu adrenaliny mają na życzenie