Tak. Mieć jakąś kobietę w domu.
Tez uwazam,ze mieszkanie jest dla mnie,nie ja,dla mieszkania.)))
Po co sobie zycie komplikowac.))))
Co masz zrobic dzisiaj,zrob pojutrze,bedziesz miala dwa dni wolnego)))
Ja i dla kobieyy mam przyjemniejsze zadania,niz polerowanie mieszkania)))
Tysiac i jeszcze jeden duzy,na te pojemniki))
Świetna jest metoda "na kelnera ". Od dawna ją stosuję i naprawdę polecam. Polega na tym, by nie było tzw. pustych przebiegów. Np. Gdy idę do kuchni po jabłko, to od razu zabieram ze sobą z pokoju pusty kubek po kawie i papierek po batoniku. W ten sposób bez jakiegoś dodatkowego nakładu pracy mam taki mniej więcej ład i sprzątanie polega tylko na wytarciu kurzu, odkurzeniu i przetarciu na mokro podłóg. Nie muszę niczego nigdzie układać, wkładać, przenosić, zanosić, bo wszystko to zrobiło się niejako samo wtedy, gdy i tak z innych powodów się przemieszczałam.
Mój jeszcze nie zrealizowany patent jest następujący: rzucić pracę i zająć się domem.
Patentu nie mam, Pendulę znam, ale nie imponuje mi sterylny dom. Dom musi żyć, musi mieć duszę. Nie zarastam brudem, ale mam jedno miejsce, do którego nawet kot ma zakaz wejścia. Tam panuje artystyczny nieład. Tam są moje skarby-przydasie. Są odpowiednio posegregowane (papiery, wykrojniki, koronki, piórka guziki, pompony, tekturki, farbki, narzędzia, sznurki, włóczki… nocy nie wystarczy na wymienienie). Ale w trakcie pracy wciąż kilka z nich jest na podłodze/kanapie. Leżą tak długo, aż nie skończę, czasem po klika dni.
Najprościej nie bałaganić, jeść na papierowym obrusie i papierowych talerzach. Sprawdza się przy dłuższych nieobecnościach pani domu
U mnie w radio podawali, zawieje i zamiecie,wiec po co sie wysilac))
Wystarczy tylko otworzyć drzwi i okna…
W sumie może są ludzie którzy mają dylemat: sprzątać czy kupować nowy dom
A nie lepiej w ogóle nie jeść? Zobacz, ile czasu bym zaoszczędziła: wymyślenie - co na obiad, zakupy, obieranie, szatkowanie, gotowanie, przyprawianie. Później chwila przyjemności z jedzenia i zostają… gary do mycia
praca faktycznie przeszkadza nam żyć
Ja mam letni drewniany domek z przydasiami i przeznaczeniem na takie artystyczne zajęcia, ale już też mi się zagracił, a mieszkanko mam malutkie i przydasie tam też poupychane Jak ja bym chciała mieć ze dwa pokoje specjalnie przeznaczone na moje artystyczne życie, wtedy może lepiej by się rozwijało :D, bo jak coś wywlokę, to za chwilę już trzeba sprzątać, bo wypadałoby na niedzielę mieć porządek, bez żadnych niepotrzebnych rzeczy na wierzchu.
Skąd ja to znam! Ja mam chociaż swój pokoik, a Ty biedna? Pochwal się co robisz
Mam tylko dwie szafy przydasiow…
Kurcze, martwiłem się że mam za dużo rzeczy…
W tych okresach je się “Take-out” albo w knajpach.
No tak, bo dla siebie samego nie warto gotować
Maluję, a poza tym mam mnóstwo różnych materiałów do scrapbookingu, filcowania i różnego rękodzieła
Nie mieszkać w domu…