To masz jakies bardzo specjalistyczne?
Szkła jakieś śmieszne z dioptriami, bez okularów też widzę, ale wtedy oczy swędzą ,i jakby kłuło. Z oprawkami mały wybór do szkieł. Rajcują mnie
A sposób idealny. Szampon do włosów ten w niebieskiej butelce
moze jakas nazwa? bo mamy kapitalizm i szmponow duzo?
ale chyba wiem o co Ci chodzi - te szampony przeciwlupiezowe - one maja w skladzie silicony.
nie pamiętam stary ale jedyny doskona,ly
masz jakies opakowanie albo pamietasz nazwe?
Niebieska butelka/ W AUUCIE TYM SMAROWA,LEM
W starych Jelczach, dmuchawy na szyby to była teoria albo fikcja. Tzn słychać je było, aż uszy bolały, ale nawiew przestawał szybko istnieć. Więc przed wyjazdem przecierało się szyby szamponem, najlepiej takim dla dzieci i już szyby nie zachodziły. Lata 80. Bo w 70 szmata w łapę i tarcie szyby od czasu do czasu.
Eech, dzisiejsi kierowcy…, nawet nie wiedzą, jak mają dobrze, absy - sresy nawigacje - sracje, opony bezdętkowe, wspomagania - srania, ciepła woda, zimna woda, kafelki duperelki…, chamstwo i drobnomieszczaństwo z was młodziaki wyłazi…, wężykiem…!!!
tylko w latach 80 to szampony to byl czysty detergent (no prawie) - a teraz to odzywki, oslaniacze, substancje zapachowe etc.
cos mi sie wydaje, ze kupic najtanszy przemyslowy plyn do naczyn - taki dobrze odtluszczajacy i po prostu myc okulary przed zalozeniem.
Pianka do golenia powinna pomóc,wystarczy nią przetrzeć szkła.
Może kto mi TO powiększy-abym odczytać mogła…?
Moze byc jutro?
Bo to musze sprobowac na lapku jakims programem graficznym potraktowac.
Już odkryłam “Źródło wiedzy”…
https://www.swiat-zdrowia.pl/artykuly/jak-nosic-maseczke-zeby-okulary-nie-parowaly
Kiedyś w ogóle to jakby inny świat był. Właśnie mi przypomniałeś, jak na łysych oponach, letnich zresztą w latach 90 zimą w Pieniny się wybrałem. …
Tak, taki był wtedy człowiek “mądry” a wydawało mu się, że wszystkie rozumy pozjadał …
Heca była tego typu, że w kilku miejscach w tych Pieninach rzeczonych ludki z garbatego musieli wychodzić, bo strach był na tyle spory, że tylko ja w chrząszczu siedziałem, bo ktoś musiał. Reszta drałowała w ten śnieg i lód na piechtę, aż garbaty osiągnął przełęcz względnie z niej szczęśliwie zjechał.
Obecnie w życiu bym się tak nie wybrał. Dodam, że parę tam podobnych do mnie żądnych przygód baranów (no bo jakżeby innych) tam widziałem - w rowach …