a to zdjecie sprzed roku "centrum " Balut.
za tym nieszczegolnie tesknie.
ŁKS 1908
To zdjecie moglo byc zrobione na poznanskim Górczynie…Tak to dokladnie wyglądało…
Tak…To jest ta brzydsza strona za ktorą i ja nie tesknie.Jak na Wildzie w Poznaniu…Przechodzilem przez cos takiego w drodze do radia,przez ok. 6 lat
Pojechałbym w góry.
Od kliku lat mam tak, że lubię odwiedzać miejsca w które jeździłem na wakacje w latach 70 i 80. Prawie wszystkie odwiedziłem ponownie, brakuje mi tylko kilku. Gdy nie uda mi się tam dotrzeć, staram się zobaczyć jak to wygląda na Google, ale nie zawsze jest dostępny widok z ulicy. DO nadrobienia mam Suwalszczyznę i Pomorze Zachodnie.
A Redzikowo?
Przejeżdzaełm szosą kilka lat temu.
Marzę. Czasami udaje się wrócić. Raz jest fajnie, sentymentalnie, innym razem rozczarowująco. Niestety na wielu moich lubianych miejscach, niegdyś cichych odludzi, swoją łapę położyła pazerna komercja.
Polski to poza górami oraz 2-3 miejscami nad morzem to ja mam dosyć…Po prostu coraz mniej lubie nasze spoleczeństwo,wszechobecną wrogość,podejrzliwość,zlosliwość…Rozpiescilem sie podrózując i pracując w Anglii…
W dodatku jak gdzies wracam po latach [Turek,Konin,Chorzów,Częstochowa] to na pogrzeby…
Jedyne miejsca w ktorych moge przebywac i nie liczyć,ktory to juz raz to Kraków i Toruń.Poza Poznaniem oczywiście
A juz moja ukochaną przez lata Bialogóre,odpuszcze na dluzej…Z dzikiej "ponderosy"zrobili kurort i wszelkie ślady nastroju z dawnych lat,szlag trafił…
Niestety,musze sie z tym zgodzić…
Oczywiście, że lubię powracać w znane mi zakątki i robię to jak tylko mam okazję. Nie marzę o jednym powrocie, ale o wielu i tak bez końca. Gdy już znów gdzieś tam jestem, zastanawiam się, kiedy tu powrócę. Tak jest zresztą nie tylko z podróżami. Lubię obejrzeć film, który już widziałem, przeczytać znów tą samą książkę, czy wypić piwo, które choć kiedyś raz piłem … Może robię się sentymentalny? Starzejemy się wszyscy, na to nie ma rady i tylko pogląd, że rodzimy się i umieramy w kontynuowaniu od wieków cyklu: śmierć - ponowne narodziny i znów śmierć … I tak dalej, w minimalnym stopniu tą melancholię nieco zmniejsza.
Mam bzika na punkcie umykającego czasu, dlatego piszę pamiętniki, blogi, Staram się dbać o kondycję fizyczną (Wczoraj zrobiłem 5km biegusiem). Nie wiem, czy to się przyda, wszak na Kursku wszyscy raczej byli zdrowi … Prócz zdrowia potrzeba również szczęścia a te nie zawsze jest dane. Z gór lubię całą Koronę Gór Polski a z niej by się kilka wybrało. Tu widok ze Szczelińca w górach Stołowych. Jakby ktoś napisał że to Islandia, też bym uwierzył …
Nie tylko Islandia
Świetne ujecie!
Dzisiaj bylem tam…I znowu pogoda mi wszystko popsuła.Ale z drugiej strony,to byl piekny dzień!
Zrealizowalem prawie wszystko.Odpuscilem tylko Notting Hill,z uwagi na deszcz.
Nie znalem tego ale ta dycha wtedy to byly CALKOWICIE inne pieniądze.
Właśnie się też nad tym zastanawiałem. Dziś to by sobie za to kupił dwa piwa, orzeszki i zdrapkę …
No…Tez zalezy gdzie…Ja czasem [nie licząc piwa],za dyche żyje jak krol przez bite 2-3 dni.
Co innego w pubie.Tu jest chyba dokladnie tak jak piszesz.
Choc kto wie jakie ceny bedą po zarazie…
Podoba mi sie to pierwsze zdjecie więc moze niech temat wróci?
Inna sprawa ze …marzę!
Świat bez marzeń to gorsze niz knajpa bez kibla!
Nie da sie być wszędzie w tym samym czasie.Ale mam taki głód poznania…Mój licealny kolega Ryszard,mawial ze ja zawsze…“jakbym zapuszczał motor”
I Rychu mial rację!
Specjalnie dla Ciebie!
No,Syberia,ze na tym poprzestane,to już Ci chyba nie grozi…
Syberia sama w sobie jest piękna. A i wspomnienia osobiste miłe. Gdy tam byłem, nawet do głowy nikomu nie przychodziło, że Ukraina będzie suwerennym państwem i, że upadnie komunizm. To była końcówka lat 70. Kiedy po trzech miesiącach wróciłem do Polski, postanowiłem, że kiedyś tam wrócę.
Niestety, miałem też do czynienia z miejscowymi, to zgroza, jak oni tam żyli. Ale nastawieni do nas byli super przyjaźnie. Mieli wtedy wbite do łbów, że Polacy to ich bracia, a socjalistyczna Polska, to ich najlepszy sojusznik.
I teraz uważaj. Kiedyś do głębokiego wykopu wpadła miejscowa robotnica i nadziała się na pręty zbrojeniowe. Mnie przy tym nie było, bo pojechałem autobusem na cały dzień. Ona wpadła tam, bo była pijana. Polacy z naszej ekipy wezwali pogotowie. Czekano dwie godziny, a ona tam jęczała. Wreszcie lekarz przyjechał. Spojrzał i orzekł, że z niej już nic nie będzie. I odjechali. Miał rację, bo po kilku minutach od ich odjazdu przestała jęczeć. Kiedy wróciłem, nasi już wydobyli ciało, a sowiecka ekipa od trupów przybyła dopiero wieczorem i zabrała te zwłoki…
Polski obóz był wstrząśnięty, węgierscy sąsiedzi też.
Ale na drugi dzień przyjechał jakiś politruk i zrobiono zebranie, na którym uświadamiał wszystkich o wyższości socjalizmu nad kapitalizmem i zachodnim imperializmem. Była też ekipa śledcza, która prze kilkanaście minut przepytała kierownictwo, wypełnili jakieś papiery i na tym koniec. Wszystko potoczyła się dalej, jak gdyby nic się nie stało.
Z mojego pobytu mógłbym przytoczyć więcej przykładów świadczących o nieludzkości tego ustroju. A także o mentalności mieszkańców. Ich wiedzę ogólną i o świecie można było porównać do świadomości zwierzęcia domowego. Dbały o to gazety, tv i radio.