Mowa trawa
To tym bardziej zajmij się swoim życiem. Nie wszystko w życiu można mieć i każdy człowiek codziennie mierzy się z ograniczeniami.
A co mieliby Ci powiedzieć, żebyś nie uznał tego za ,mowę trawę’'?
Kobieta nie chce mieć z Tobą kontaktu. Nie chce Ci niczego wyjaśniać. I co miałaby Ci niby wyjaśniać? Dlaczego Cię nie kocha? Co to wyjaśnienie miałoby zmienić? Nie zmieniłoby przecież jej uczuć.
Odrzucenie boli. Każdego. To jedno z bardziej nieprzyjemnych uczuć. Potrzeba czasu, żeby się z nim uporać. Ale trzeba też chcieć, zamiast grzebać się w przeszłości. Na litość… 15 lat!?
Nie szkoda Ci życia? Jest tylu ludzi na świecie.
A możesz mi wierzyć, że bycie osaczanym przez kogoś, z kim być się nie chce, to równie paskudne uczucie. Dlatego ta kobieta prawdopodobnie się od Ciebie odcięła. Daj jej spokój! Samemu sobie też.
Jeszcze jedna rzecz.
Tytuł Twojego wątku sugeruje, że ta osoba niszczy Twoje życie. Nieprawda. Sam je sobie niszczysz. Przerzucanie odpowiedzialności za swoje szczęście/życie na inną osobę- bo nie chce utrzymywać z Tobą kontaktu, świadczy o niedojrzałości psychicznej. Dlatego dobrze ta osoba zrobiła, że ucięła kontakt. Paskudny rodzaj szantażu emocjonalnego- wróć, bo mi niszczysz życie…
Gadal dziad do obrazu? Moze AI dzis odpowie?
Czasem chyba jednak zagląda. Nie liczę, że dotrze, ale może?
Nawet jak przeczyta to i tak ma w głowie swój pogląd i raczej nic tego nie zmieni
Pozostaje mieć nadzieję, że pani na tyle zniknęła mu z radaru, że jest w stanie jej zadręczyć;)
Jednak ta kobieta jest trochę winna (nie wiem o co tam chodziło i jak to wyglądało mówię jak to wygląda z jego relacji) bo zakończyła ten związek,małżeństwo w dość ostry sposób nazywając miłość,związek błędem a jego samego frajerem gdyby skończyła to w inny sposób to może inaczej by się sprawy miały…
Kolego nie jest nie.
I czy w ogóle byl to związek czy tzw. romantyczna miłość platoniczna jest?
Poczułby się mniej dotknięty i nie szukał by odpowiedzi przez 20 lat w tym i u nas na forum
Podejrzewam, że tam jakaś większa sprzeczka była, bo nikt bez powodu nie wali takimi ciężkimi i wrednymi zdaniami. Nasz kolega pewnie też nieźle nabroił, tyle, że nam o tym nie pisze.
Niszczy bo mi zrobiła sieczkę w głowie .
A nie dlatego że nie chce utrzymywać kontaktu.
Paskudny rodzaj szantażu - nigdy nic takiego nie miało miejsca sama to sobie dopisałaś
To drugie ,ale ja kochałem i kilka razy mi powiedziała też .
No ale to, że ona Ci wpadła w oko na długo nie oznacza że Ty jej też. Może była Tobą zauroczona, może nawet bardzo, ale pojawił się ktoś, kto wzbudził w niej silniejsze emocje?
W momencie, w którym Ci mówiła o swoim uczuciu może faktycznie Cię kochała a potem może jej przeszło? I na to nie ma rady.
Skąd wiesz jak ta relacja wyglądała z jej strony?
Albo lepiej go poznała i zauważyła coś, czego nie widziała wcześniej?
Wybacz ale 15 lat przeżywania tego, wiele mi o Tobie mówi.
Może i jestem trochę uczulona na takie sytuacje, ale nienawidzę wywierania presji i przymusu. To brak szacunku do uczuć drugiego człowieka i już samo to też wiele mówi. Ona ma odpowiadać za Twoje(dorosłej chyba osoby?) samopoczucie? Zignorować własne uczucia, żebyś Ty się poczuł lepiej? Udawać? Z jakiej racji jej uczucia miałyby być mniej ważne, niż Twoje? I co to za postawa w związku, by tego oczekiwać?
To jest niezdrowe.
Może źle oceniłam, może gdzieś przesadziłam? Nie znam Cię, oceniam po tym, co widzę, ale jestem uczulona na takie podejścia i tego typu roszczeniowy wobec drugiego człowieka(którego się rzekomo kocha) tok myślenia.
Byłam małą dziewczynką na sali gimnastycznej, gdy padły strzały. Zginęła młoda sekretarka, której narzeczony nie chciał dać odejść. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, co się stało i nawet się nie bałam, jak inne dzieci.
Zdałam sobie sprawę po latach, gdy do mnie jakiś się doczepił. Gdzieś mnie sobie upatrzył. Wiedział gdzie mieszkam, znał mój nr. telefonu. Najpierw był propozycję, potem zaczęły się groźby. Zatruł mi życie na długi czas. Różnica polegała na tym, że dla mnie to była obca osoba. Ja dla niego widać nie. Uznał, że ma prawo mnie tak traktować, a moje prawa się nie liczą…
Nikomu czegoś takiego nie życzę, by oglądał się za siebie wychodząc z domu i podskakiwał nerwowo na dźwięk dzwonka do drzwi, domofonu.
Przykro mi jeśli cierpisz. Życzę Ci abyś poczuł się lepiej. Spróbuj sobie pomóc, zapomnieć. Sam! Nie oczekuj tego od kobiety, która chce mieć od Ciebie spokój.
Nie wiem mówię tylko że autor ma głównie żal o to jak ta kobieta te relacje zakończyła co pchnęło go w takie obsesyjne myślenie co się konkretnie wydarzyło tego tym bardziej się nie dowiemy
W obsesyjne myślenie może człowieka pchnąć tylko skłonność ku obsesyjnemu myśleniu i nie ma co tu zwalać winy na drugą stronę. Rok/dwa po rozstaniu, ale 15! To o czymś mówi…
Proszę ja tylko o to żeby mi wyjaśniła co się tak naprawdę wydarzyło , bo nie mogę sobie z tym poradzić i nie pomogą to że mi przedstawiła różne wersje . Nie robię rzeczy które ty wypisujesz na jakiej podstawie twierdzisz że zmuszam do związku ,że jestem roszczeniowy ,nic takiego nie robię !!