Z pewnym zadowoleniem stwierdzam ze Mercury trafil jednak w jakis rodzaj wrazliwości muzycznych odbiorców…
Ledwo to powiedzialem,od razu sie zaczęło…Bo nie muzycznych a obyczajowych.Bo nie odbiorców a bojówkarzy a jedynie płatnych zapewne,idiotów dla których sama muzyka jest na samym końcu…
I aby wszystko bylo jasne,jeszcze nie tutaj.Przynajmniej raz coś dobrego o tym forum
Póki więc jeszcze czas,zadam pytanie.
Muzyczne pytanie.I mam nadzieje ze to jest zrozumiale.A jak ktoś uważa ze bardziej wartościowa jest obleśna ciecz która leci teraz non stop nawet na wp. to przecież mozna zadać swoje pytanie,prawda?
A więc…
Co myslisz o nim jako o wokaliście?
Uważasz ze jako kto, powinien zostac zapamietany?
Queen a…Roger Taylor [perkusista] twierdzący ze byliśmy mu jednak podporzadkowani…
Czy moze żyjący calkowicie własnym zyciem,May,który dzisiaj jakby w ogóle Mercurego ledwie dostrzegał…[tu opinie są podzielone…]
O Bowiem,Eltonie czy nawet o żonglującym swego czasu,swoimi upodobaniami,Jaggerze,nie napisano nawet paru procent tego co o Mercurym…
Owszem,Bowie jest nie dla tego pokolenia.
Inni żyją i to ich odróznia-spece od nekrologów jeszcze pokażą na co ich stać…
Obłuda…
Obłuda na każdym kroku
Jak na być szczerze, to będę szczery. Doceniając wielkość Freddiego, w swych upodobaniach muzycznych nie stawiałem go wśród tych, którzy w moim rankingu byli najwyżej. Z Jego twórczości lubię kilka utworów. Żona mojego przyjaciela za to, miała wszystkie jego płyty.
Pamiętam, że na domówce, na jej urodzinach, nie miało prawa być innej muzy. Nikt też, wtedy nie zachłystywał się jego homoseksualnością. Przecież i Leonardo da Vinci też był gejem.
Dzisiejsze media, to szamba, a komentarze pod artykułami, to rynsztoki, w których płynie gnój ludzkiej głupoty, podłości, frustracji, zawiści i nienawiści. A także kompleksy komentujących. Wszystko to pisane nieudolnie, niepoprawnie, z wieloma błędami.
Podam inny przykład. Mamy najlepszego piłkarza świata. I nie ma takiego innego kraju, jak Polska, gdzie spotyka go tyle jadu i hejtu.
Czesto podkreslaja fascynacje Freddiego muzyka klasyczna i baletem. A kto z kim spi?
Wazne, zeby spal wygodnie i nie chodzil niewyspany
Muzycznie? Nie wszystko i musze miec nastrój - ale nutke czasem zapodawal.
Co do obyczajow? WP i portale szukają taniej sensacji, ja sie ciesze, ze ludzie sa rozni. Martwi mnie fanatyzm. Porownanie Freddie i Bowie? Dosc odwazne zestawienie, ale jak by to podlac sosem z Dylana?
Elooooo…elooooo…W głowie usłyszałam to,czego Freddy był prekursorem:)
Tak,uważam że Jego legenda nie wzięła się z nikąd…Był nikim,chłopcem z Zanzibaru z ogromną wadą zgryzu.
Siłą marzeń dotarł na szczyt…
Byłam dzieckiem gdy gdzieś tam przewijało się że gej,w sumie nie miało to dla mnie kompletnie znaczenia.Aids…wtedy to było nowością,czymś o czym dopiero zaczynało się mówic,że straszne,że choroba wynikająca z tego czy tamtego.
A muzyka? Po prostu była. W każdej dyskotece leciało “Radio ga ga” .
Nie wiem czy stał się bardziej sławny po śmierci,czy to ja doroslam do tego,żeby na bezdechu słuchać “Bohemian Rapsody” i po prostu czuć…
Nie ulega wątpliwości że kochały Go tłumy i że za niektóre utwory pokochałam Go i ja.
Myślę że o Jego wielkości świadczy ilość sprzedanych płyt,miejsca na listach przebojów i to,że mimo tylu lat od Jego śmierci,kochany jest nadal przez tłumy…
Przelamie niepisaną umowe @Vilemo
Ale odniose sie do Twojej opinii.
Nie byl Zanzibar a jego wedrowni rodzice
Persowie o dosc oryginalnym wyznaniu/religii
Dla nas moze szokujacej, dla niego, osoby szukajacej? Zyjacej na rozdrożu kulturowym?
Dokladnie.
Mieliśmy najlepszego skoczka świata i teraz spotyka go to samo.
Szkoda ze zniknąłeś z forum classic rock.Wczoraj postanowilem wsadzić kij w mrowisko i…zjechalem niestrawny koncert Pink Floyd"Delicate Sound Of Thunder".I,okazalo sie ze można po prostu rozmawiać!Nawet używając mocnych słów.
Użyłem tez porównania do"póznego Queen"jako do zejscia z rockowego panteonu do poziomu radiowego…Temat rzeka ale spodziewalem sie ze ktoś mi do gardla doskoczy…A jednak,mimo paru zdań niezgody…
Jeszcze fora nie zginęły!!!
Z jednym nigdy sie nie zgodze.
Nigdy o wielkosci nie świadczy ilość sprzedanych płyt!
A czasem bywa wręcz przeciwnie.
Tak jak o jakosci filmu nie świadczą wyprzedane bilety.Z reguly jest bowiem przeciwnie!
Co do samej muzyki…W przypadku Queen mamy moim zdaniem problem bo jakby dwa zespoly w jednym…No nie da sie porównywać Bohemian Rhapsody z Radio Ga Ga.To tak jakby zestawic Pink Floyd z M.Jacksonem.
Uważam ze aby te róznice ocenić,nalezy posluchac w calosci A Night At The Opera i A Day At The Races…Powinno sie wiecej ale to wystarczy.
Tzw. concept albumy z których wyrywanie poszczególnych utworów przez radia,czynilo szkode muzyce.
Nie mowiac juz o tym ze na koniec tej pierwszej,mamy wlasnie Bohemian Rhapsody.I slucha sie tego zupelnie inaczej jako finalu wyjatkowej plyty…Nie waham sie użyc porównania z…finalem Beethovena"…o radości iskro bogów,kwiecie elizejskich pól…"
Europa bardzo sie rozni od Ameryki bo wszystko z innych korzeni wyrasta.Ale w Europie,malo bylo takich wydarzeń jak Night At The Opera…
Za to Radio Ga-Ga bylo na kopy…
Właśnie jak to pisałam do dotarło do mnie,kto teraz sprzedaje ogromne ilości płyt…
Nijak ma to się do wielkości. Racja.
Chociaż… 30 lat temu chyba jednak ilość płyt sprzedanych była jakimś wyznacznikiem. Tak myślę.
Nie wiem Collins,nie analizuje muzyki tak jak Ty,nie zwracam uwagi na wiele rzeczy. Jak przeciętny zjadacz chleba- albo mi się coś podoba,albo nie. Albo coś mnie porwie i rozerwie duszę na strzępy powodując że będę ciągle do tego wracać,albo posłucham raz,dwa i nie poczuje nic…
Ja tylko PROPONUJE by coś zrobić.Nie tacy jak Ty,z calym szacunkiem,moi dawni koledzy koneserzy,piszą dzisiaj na fejsie,cytuje:“A kto ma dzisiaj czas by wysluchać calej plyty?” [kolega Jacek z IV f,dzisiaj szef firmy zaopatrzenia medycznego…Taki doktor Cvach ]
A ja sie dalej upieram ze gdy siądziesz w fotelu,zamkniesz drzwi,wyłączysz pieprzoną komórkę i zapodasz sobie tych 43,5 minuty,inaczej spojrzysz na zespół z 1975 roku…
To oczywiscie nie jest reguła.Mozesz faktycznie nic nie poczuć.Czasy mamy inne i sami jestśmy inni…Ale spróbować warto.