między lekcjami? Grzecznymi na nich byliście?
Niegrzeczny byłem i bardzo rozrabiałem
Tak bo na przerwach chodziło się w miejscówy do jarania.
Co w tych jaraniach było atrakcyjnego?
Widocznie trafiałam na fajnych nauczycieli, bo lekcje też bardzo lubiłam. Nie wszystkie. Nigdy nie lubiłam geografii i historii, natomiast inne naprawdę były ciekawe. A przerwy? Też! W ogóle lubiłam szkołę, nie tylko zajęcia programowe ale i pozalekcyjne. Nie lubiłam być w domu.
Chyba byłaś ewenementem, choć nietrudno zrozumieć, że w domu nieraz czekały na dzieci dodatkowe obowiązki…
To nie to Harmonik. W domu byłam bardzo musztrowana (wszystko pod kątem prostym, od tej do tej minuty, głos przyciszony itp.) a w szkole luz całkowity. Obowiązków w domu nie miałam żadnych, ale też nie miałam swobody.
Humor mieliśmy i odjazd.
Tylko że to rodziło niewesołe problemy w przyszłości.
Nie zauważyłem bym miał problemy.
Czyli jesteś zadowolony ze swych wyborów?
Nie ze wszystkich. Nie mam umysłu ścisłego.
Geografię, to Ci jeszcze wybaczę…
NIE! Na przerwach było nudno, bo w czasie deszczu kazali nam chodzić po korytarzach parami! Rzekomo dla naszego bezpieczeństwa, a w rzeczywistości dla własnego świętego spokoju Dopiero lekcje były fajne
w liceum to do sklepu obok na piwo…
a na papieroska do szatni.
niestety w podstawowce to byl spacerniak - ustawiali nas w pary i w kolko po korytarzu. pozniej zmienila sie “dyrekcja” i odpuscili, ale poczatki to bylo gorzej nis w koszarach.
No nie bądż taki…
No chyba, że Ty byłeś bardzo zainteresowany matematyką, chemią, biologią, j.polskim i pomaganiem w bibliotece. Każdy miał jakieś swoje bardziej i mniej lubiane przedmioty
Nie jestem taki, ale pożartować niepomiernie lubię. Polski i biblioteka, były u mnie zaraz po w-f. A na czele historia, zresztą materiał już w 6 klasie zaczął mnie nudzić, bo podręczniki z rocznym i dwuletnim wyprzedzeniem niemal na pamięć znałem od 4 klasy.
W trzeciej klasie będąc opanowałem podręcznik starszego o rok kuzyna w trzy miesiące.
Mnie to fascynowało i ciekawiło. chyba do dziś nie wyleczyłem się z tego, ale podejście już mam umiarkowane. Każdy ma mola, co go smola.
Przykro mi kolego, ale choć historię uważa się za nauczycielkę życia, to jednak bywa to najbardziej przekłamana dziedzina wiedzy., nawet tej niedawnej. Weźmy przyczyny niedawnych wojen, weźmy stosunki z carską Rosją i z ZSRR. Weźmy rozbiory Polski, Konfederację Barską i Konstytucję 3-Maja., to wszystko to jest jedno mega fałszerstwo i mega kłamstwo. Weźmy też religię chrześcijańską, mega fałszywą, a ona w największym stopniu decydowała o losach państw europejskich.
Manipulacja historią zawsze istniała ze względów politycznych.
Wystarczy, że została nagrana rozmowa między bliźniakami przed lądowaniem w Smoleńsku, w co trudno wątpić, przez wywiady Zachodu z wiadomonacyjnymi USA na czele, gdy nie dotyczyła ona tematów w tamtej sytuacji nienajważniejszych, a już Polska musi tańczyć tak, jak innym to pasuje.