Az tak Cię wzielo?
Muszę przyznać, że Ella Fitzgerald dość często nadawana była w PR w czasach mojej podstawówki i ojciec chętnie jej słuchał. Ja dorosłem do niej w będąc w liceum. I teraz słucham z zachwytem.
To samo tyczy Henri Mancini. Niesamowite.
Co do filmu Love Story, doceniam, ale to nie jest moja bajka. Film mnie nie zachwycił, ale muzyka podobała mi się. Słuchać musiałem tego często, bo moja św. pamięci małżonka często odpalała sobie te melodie.
Tak, ale w oryginale
Dla ubogacenia, oto moja poranna lista, mimo, że oddalamy się od poranka to ma swoją tymczasową wciąż aktualność.
Każdy z nich na swój własny sposób uczy myślenia lub raczej edukuje jak Wróblewski to robi.
Moja ranna playlista składa się z wiadomości z Ukrainy, polski i świata.
Chodzi o muzyke.Choć z Love story mam osobne,radiowe wspomnienie.Ale o tym,przy okazji albo …pozniej.
Tym bardziej ze jak widzisz,złośliwość tutejszych,nie zna granic…
Spadam z tego syfu.
@collins02
Love story to bylo w kinie od 18 lat wpuszczali
Czort wie dlaczego. W kazdym razie udawalismy doroslych a bileterka uznala, ze warto się napic kawy
Bywały i takie kina…Ja zapamiętałem to w Kołobrzegu gdzie co druga dziewczyna w kolejce,taszczyła poduszeczke do ocierania łez
Bardzo lubię ten film do dzisiaj.Nowojorska atmosfera świata który od czasu do czasu,powraca jedynie o Woody Allena.
Mnie na Love Story zgwałciła bezwzględnie małżonka. W takich sytuacjach, człowiek jest bez wyjścia. Obejrzałem, wyjścia nie było, ale, żebym żałował straconego czasu, to nie. Po pierwsze, film warsztatowo świetny, po drugie, muzyka, której chętnie się słucha, aktorzy zagrali, jak należy…, tylko ta nieszczęsna tematyka. Wszelka literatura o miłości i filmy takoż, łagodnie mówiąc, nie są moim priorytetem. Podobny stosunek mam do Casablanki, ale tam para aktorska wzniosła się na wyżyny niebotyczne, co niełatwe było w ówczesnej konwencji filmowej.
Takim wyjątkiem, czyniącym regułą, dla mnie jest Łuk Triumfalny. Fantastyczna lektura. Ale E.M. Remarque, to czołówka ekstraklasy literatury światowej. Ja nawet bym czytał jego listę zakupów,
Film z Anthony Hopkinsem i Lesley Ann Down,niestety troche książce ustepuje.
Ja przeciwnie.Uwielbiam filmy o miłości.
Obejrzyj koniecznie “Spragnieni miłości” w reżyserii Wong Kar Waia.Zobaczysz jakie arcydzieło jeszcze obecnie,można z tematu wykroić!
Aż mnie korci by osobny temat tu zaistniał ale… wiem że to nie ma żadnego sensu.
Ty mnie nie namawiał do takiegoś cóś… Ale może kiedyś oglądnę, a co mnie tam…, dla dobrego kumpla mogę się poświęcić…
A jeśli chodzi o tę miłość w filmie, to Love Story, jest odmiennem biegunem Trędowatej…,
wiem, wiem, należy mi się sierpowy na żuchwę, za samo umieszczenie tych tytułów w jednem zdaniu…
Popieram w kwestii łzawych filmow
pupe sobie tak się zdarza odsiedziałam na przeminelo z wiatrem
Dobrze ze to bylo amerykanskie i przerwa na ludzkie odruchy
Fakt!
Zaufaj mi i zobacz ten film.
To nie jest historia miłosna jakich wiele.To,jak slusznie napisano w recenzji,bardziej historia miłosnego nastroju oraz miłości naznaczonej fatalizmem.Hong Kong,rok 1962.
Plus piosenki Nat King Cola czy Doris Day
Film konczy sie cudownymi sekwencjami z Angkor Wat w Kambodży…
Najpierw przeczytałem książkę Samotność w sieci niejakiego Wiśniewskiego. Niby fenomen literacki, ale dla mnie totalna chała i klapa. Mało tego, moja druga małżonka wyciągnęła mnie na film. Oboje wyszliśmy z kina mocno zdegustowani. Tak jak ta książka była kiepska, tak film był jeszcze gorszy.
To już Ci ufam, tylko uważaj, bo jak film nie będzie godny tych piosenek, toooo…, spoko, damy radę…
Doris Day, to idolka mego taty. Ale i ja lubię, lubiłem tę świetną aktorkę.
Autorem muzyki jest niejaki Michael Galasso którego ani wcześniej,ani potem nie mialem okazji blizej poznać.Tu jednak spisał sie znakomicie.
Piosenki zaś,pojawiają sie jako dodatek.Np. jako cos co leci z ichniego radia…
I ma sie dodatkowo wrażenie ze Hong Kong to azyl przed potwornościami w Chinach…
Na ogół poza paroma japońskimi wyjątkami,aktorzy z tamtego kręgu,są dla mnie jedną masą nie do odróznienia.
Tutaj,inaczej…Maggie Cheung zaslużyła bezwzględnie na Oscara tą rolą.Tony Leung zgarnął cos w Cannes.
Naprawde,tak wtedy jak i teraz,trudno mi to ubrać w słowa.
No mistrzu tym sierpowym to mnie na drona samobójcę zamieniles
Nie ja Tobie mam go wypalić, ale kolega @collins02 mnie za profanację…