Nie wiem na czym polega wartość omawianego mostu jako zabytku techniki, ale jeśli chodzi o konstrukcję wiszącej kratownicy to ja znam taki mostek:
Jest to most kolejowy w Pokrzywnej (nad drogą do Moszczanki w górach Opawskich).
Kursują po nim wyłącznie czeskie pociągi które przejazdem przez teren Polski skracają sobie trasę do Mikulowic.
I kolejny. Racławice Śląskie.
Widać @efka że ludzie zadbali o swoje familoki. Dobudowali z porządnej klinkierowej cegły wejścia które wprawdzie do budynków nic nie pasują, ale wyglądają prawie jak w nobliwych londyńskich uliczkach albo, w zaułkach starego Gdańska.
A na poważnie, gdybym nie wiedział że to Twoje miasto to rzekłbym że to są Świętochłowice.
Familoki powstały dla pracowników przemysłu ciężkiego i ich rodzin, przede wszystkim dla górników. Podejrzewam więc, że są w każdym mieście, gdzie jest, lub była kopalnia.
W Rybniku jest kilka dzielnic z familokami, one tylko z zewnątrz przypominają dawne czasy.
Byłam kiedyś w takim mieszkaniu, to co właściciel z nim zrobił to głowa mała, duże i wysokie pokoje dają wiele możliwości, nie to co moje małe klitki w bloku.
Teraz familoki są zamieszkiwane przez każdego, od dawna nie należą do kopalni.
Znam historię familoków, w końcu wśród nich się wychowałem (chociaż nie w nich). Bywałem tam kiedyś u kolegów szkolnych, udoskonalonych wnętrz nie znam. Pamiętam że faktycznie mieszkania te nie były jak późniejsze klitki. Zrozumiałe też że ludzie chcą żyć przyjemnie i wygodnie…
Tu nie chodziło o piękne meble i marmury, skoro znasz familoki pewno wiesz, że tam nie było ubikacji, łazienki i centralnego ogrzewania.
Piece kaflowe, wychodek w drewnianych szopach przed blokami, lub jeden na półpiętrze dla wszystkich rodzin.
W Lodzi jest cala dzielnica zbudowana przez wstretnego fabrykanta czyli Ksiezy Mlyn i druga podobna niedaleko fabryki Poznanskiego, obecnie Manufaktury.
Od poczatku lat 90 sukcesywnie famuly, bo tak sie w moim rodzinnym miescie nazywa sie familioki, sa remontowane/rewitalizowane wraz z otoczeniem czyli podworkami, infrastruktura.
Powoli to idzie, bo to kosztowna zabawa a i ustalenie praw wlasnosciowych tez latwe nie jest. Ale o przyklad, ze jak sie chce to mozna.
Wiekszym problemem jest Piotrkowska, bo kamienice czesto to przyklad XIX wiecznej fuszerki. Piekne fasady i ruina wewnatrz. Koszty ewentualnego remontu kosmiczne, te w najlepszym stanie sie remontuje, pozostale juz sa wyburzone, lub sie rozsypuja.
Problemem jest samo srodmiescie polozone na osi, bez centralnego rynku co przy zamknieciu Piotrkowskiej dla ruchu kolowego i bliskosci centrum handlowego Manufaktura stworzylo deptak - widmo (podobno najdluzszy w Europie),
Ogolnie checi sa, zeby cos w miescie robic, ale brak pomyslu na calosciowe rozwiazania.
Hollwoodzkim mostożercom mówimy zdecydowane, polskie “NIE”!
Skoro tak sie sprawy mają,biore to za dobrą monetę i zgadzam sie z powyższym.
Poza tym…O tyle troche to wszystko dziwi ze od zawsze Czesi czy Rumuni placili znacznie wiecej od Polski za gościnne wystepy Jankesów…
One powstaly na poczatku panowania tow.Gierka lub pod koniec poprzedniego czerwonego pająka.Zabytki liczy sie nie od stu lat a bodaj od 50 czy 60.I dlatego nie mozna tknąc zrujnowanego dworca głównego tylko wciaz sie to"remontuje" i zaslania innymi budowlami.
Familok, pochodzi od niemieckiej nazwy Familien block.
W naszym mieście widać w wielu miejscach, że bardzo się starają o ładny wygląd. Niby nic. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że jest to Górny Śląsk kojarzony z brudem i węglem, każdy kto je pozna, miło się zaskoczy.
W Poznaniu,w koncu tez pod pruskim zaborem,wciaz sporo jest tzw. pruskich domków.W skrócie,decha,100 cegieł ,decha,100 cegieł…I nieopodal hali Arena,zbudowano na tym całe osiedle mieszkaniowe.Nie mam pojecia kto sypał kasą ale w i tak drogim miescie,to osiedle jest chyba najdroższe.
Wszystko WYCZYSZCZONE,odmalowane a całość przypomina najpiekniejsza galerie handlową w Europie czyli poznański"Browar".
I dlatego podejrzewam ze kulczykowy klan maczał w tym ręce.
Te familoki, to scheda po zaborze pruskim. Wymyślił je i wdrożył niejaki Bismarck, żeby były mieszkania da robotników. Nie tylko na Śląsku występują, ale tam najdłużej przetrwały, bo w innych regionach coraz ich mniej. W Lęborku, gdzie się urodziłem, czyli 30 km od Bałtyku też takie budynki stały rzędami po obu stronach ulicy. W jednym z nich mieszkał brat mojej mamy, jego żona była moją chrzestną, mieli czwórkę dzieci. Pięć pokoi, kuchnia przedpokój bez ubikacji i łazienki. W latach 70 dopiero pozwolono im na doinstalowanie. Przedtem do kibla biegać musieli na podwórko, tam były dwa porządne murowane wychodki i była też solidna pralnia oraz rząd komórek dla każdego mieszkania. O ile pamiętam, chyba dla pięciu rodzin.
Famula pewnie ma podobne pochodzenie…
Mozliwe, ze przefiltrowane przez jidysz.
Ani Lodz znowu taka szara, ani Slask brudny.
Choc zanieczyszczenie srodowiska w obu miejscach swego czasu bylo takie, za jak to mawiano, zycie nie powinno istniec, ale jeszcze o tym nie wie.
Ja jestem zdecydowanym obrońcą takich budowli bo uwielbiam zabytki techniki i przemysłu. Od lat obiecuję sobie zwiedzić Szlak Zabytków Techniki województwa Ślaskiego. Muszę się wreszcie zebrać
Podejrzewam, że jest więcej polskich miast z takimi osiedlami, one z zewnątrz wyglądają lepiej, niż te pięknie odpicowane bloki z płyty.
Był taki dowcip o Ślązakach.
Górnicy wyjechali na wczasy nad morze, 3 dnia wdychali spaliny z rury wydechowej, bo nie przywykli do czystego powietrza
Zabytki, zabytkami, jest jeszcze coś, na co pewnie zwrócisz uwagę.
Hanysi są głośni, bezpośredni, jeśli będą ze sobą rozmawiać, usłyszysz to mimo woli.
Ta na marginesie to dzis przypada 122 rocznica smierci Zelaznego Kanclerza.
A wiele pomyslow na usprawnienie zycia spolecznego Bismarckowi swiat zawdziecza.
Za samo wspomnienie na fejsie,jeden umyslowy kadłubek najchetniej by mnie ukatrupił.
Mozna głupka pogonic jak zająca w pole ale…Znalem go od paru fajnych stron.I nagle…
Co sie z tymi ludzmi dzieje???