Po śmierci żony.
No tak…Wybacz…
Spoko.
Oczywiście, że obowiązkowa. Znam i co jakiś czas muszę koniecznie posłuchać.
By nie być dłużnym, “rzucam” Balladę ludzi szczęśliwych …
To byl dopiero hit!!!
Ale wiecie co? Gdy przez wszystkie te lata jeździłem po Europie, to gdzie bym nie był, w radiu to 2 albo 3 razy w tygodniu to słyszałem. W różnych wersjach.
Bo jezdziłeś…U nas az tak dobrze nie było.
W miedzyczasie zastanawialem sie czy byl ktos kogo zdecydowanie nie lubilem…No i faktycznie,byl takie jeden.Nazywal sie Enrico Macias
Zamiast tego proponuje cos co uwielbialem:
No jasne, że znam. Jakżeby inaczej?
Jak na razie wszystkie tu zamieszczone nie dość, że znam, to jeszcze na wypadek, gdyby net został pożarty przez jakąś zarazę mam to na twardzielu.
Jedziemy dalej
Toż to moje wesele.
No musisz to znac.Kazdy kto mial radio[tranzystorowe ,za ntenką],musial sie z tym zetknąć
Motyw przewodni mojego wesela. Żona to uwielbiała.
Oui,bloody hell!!!
A tego Patricka to ja nie za bardzo…
La musica nie znasz? No to znaczy, że zawsze w tym czasie, kiedy śpiewał, byłeś po co najmniej po 16 piwach …
No i masz…Wzruszylem sie…
Jak tego dokladniej posluchac to to …grecki rytm
Patrz,chyba nie znalem…Ale na dzisiaj mi bardzo pasuje.
Kojarzę, kojarzę. Ale on mnie nie porywał Jakiś taki miękki.