My spanish heart

Ralph Armstrong.Gral 2 lata w Mahavishnu.Gral tez w trio z gitarzystą Earlem Klughiem.Poza tym,kilometry nazwisk ktorym towarzyszyl z poza jazzu jak np. Aretha Franklin.

1 polubienie

Ja tam się do kasku przyzwyczaiłem do tego stopnia, że się czuję jakoś tak niekomfortowo, mniej bezpiecznie, bez. Co do słuchawek, to ograniczona mobilność mi nie przeszkadza, bo i tak słucham stacjonarnie. Ostatnio jednak zacząłem się przekonywać do słuchawek bluetooth. Wiem, że prawdziwy audiofil by na to nawet nie spojrzał, ale nie oszukujmy się, większość źródeł to Internet, youtube, gdzie bitrate jest mocno obcięty, więc najlepszy sprzęt nie pomoże, gdy źródło jest kiepskie.

1 polubienie

No nie pomoze…
Ja slucham w 99% z plyt,czasem z kaset,jak mnie najdzie w domu bedąc,sprawdzanie czy to wszystko jeszcze działa…I dziala a staruszek Akai z glowicą stożkową,wprawia mnie w ustawiczne zdumienie.
Tutaj,od nowego tygodnia,nadejda zmiany.Przeprowadzka i byc moze od wtorku bede juz mial sprzet w lepszym rozstawieniu [wiekszy pokoj i to o 4 m!].
Jak otworzą second handy,planuje dokupic jakis stary wzmacniacz.Z cd nie wycisnie sie brzmienia winylowego ale przynajmniej jest czyściutko :slightly_smiling_face:
Pewnie ze jak człek skazany to i do sluchawek sie przyzwyczai :slightly_smiling_face:

1 polubienie

Zdarzało się, że korzystałem ze słuchawek słuchając muzyki, ale nigdy się do nich nie przekonałem. A już takiej muzyki, jak ta w tym wątku, to byłaby profanacja. Inną sprawą jest, że okoliczności zmuszają mnie bym słuchał przez komputer, ale mam niezłe głośniki do kompa. To jeszcze nie to, co bym chciał, ale lepsze niż słuchawki, jak dla mnie.

2 polubienia

Tak,zgadzam sie calkowicie.Ja lubie przy muzyce samemu byc ze tak powiem,“żywym i wolnym”.W sluchawkach tego nie czuje.
I o ile móglbym zmuszony okolicznościami,sluchac rocka,starej elektorniki a’la Tangerine Dream czy jakiegos popu nie absorbującego,o tyle jazz i blues oraz w ogole chyba wszystko z konca lat 60-tych,domaga sie ze tak to ujme,wiatru we włosach :innocent:
Poza tym uwielbiam cisze w trakcie sluchania ale nie zawsze jest to bezwzgledna sytuacja.Sluchajac np. Astrud Gilberto czy AC Jobima,wrecz lubie odpowiednie towarzytwo. :smiley:

2 polubienia

Astrud Gilberto, Jobima i Getza to nawet rodzina u mnie znosi. Nie lubią tylko João Gilberto, a dla mnie to melancholia w najlepszym wydaniu.

Duże słuchawki o konstrukcji zamkniętej pomagają się odizolować i w moich warunkach zapewniają pewną „intymność przeżyć", ale rozumiem, że nie każdy to lubi.

1 polubienie

Joao nie?
A to ciekawe bo wydawalo mi sie ze trudno znalezć aż tak wyrazną rożnice…Puś`c rodzince Tootsa Thielemansa z albumu,“The Brasil Project”.To powinno trafić!

1 polubienie

Joao nie, bo dla nich zbyt „smętny" :wink: Na razie rodzinę futruję bluegrassem, bo akurat mam chwilowy odchył w tym kierunku (nawet zaczynam się uczyć grać na banjo), ale był czas, że bossa nova stale gościła pod moją strzechą. Brasil Project - rewelacja!

1 polubienie

Czyli znasz?Brawo!
Szkoda ze Cie nie bylo jak pare miesiecy temu,musialem tu taj przy pomocy @birbanta,zmagać sie z odpałem ze “country to amerykanskie disco polo” :exploding_head:
Jako jeden z przykladow podalem fragment wystepu,“The Dueling Banjos”,Glenna Campbella i Carla Jacksona,w innym przypadku,numer “Stnghead” grupy The Ozark Mountain Daredevils.Obie sprawy rewelacyjnie oddają bluegrassowe szalenstwo :slightly_smiling_face:

1 polubienie

Żeby nasza muzyka „ludowa" była na takim poziomie wykonawczym jak bluegrass… Tak, tak, “Foggy mountain breakdown”, “Dueling banjos” i inne hity oczywiście znam. Na razie jestem na etapie technicznego analizowania techniki gry na banjo metodą clawhammer oraz bliższemu mym upodobaniom bardziej „klasycznego" fingerpickingu trzema palcami, tzw. Scruggs style.

1 polubienie

Billy Strings - chłopaki nie żartują

1 polubienie

Dobre!!!
Przypomnialy mi sie programy K.Pacudy…

1 polubienie

Nie mówiąc o naszym country ktore nieznośnie kojarzy mi sie z Gangiem Marcela :exploding_head:

1 polubienie

Jeszcze był Tomasz Szwed :slight_smile:

Coś mi świta, Korneliusz? Trójka?

Szwed ktory delikatnie mowiacnie byl z mojej bajki,mial fajny glos i…kapitalną kolede w repertuarze.O Wigilii w szczerym polu…

No tak!Kiedys mial swoja audycje tak jak Ptaszyn swoje 3 kwadranse jazzu.Dzisiaj zredukowany do 10 minut ok. 6.45 rano :worried:
Po prostu wstyd…Ale Kaminska czuje sie świetnie[prezes polskiego radia :rage:]

Ptaszyna słuchałem jeszcze, gdy były 3 kwadranse, chyba od 22.15, czy jakoś tak… niestety orwellowska trzoda zrobiła swoje…

1 polubienie

Lekki film wakacyjny i TA MUZYKA W TLE.
Mnie tak to się widzi i słyszy…

1 polubienie

Tak sobie właśnie słucham T. Szweda i widzę, że ma świetne teksty, aż szkoda, że jest tak mało znany.

1 polubienie