Do ubiegłego roku gdy przed Wigilią kupowaliśmy karpia, pan w sklepie go pozbawiał w humanitarny sposób pałką dalszych cierpień, patroszył, zawijał w papier i szedłem z połowem do kasy. W tym roku niespodzianka. W ramach z humanitarnego traktowania zwierząt do zabijania ryb potrzebna jest licencja, podobna to tej, co mają rzeźnie. Koszt licencji to kilka tysięcy, zupełnie nieopłacalne, przy obrocie powiedzmy 200 karpi. Co więc robią sprzedawcy? Kupujesz karpia, a oni albo na żywca go zawijają w papier, albo dają w styropianowe pudełko i karp spokojnie męcząc się, po prostu się dusi, zamiast mieć szybką śmierć. Zaiste genialny przepis. Koncepcje pisania prawa przez PIS przenikają do Kanady. Przepis powodujący zupełnie odwrotne od założonych rezultaty.
Gdyby wierzyć w to, co się czasami czyta lub ogląda to zwierzę pozbawione życia w sposób mało humanitarny emanuje złą energię, którą potem wchłania w siebie ktoś, kto je spożywa. Nie chciałabym jeść tak zamęczonej ryby, mimo że w to nie wierzę.
Mowisz, ze trzeba zostac agentem 007 od karpi?
Taki uduszony czyli sniety to niesmaczny, moze wez wlasne akwarium na transport?
Cos w tym jest - takie zameczone zwierze produkuje rozne hormony - nie wiadomo jak to sie pozniej zachowa podczas obrobki na talerz. Wlasnie nizej pisalam, ze taki karp sniety niesmaczny. Bo z ta zla energia to chyba przesada???
Ale np. mieso z bykow zadreczonych na corridzie zwykle sprzedaje sie osobno i uwazane jest za afrodyzjak.
Może taki byk ginie szybko i tyle nie cierpi. Zamęczony karp na pewno nie nadaje się by być afrodyzjakiem
Oj meczy sie taki byk i to dlugo. Czasem i ponad godzine. Nie liczac wczesniejszego stresu zwiazanego z transportem i pozniejszym przepedem po ulicach ku uciesze gawiedzi.
Nie wiedziałam
W szczególności jaja, Gdy pierwszy raz odwiedzałem Hiszpanię w 2014 roku, po wylądowaniu w Barcelonie i wypożyczeniu samochodu pierwszą wizytą tego samego dnia byłą Saragossa (Zaragoza). To było najbliższe miejsce, gdzie Corrida nie była zabroniona. Załapaliśmy się na ostatnią w sezonie. Ale nie udało nam się namierzyć knajpy, gdzie można zjeść jaja byczego ścierwa.
Może ktoś się oburzy, ale dla mnie być w Hiszpanii i nie zobaczyć Corridy, to tak jak pojechać do Egiptu i nie zobaczyć piramid…
No nie zupełnie. Dobry Torreador zabije byka pierwszą szablą w serce. Choooojowy musi ciąć rdzeń kręgowy. I takich, i takich obejrzałem w Saragossie. Ale w żadnym wypadku nie zajęło to godziny. A co sobie byk użył przed zgonem? Trochę pohasał, bo głupi. Mam film z Choooojowej akcji, ale był jeden, co ukatrupił byczka na czysto, pierwszym pchnięciem. Ty lepiej nam powiedz, po co te białe chusteczki na trybunach…???
Glupota ludzka nie zna granic…
A nie lepiej WANNE??? Przy okazji bedzie tradycyjnie!
O kurde, sam sobie mogę dać najlepszą odpowiedź!!!
Zanim ten palant w balerinkach i rozowych skatpetkach z bykiem sie rozprawi to go po tej arenie jego pomagierzy “przeciagna” przy uzyciu specjalnie skonstruowanych banderillos wczepiajacych sie w skore, jesli jest to bardziej rozbudowana wersja to jeszcze jezdzcy potraktuja go pikami. Jak widza, ze bykowi zaczyna byc wszystko jedno to dopiero do akcji wkracza baletmisrz z kawalkiem szmatki i czyms w rodzaju rapiera. Taniec przed bykiem ma swoja chreografie, te kroczki maja swoje nazwy. Zdrowy, niewymeczony byk (a to zwierzaki szybkie) takiego lalusia zmiotl by w minute, tym bardziej, ze one sa trenowane do walki. Nie jest to co usiluje sie wmowic, ze walka monstrum ze slabym czlowieczkiem.
W Katalonii i na Kanarach korridy sa zakazane ustawowo. Chusteczki w kolorze bialym uzywane przez publicznosc to oznaka aplauzu dla toreadora, bo sie wystep podobal i naleza mu sie uszy albo ogon pokonanego zwierzaka.
Sa jeszcze kolorowe uzywane przez sedziow, ale w tej chwili nie pamietam znaczenia - biala na ropoczecie, a potem dotycza juz samego przebiegu, jest tego kilka kolorow). Co do zobaczenia korridy? Zeby sie wypowiedziec trzeba wiedziec czemu nie lubi sie tej rzezni pod golym niebem. Czyli zobaczyc.
Kiedyś czytałem dość spore wypracowanie o corridach i całej ich historii. Oraz o najsławniejszych torreadorach. I wyczytałem, że ci najsłynniejsi dostawali byki albo oszołomione jakimiś narkotykami, albo chore. I tak rosła ich sława.
W Europie to jeszcze cos rzadzi, ale corridy w krajach latynoskich to dopiero “meksyk” - zadnych ograniczen wiekowych, czy humanitarnego traktowania zwierzat. To samo jest z walkami psow czy kogutow.
Ja odniosłem wrażenie, że chusteczki to podzięka dla byczka. A fakt, że dobry, walczący byczek, to i tych na koniach z zasłoniętymi oczami i z pikami w powietrze podrzuci…
Biedne byki…
Zabiłem byka, cóż to dla mnie byk?
Krew z niego sika, siku, siku, sik…
Co by nie mowic to moze to nie najwiekszy gatunek krow/bykow, ale one sa hodowane na wolnym wybiegu, więc sile maja, sa szybkie i jak pisalam trenowane do ataku. Ale ogolnie corrida jest tak ustawiona, zeby sznse zwierzaka zminimalizowac.
Odrebna sprawa sa fiesty lokalne gdzie np. byka przegania sie przez trase gdzie kazdy moze go kopnac, uderzyc az zameczone zwierze pada i jest dobijane. Lub przepedza sie w nocy z pochodniami przywiazanymi do rogow - poparzone, czesto traca wzrok od iskier (specjalnosc walencjanska), czy zagania do portu i wpadaja do morza. A byk plywakiem nie jest, wiec jak nie wylowia to wieczorem pieczyste z topielca.
Witam w uroczej, slonecznej Hiszpanii.
Takich zwyczajow z odswietnym dreczeniem zwierzat, niekoniecznie bykow, bo chlop zywemu nie przepusci jest wiecej.
A może by tak zamienić role? Wymęczonego, otępiałego, naćpanego torrero wypuścić na arenę, na której “hasa” zdrowy byczek? Albo wpuścić tam kilku chętnych z publiczności? Niech obejrzą byczka z bliska, skoro tacy żądni krwi. Pewnie zobaczyliby, ale swoją