Na co CHCIAŁBYŚ pójść do kina?

Niezupelnie tak
Przedwojenne male kina byly przez caly czas mocno zaniedbywane - czytaj popadaly w ruine.
Nie byly przygotowane do filmow panorammicznych, nigdy nie remontowane, sprzet pamiętający mlodosc Chaplina.
Te kilka szumnie zwanych premierowymi? Ile ich było? Cztery , pięć? Wiec kupno biletu często graniczylo z cudem.
Telewizja to kin nie wyknczyla, bez przesady - z jej repertuarem? Cichym zabójcą stało się wideo.
I pozniej multisale.
Ale ogolnie centra handlowe to nie tylko kina wykończyły.
Zwierzątka w parkach też to odczuły.

1 polubienie

Tak.Jest jeszcze i ten aspekt…
Gdyby jednak coś sie wydarzyło,nikt by o cene nie pytał…
Wspomne tutaj o pewnym zdarzeniu z poczatku lat 90-tych.
Poznanskie kino Olimpia,opatrzone dodatkowym,paskudnym dopiskiem jako “milicyjny dom kultury”.
Nie chcę sie juz pastwić nad tym absurdem…Nie o to chodzi.
Otóż w tym miejscu,zdarzył sie kiedyś numer którego prózno wypatrywać dzisiaj…
Wracam sobie kiedys do domu a tu,po oczach wali neon"Pół żartem,pół serio"…Musiałbym być autykiem by sie nie zatrzymać…
I faktycznie,film Billy Wildera,polecial na trzech seansach,zupełnie jakby sie czas zatrzymał!
Bilety wyprzedane w takim tempie jak do kina Bałtyk na"Poszukiwaczy zaginionej arki",ledwie pare lat wstecz…
To,nie licząc konfrontacji filmowych,ostatnie takie święto jakie pamiętam…
Kto odpaliłi ten cudownie piracki numer,do dzisiaj nie wiem :joy:

2 polubienia

No właśnie Z TYM repertuarem!
Chuck Norris i Bruce Lee na video a Santa Barbara i W kamiennym kręgu,o Isaurze nie wspominając,skutecznie wykopali z głów fanaberie o pójściu do kina.
I wystarczy jedno pokolenie a nastepne w ogóle nie bedzie wiedziało,o co chodzi…

1 polubienie

Są filmy, które będą wiecznie żywe. Ale są też takie, które z perspektywy czasu wydają się żenujące.
Z przyjemnością oglądam Łowcę androidów. Dziś nawet chętniej niż dwadzieścia lat temu. Ale Szczęki wywołują dziś ból zębów. A pamiętam jak chowałam głowę pod kołdrę z przejęcia i ze strachu. :grin:
A bilety na Tańczącego z wilkami kupowałam u konika pod kinem. Takie były czasy. :grin:

2 polubienia

Tanczacy z wilkami,pozostaje moim…nie wiem…amuletem filmowym?
Wracam do tego filmu zawsze gdy chcę sie oderwać od wszystkiego…Podobnie jest z Forest Gumpem.
Ale…Czego chcesz od Szczęk?
Bujda na resorach ale film “skręcony” wybornie.I fantastycznie zagrany!
Nie mówię juz o tym ze pierwszy raz obejrzałem to…w Kolobrzegu,w wieku lat chyba 15.Nie było nawet MOWY o tym by wejść do wody!!! :joy:
Drugie Szczęki oglądałem juz z innych powodów.Z zazdrości…Jakze czlowiek chcial być wtedy taki jak oni…Miec ten swój styl,swoje dlugie włosy a dziewczyny zawsze usmiechniete a nie zestresowane kolejnym sprawdzianem…
Bylem na dwojce,trzy razy,Kolejnych 10 lub wiecej,oglądam sobie czasem w czasie przerwy w pracy…
Oni mieli nawet spotkanie po latach.Kiedys trafilem w necie na porcje zdjec…
Co do żenady…Przedwczoraj obejrzalem cos co za mego dziecinstwa,bylo hitem kinowym.Godzilla kontra potwor z głebin…
Rok 1966 i nie chodzi mi o te tzw. efekty specjalne…
Chodzi o emocje.Filmik nakrecony jako …Bond dla ubogich,plus potwory…
A jeszcze w 1981 roku nad Wigrami,w Starym Folwarku,spotkalem dziewczyne z Bielska Białej która,w ramach kreowania intymności,palnęła mi o zachodzie słońca na pomoście,cytuję:Ja to lubie filmy o potworach i o miłości :joy:Koniec cytatu…
Myślałem że"sobie zobaczę"…Otóż nie dało się.Widać wszystko ma swoje granice… :roll_eyes:

2 polubienia

Z perspektywy czasu Szczęki wydają mi się naiwne. Piękne i zgrabne kobiety w bikini na zawsze pozostaną piękne ale efekty specjalne tracą myszką.
Chyba nie oglądałam drugiej części. A jeśli oglądałam to jej nie pamiętam.

W każdym razie,wystrzegaj sie jak ognia,cz. 3 i 4.Mimo iz w 4 gra Michael Caine.
Natomiast cz.3 jest przykladem na kino klasy najwyżej"c".A efekty specjalne są na poziomie wczesnych lat 60-tych

Wspomniales konfrontacje.
Oczywiscie!
Pamietam te kolejki po bilety. Raz udalo mi sie nabyc na wszystkie!. Wtedy nie bylo dylematu czy isc na zajecia (a nawet colokwium a potem klopoty za nieobecnosc) czy na film.
Niektore - jedyna szansa by zobaczyc, bo potem nie pojawily sie juz nigdzie.

2 polubienia

A nie próbowałaś zdobyć karnetu?
Myśmy w firmie,co roku wysyłali kogos kto warował w dany dzień,niemal od świtu.Ba!Tam sie nawet koniki kręciły :innocent:
I fakt…Ok. polowa tam prezentowanych filmów,była potem nie do zaliczenia…

2 polubienia

No.przeciez mualam.karnet _ wystany, zdobyty i zrealizowany. To byly dobre czasy…

3 polubienia

Czasy to byly paskudne, ale jaki czlowiek byl szczesliwy majac ten karnet w kieszeni?

2 polubienia

Czasy paskudne ale zdolność cenienia tego co sie ma lub co sie udało zdobyć,zupełnie niepowtarzalna…Czasami aż nurtuje ten paradoks bo dzisiaj ten rodzaj szczęścia jest chyba jak opowieść z zamierzchłych czasów,do poduszki…
Wprawdzie moja córka protestuje bo jej zdobycie biletów na Harry Stylesa to własnie TEN rodzaj emocji ale…Dzisiaj startuje sie do tego czy tamtego,z pozycji posiadacza kompa,netu i kasy…
Wtedy okoliczności były całkowicie inne :innocent:

2 polubienia

Akurat w kwestii kina to byl zaprzyjazniony konik.
Albo karnety do klubu dyskusyjnego rozprowadzane wsrod klasy robotniczej za darmo, piwo marki kon mial cukrzyce wystrarczylo na kwartal wejsciowek. Ale juz z teatrem bylo gorzej. Nie na wszystko przynosili bilety pod nos. Podobnie jak z filharmonią .
A koncerty? Jak sie trafila gratka z zachodu? Pandemonium gorsze niz po kielbase w stanie wojennym.

Do kina to nie na co lecz z kim? :rofl:

3 polubienia

Oj zauwazam, ze moi rowiesnicy jakos zatracili chec “pójść dokądś”.
Takich co bez trudu wyciągniesz na spacer, jakis nawet pseudoevent czy po ludzku do kina lub teatru jest coraz mniej
Aktywnosc czesto sie sprowadza do kapci, fotela i co tam wnuk ustawi w telewizorze, bo ja sie i tak nie znam…
Ja wiem, emerytura, dochody spadaja, Z półki rowiesnikow biora, w gnatach strzyka, starosc nie radosc?
Sprawdzilam, co prawda teoria z neta, ale chyba mozliwe? Osoba poruszajaca sie na wozku z miejsca gdzie pomieszkuje w Polsce, przy pomocy osoby towarzyszacej do multikin w Manufakturze dostanie sie bez prywatnego transportu specjalistycznego
Ale ciągle problem jest - bariery architektoniczne i podejscie do osob niepelnosprawnych fizycznie jest horrorem (bo umyslowo sprawnych inaczej? Hmm zalezy, bo jak z hodowli pisokonfy to sie cenzuralnie nie wypowiem, ale jezeli ktos mi udowodni, ze i tacy w przyrodzie potrzebni? No to ponoc roznorodnosc pożądana )

1 polubienie

Popieram jak najbardziej. Owszem - film też może być jakiś niezły, ale nie film jest w kinie najważniejszy! :wink:

1 polubienie

Mam te same spostrzeżenia…Proces zdziadzienia jest wręcz koszmarny…
Dzisiaj byłem na Notting Hill w Londynie i…jak zwykle troche sobie poobserwowałem.Za 2-3 pokolenia,sylwetka człowieka bedzie mocno zagrbiona a dlonie zaczną ponownie,przypominać małpie.Smartfony nie tylko odmóżdżają ale i fizycznie szkodzą…
Nie mówiąc już o tym że dokladają swoje trzy grosze do masowego lenistwa…

Smartfon? Mam to od kilkunastu lat. Przedtem net w lapku.
To nie wina sprzętu.
Jest to fantastyczna kopalnia wiedzy.
Ale w chwili kiedy to pierwsze sony ericson dostalam do ręki?
Cudo w dostępie do nie tylko wiki. Ludzie chcieli karmic AI.
Do dzis mam przedziwne dekodery skanów.
Smartfony teraz jednak zaczynaja zastepowac uniwersalne piloty - od TV powyzej 55" w domciu po sterowanie oswietleniem w WC. Jakies ledy i cuda na kiju?
Owszem, AI czyli tzw. sztuczna inteligencja jest w stanie skoordynowac i tak poukładana wiedzę? Ale decyzja? twoją ciagle jest

Maszyna parowa Jamesa Watta też niczemu winna nie była…Przecież nie o to chodzi tylko o ludzką głupotę…

1 polubienie

Byla winna, zuzywala zbyt duzo podstawowego surowca .
Ale tak naprawde to elektrownie atomowe?
https://nuclear.pl/energetyka,wytwornica,0,0,0.html