Poszłabym na komedię. Taką która mnie przede wszystkim rozśmieszy. A potem zaskoczy jakimś świeżym, zabawnym pomysłem.
Co do pomyslu to rzecz dyskusyjna i raczej niezbyt nowa.Ale jeśli widziałaś “Moje wielkie greckie wesele” to zdaje się jest już chyba “Moje wielkie greckie wesele” 3.
Cz 2 nie widziałem ale widziałem"Moja wielka grecka wycieczka"i to był chyba najlepszy film z Nią Vardalos.Bardzo przypominał mi jedna z moich ulubionych komedii"Jeśli dziś wtorek to jesteśmy w Belgii"
Choć przyznam ze nie patrzyłem na te filmy jak na typowe komedie.Typowych a współczesnych w szczególności,staram się unikać.
Proponuje żanldarm sie rozwodzi
Od czasu sitcomow i pdkladanego smiechu zycie przestalo byc zabawne.
Że sto lat nie widziałam komedii, na której się śmiałam. Nawet tytułu żadnego nie mogę wygrzebać z pamięci.
Ja ostatnio wygrzebalam Luisa de Funes na YT. Z kosmitami.
Nie uwierzysz ale myślałam o tym samym.
@herytiera @okonek Ja, tymczasem, byłam w jedną ze słonecznych niedziel na turnieju gry w bule. Znalazłam się tam trochę przypadkiem, bo gram z doskoku i moja znajomość tematu jest raczej powierzchowna. Do każdej rozgrywki losowano za każdym razem nowe, 3-osobowe drużyny. Jako że grali tam także profesjonaliści totalnym zbiegiem okoliczności znalazłam się w ćwierćfinale. W mojej drużynie grał człowiek, który spokojnie mógłby być sobowtórem Luisa de Funes’a - wzrost ten sam, figura także, twarz idento - zachowywał jednak spokój, kto go tam wie - czy nie dla tego, żeby go ktoś za de Funesa nie wziął
Troche trudno by to bylo, w tym roku minelo 40 lat od smierci Funesa. A 109 lat od urodzin.