Z tym rosolem to dobra myśl!!!
Zagralem kiedys 5-ciosetowy mecz w tenisa ktory trwal nieco ponad 4 godziny…
Kiedys to mialo sie zdrowie!
A inne rekordy to…takie sobie wybryki
Wypilem wino Karioka w 38 sekund
Przez dwa i pol tygodnia,nie mialem nawet dnia przerwy w radiu bo…nie mial kto pracowac na 6 rano…Tak hartowala sie stal
Bylem 6 lat temu,27 godzin w pracy bez chwili przerwy bo idiota w biurze nie zalatwil zmiennika na niedziele…
Swoje rekordy opisywałem już na forum.
Z jednego dumny jestem, otóż, mając lat 16, skoczyłem w dal 6,98. Regularnie wtedy skakałem pod 6,50.
Tymi, ile i czego jednorazowo wypiłem, chwalił się nie będę.
Rekord szkoły w sprincie na 40 i na 60 m - liczy się? Dla mnie wtedy liczył się ogromnie
Zdobyłam też pierwsze kółko olimpijskie - nagroda motywująca dla młodych sportowców - mówili, trenerzy, że jak zdobędziesz 5 kółek, pojedziesz na olimpiadę
@birbant, przecież takim skokiem pobiłeś rekord świata naszej “złotej Eli”. Masz być z czego dumny. Myślę że warkocza nie miałeś bo wtedy wynik mógłby być o wiele gorszy.
60m - 7,7s 100m - 11,7s 400m - 54,4s. Wygrałem też kilka przełajowych biegów na 1000 i 1200 zajmowałem w tych biegach też miejsca w pierwszej trójce. Słaby byłem w konkurencjach rzutowych i w skoku wzwyż, najwyżej skoczyłem 1, 45. Mimo, iż dobrze biegałem, to na rowerze już taki dobry nie byłem, choć sporo się jeździło.
Przypomniały mi się szkolne zawody, była to ogólnopolska sztafeta miejska szkół średnich i odbywała się w Gdańsku w 68. Składała się z 10 biegaczy i każdy miał do przebiegnięcia ca 1000 m. Biegłem na ostatniej zmianie i z 21 pozycji wyciągnąłem na 9. Sztafet było ponad 40.
Mój jedyny rekord, zupełnie prywatny i bardzo głupi, choć przyjemny we wspomnieniach, to 13 piw wypitych wspólnie z dziewczyną. Wyczyn został poświadczony na odwrocie jej zdjęcia.
A Oma und Opa Tag bardzo mi się podoba, że tak zusammen.
Tak. Wiem o tym, bo mi jeden nauczycieli to powiedział. Miałem petardę w prawej nodze i naturalne zdolności w tej dyscyplinie, co mi powtarzano, kiedy namawiano mnie bym poważnie zaczął ten skok w dal trenować. To był jedyny taki rezultat, bo przedtem regularnie skakałem między 6 a 6,40. To było w Koszalinie, w czerwcu 68. Nigdy nie udało mi się powtórzyć rezultatu, choć skoczyłem jeszcze raz 6,51 w następnym roku. W tym czasie w innej dyscyplinie nieźle mi szło, robiłem postępy i z lekkiej atletyki zrezygnowałem.
Wczoraj miałam STRRASZNĄ ochotę na rosół i zjadłam dwa /2!!/ talerze,
czyżbym AŻ TAK wyprzedziła dzisiejsze święto?
Na bicie rekordów nie szłam-trochę mnie zdziwił ten wczorajszy WILCZY APETYT
-dzisiaj już WIEM!
PEŁNIA!!!