A potem przyszlo"sprzątać"…
Kazdy kiedyś zrobil coś głupiego…Czyż nie?
Wolowej skóry by zabraklo.
Już kiedyś pisałem o tym, ale może umknęło.
Na rowerową wycieczkę zabrałem do plastikowego bukłaka mleko. (Bo lubię, a byłem jeszcze młody (12 lat) i niezbyt rozgarnięty w temacie nawadniania).
Gdy przejechałem składaczkiem trasę Lipno - Radzyń Chełmiński (74km) chciałem się tego mleka napić, bo okrutnie się zdążyłem odwodnić. Upał był jak na Cyprze latem.
Otwieram bukłak w Radzyniu, zaglądam do niego, szukam mleka …
Kuźwa masło się z niego zrobiło! …
To mi przypomniało mecz…Pojechalem na rowerze bo chcialem być mądrzejszy…Wynik byl taki ze bylem jedynym"zmachanym" zawodnikiem…
Cud sie jednak zdarzył…2:2
Ale kurna…Eksperymenty z tzw.mlekiem???
Ale Cie fantazja poniosła!
Wyszłam za mąż.Nieopatrznie.
Takiej fantazji z pogranicza głupoty miałem kiedyś za brzdąca tyle, że mogłem pół osiedla obdzielić.
Obserwując jak dorośli piją alkohol i wykręca im to ryje, wpadłem na pomysł, by do małych buteleczek z soczkami dolewać octu i też dzieciarnię tym częstować.
Każdemu te moje drinki oczywiście wykręcały pyski, ale więcej już nie chcieli tego próbować …
Dodam jeszcze, że by za dzieciaka udawać dorosłych (No to była dopiero durnota) wpadłem na pomysł, by palić zwinięty papier toaletowy. Co pociągnąłem, to kasłałem jak gruźlik. Po trzech sztachach miałem kasłania i dorosłości dość … Inni również.
Dodam, że nie palę i nigdy nie paliłem nałogowo … Zdążyłem to sobie dość wcześnie tymi toaletowymi ćmikami ze łba wywiać.
Wyszłam…[zaraz wracam…] jak to w kapitalnej piosence bylo…Ale tak dawno ze i Ciebie pewnie tez nie bylo…
A ja sobie to chwale…
Taki wariat jak ja…potrzebuje siodła.Zrozumialem to ponad 20 lat potem
Ooooo!!!
To Ty chyba jesteś pierwszy który…
Ale po kolei!
W Kolobrzegu dosypalem soli do cukierniczek…padlo nawet na niepelnosprawnych ktorzy dostali ataku radości…Nie wiedzialem co mam ze sobą zrobić…
Ocet w drinku…Dlaczego wtedy o tym nie pomyślałem?
To musi bylo porzadne mleko.
Ja tak w stanie wojennym syrenka śmietanę wiozlam. I półtusze wieprzowa Ale maślanka byla pyszna😺
Paliło sie i takie skrety…Np. z herbaty Younan…
Ci trzej o których myślę…Dwaj sa dzisiaj"dyrektorami" a ten trzeci to playboy…Robert a’la west Berlin…
Ale on byl zawsze taki!Nawet za komuny gdy tak nie bylo wolno…Jak to sie robi?
Nie wiem…Mialem spokojniejsze zycie…Mimo iz kobiety widzialy to inaczej…
Właśnie przed chwilą stwierdziłam, że do tej pory robię okropną głupotę. Ciągle kupuję termometry elektroniczne z nadzieją, że któryś może pokaże mi, jaką mam temperaturę. Przed chwilą jeden pokazał mi, że mam 35,2, a drugi, że mam 37, 5. W takiej sytuacji wyciągnęłam zwyczajny rtęciowy (mam aż 3), który pokazał mi 36,7. Nie wiem, po co kupuję te elektroniczne, które pokazują, co im się spodoba
O ile się nie mylę to rteciowych juz w UE noe produkują? Zarowki 100 W maja nowa nazwe - niewielkie urządzenia grzejne importowane z Chin. Ciekawe jak nazwą termometry. Ja mam elektroniczny, wieczny problem z bateriami.
"ćmik"Teraz dopiero zauważyłem…
To chyba pierwszy raz gdy ktoś tutaj tego slowa używa!
Zawsze byłem spokojnym i rozważnym osobnikiem, stroniącym od szaleństw, a wręcz odgrywając rolę anioła stróża rozchachanego towarzystwa, czasami ratowało zdrowie a może i życie co niektórym. Jednak nawet i mi zdarzały się różnego rodzaju wyskoki wołające o pomstę do nieba, typu skoki z belki pod dachem stodoły na snopek słomy, skoki składakiem przez jezdnię pomiędzy jadącymi pojazdami, czy jakieś eksperymenty pirotechniczne z pogardą dla wszelakich przepisów BHP.
Skoki,krótko mówiąc…
Ten Twoj spokój,miewał jednak i inne oblicza
Ale to normalne…
Kazdy,zeby nie wiem jaki"normals"czasem musi sie wykrzyczeć!
Ja “normals”? A niech Ci będzie.
Ok.Przyznam sie…
Gdzies ok. roku 1985-6,“poszłem” grać z kolegami w ramach 11 liceum.Ja z “dwojki”
Oczywiscie zaplacili mi za to.Ok. 20 paczek papierosów"Sport" oraz fajne wino bułgarskie…
I na “dzień dobry”,8:3 w ryj ale te 3 to bylem ja…
Jak dzisiaj o tym wspominam to mi sie…I łza w oku kreci ,i śmiać sie chce na potęgę…Boisko liceum no.8 w Poznaniu…
A za plotem stał Marek K. Dowiedzialem sie o tym po latach,gdy przyszlo sie spotkać klasowo…
Moja klasa,nasza klasa…
'Karaś"traktowal to wtedy poważniej i probował mnie na to"wziąć"…Ja jednak jak [za pozwoleniem…]George Best…Wolałem pić i wariować…
Taki Juras bylem…
Ale…Czy dzisiaj byloby o czym pisać?
Mineło prawie pól wieku a tu ciągle to wraca…
Już od sporych kilku lat nie kupisz ich nigdzie. Mieszkam jednak w bardzo ciekawym miejscu, Aż do samej pandemii przyjeżdżali do nas ludzie z byłego ZSRR z różnymi rzeczami na sprzedaż. No i taki pan miał m.in. termometry (całej rodzinie nakupowałam, bo ceny bardzo rozsądne a i zaufanie do “nowości” średnie. Miał również różne świetne maści i smarowidła, więc nakupowałam ludziom z bliższej i dalszej rodziny, którym “kręcą stawy” czy bolą kolana albo kręgosłupy. To był widocznie jakiś “apteczny” pan, bo na niektórych był napis, że tylko na receptę (po rosyjsku).
Ja tez mam zaufanie do rtęciowych. Nie można ich juz produkować, ale te stare sa nie do zdarcia (chyba że się stłuką).
A mój głupi pomysł? Wrzuciliśmy kiedyś do zsypu na śmiecie w bloku płonący papier. Jak było do przewidzenia, śmiecie na dole sie zapaliły i musiała interweniować straż ogniowa. Na szczęście było więcej dymu niz strachu.