Moim sam nagrywałem na kasetach bajki i piosenki. Miały swój kaseciak, a kaset około 30, potem im doszedł Comodore C 64 / kaset z grami, bajkami i programami dla ich wieku około 100 i same wybierały co chcą, i same sobie ograniczały czas na gry itd, / z reguły po mleku wychodziły z domu się bawić na podwórku, i same nie wychodziły poza ogrodzenie / np nauka pisania, liczenia - liczyły obrywając liście z kwiatów co mnie ucieszyło pomimo że kwiaty odkupowałem, bo uczyły się bardzo chętnie, i nie lubiły żądnych podpowiedzi. Wszystko po nich leży do dziś sprawne
Noszenie na rękach bobasa, czy fizyczna wytrzymałość rodzicielskich kręgosłupów
.oto jest pytanie.
Bo krengosłup twardy cza miedź, a nie miętki…
Moralny tak, ale ten w miejscu, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę, ma swoje fizyczne granice.
.u każdego bez wyjątku.
Smoczki to nauka od teściowej, jak nie chciały to specjalnie je maczała w cukrze i one się potem domagały dodatkowo cukru. Stara baba / teściowa / mi specjalnie robiła na złość. Z takiej dobroci po odebraniu z wylęgarni / porodówki / żona poszła w długą i była poszukiwana przez 997 kto widział !, przywieźli ja z alfonsem po 2 miesiącach, dzieci miały 6 miesięcy
Niemowlaczek ciężki wszakże nie jest. I nie trzeba nosić na stojąco. Każdy w domu ma meble do usiadnięcia.
Można długo i dużo wytrzymać jak potrzeba, u mnie bliźniaki były priorytetem, gorzej u innych
Gdy były przy mnie to się nie domagały noszenia na rękach. Wziąłem jedno to czemu nie drugie, oboje było identycznie traktowane
To nie nauka teściowej, a pra pra pra pra …babki.
W tym mniejwięcej czasie zauważono cudowne właściwości opioidów. Podawano więc niemowlęciu do ssania mak zawinięty w szmatkę, by spało jak niemowlę.
.pra pra pra pra babka miała wtedy czas na tick toka i facebooka.
Czyli plotki przy wiejskiej studni?
Pol biedy mak, ale jak dawno szmatkę namoczoną w wódce zamiast smoczka?
Możliwe, ja tego nie znałem, w domu rodzice przy gromadce dzieci tego nie stosowały
Ja o tym tylko slyszalam od babci, ze tak robiono w okolicach Łomży i na Wolyniu.
Za smoczki, bujanie czy noszenie na rękach, to mnie lekarz i pielęgniarki ochrzanily. Po co mi dzieci skoro je krzywdzę - córka po roczku miała już krzywy kręgosłup i początki garba, przez zabawę co nieco udało mi się to naprawić. Córka po smoczku nosiła długo aparat na zębach, którego sama się wstydziła wśród ludzi - przedszkole, szkoła itd. potem wymówka teściowej - to wasze dzieci a nie moje. Od samego początku po urodzeniu nie chciałem jej pomocy, jej dzieci wychowywała jej babcia
No moja reakcja w takim momencie była by hm rozgonieniem towarzystwa. Żałowałem że musiałem dzieci opuszczać by iść zarobić kasę - żona powinna wtedy iść do pracy / tylko gdzie / a ja na obecnym macierzyńskim, i te małe smutne oczka płaczące, i wyciągające rączki tatuś zostań nie odchodź. Momentami mi się też zbierało na płacz, cierpliwie tłumaczyłem że idę do pracy zarobić kasę na ich ubranka / część sam szyłem /, jedzenie itd. wracałem z nocki to już nie spały tylko czekały w łóżeczkach kiedy będę, dostały po buziaku i spały dalej. Przez takie plotki to dzieci by miały pogrzeb kilka razy, w ciągu 2 lat
Kto nie ma miedzi to w domu siedzi . Na jedno wychodzi że kręgosłup wystarczy mieć. Zabawa z dzieckiem to radość i każdy ból wyleczy