Na śniadanie 3 sierpnia?

Na strzelnicy byl…
Kolo fortuny

3 polubienia

Tylko część z nich piłem a raczej degustowalem… Między innymi ta ipe z zaba. By bylo ciekawiej to mi ją Zabula kupiła jako dodatek do prezentu… Ponad 10 lat temu…

2 polubienia

Na karuzeli życia, kolego…

A tak w ogóle, to masz dobre radyjo, bo faktycznie popadało u mnie i już jest 30C z powrotem.

5 polubień

Ha ha… Nie pisałem dziś joko, że byliśmy na kursie dla jasnowidzów? Pisałem…
Stąd ta wiedza :stuck_out_tongue_winking_eye:

4 polubienia

Śpicie?

1 polubienie

Malucha kołyszę a co?
Chcesz nadać jakiś sen?

4 polubienia

Kołysz kołysz…wprawiaj się :star_struck: …potem będzie jak znalazł, przy 7ym budzeniu w środku nocy…

2 polubienia

Noce maluch przesypia. Co najwyżej przebudzi się na białego drinka i dalej śpi. Już się zdążyłem nauczyc nogą kołysac malca a ręką pisać.

5 polubień

Skąd masz ten przepis ?, Ale sprawdzę go na kaszy i ryżu i dziękuje. Gdzieś podobnie słyszałem w kolejce, ale co dalej to nie do końca dało się przysłuchać. Głodna dzieciak ryczała w wózku. Ktoś jej podrzucił bułe z tyłu i się zamkneła ale to mnie się dostało choć buła nie moja - te kobiety roszczeniowe, nawet się kasa zablokowała przy tym ryku

1 polubienie

A ja czasem mam wrazenie ze o tych detalach to juz niemal zapomniałem…I ze znowu bałbym sie wziąc niemowle na ręce… :thinking:
Wszystko ma jednak swój czas i swoje miejsce…

3 polubienia

Jeden ten ryz to przetestowana tradcja hiszpanska, a drugi tradycja domowa.
Ryzu nie podsmaza sie jesli robisz risotto lub kleik.

1 polubienie

Jak zaczniesz nosić stałe na rękach, i np bujać czy usypiać to współczuję, potem to trudno odzwyczaić dziecko od tego. U mnie syn nawet siostrze swój smoczek jej dawał byle nie ryczała, on jedyny mnie rozumiał / taki kaprys teściowej po wybudzeniu to zaraz na ręce i bujać, córce takie pieszczoty pasowały jak nigdy, w szpitalu przez tydzień pielęgniarki nosiły królewnę na ręcach, po kolejnym tygodniu jakoś ją oduczyły, wróciła do domu, trafiła do teściowej i znowu buju buju, taka była jej pomoc, a żonka w długą byle pieluch nie prać / wtedy były tylko tetrowe /

2 polubienia

Acha ! Dziękuję

2 polubienia

Bzdura. To mit, Takie dziecko trzeba nosić na rękach, ile to tylko możliwe. Jak tak robiłem. Dziecko tego potrzebuje, jak oddychania i jedzenia. A to, że chce na ręce, to bardzo dobrze. Wygodnictwo w rodzicielstwie, tak jak i we wszystkim, daje marne rezultaty.

5 polubień

Ja to w pracy miałem kłopot, co robiłem - złapałem to za delikatnie, przeciwnie do reszty, kąpanie, mycie, przebieranie, ubieranie, karmienie to one od innych uciekały z płaczem, na widok flachy z mlekiem dostawały duże oczy, albo za zimne bo z lodówki albo za gorące - podobnie z kąpielą - zalejesz maluchowi oczy czy uszy lub nos to do starości już ma uraz do wody, boi się jej - córka sobie malowała wodą kółka wokół np oczu i one były umyte :stuck_out_tongue_winking_eye::thinking:, czekały aż wróciłem z pracy i nastała ich radość - 1/2 flaszki humany i czlapu czlapu w wannie, do zabawy dostały tylko gąbkę / każde miało swoją / i pieluszkę i tak się same uczyły myć, a potem i ubierać, po tym reszta z flaszki i ziuziu bez płaczu, ile było awantur - co ty im robisz że u ciebie nie płaczą i np cicho się same bawią bez bujania czy kołysania np w wózku :scream::rofl:, miałem czas na kawę czy np by sobie skarpety zacerowac, albo guzik doszyć

2 polubienia

Nie nie, w szpitalu po tygodniu były zajęte tylko sobą, bliźniaki razem się bawiły klockami, lalkami, rysowały itd, córka nie domagała się by wziąść na ręce, nie płakała. Dla mnie to nie było wygodnictwo, byłem przy nich na ile czas wolny pozwalał, jak trzeba było to reagowałem natychmiast, nie żyły na komendy cicho, zostaw to itd przy żonie czy teściach, nie karcilem ich słownie czy fizycznie, a więcej w formie zabawy i uśmiechu tłumaczyłem aż same rozumiały, ich efekty były szybko widoczne, szybko się uczyły z wielu powodów. Dwójkę dzieci naraz też się zdarzało zabrać na ręce np idąc na spacer lub do lasu na poziomki czy maliny, wtedy chciały same chodzić bardziej z ciekawości co widzą, czy dotknąć np szyszkę itd

A jak długo jest możliwe?

Szkół wychowania jest pewnie tyle, ile jest rodziców.
Moja córka nie poznała bujania wieczornego ani smoczka. Z premedytacją nie pokazaliśmy jej, że takie coś istnieje. Wieczorami czytane były bajki. Bez bujania.
Niemrawo stąpać po ziemi zaczęła w wieku 10 miesięcy, co skutkowało wyskoczeniem z pieluch. Podglądnęła mnie kiedyś w ubikacji przy oddawaniu moczu i zapragnęła robić to tak jak Tato. Tłumaczenia natury fizjologicznej nie skutkowały, więc nabyto drabinkę na kibelek, po której z frajdą się gramoliła w potrzebie i bez potrzeby.
Dostęp do internetu ograniczony do 0,5 godziny. Telewizja również.
W zamian dużo aktywności. Gdziekolwiek. Upadek z roweru początkowo, jak to u dziewczynki, kończył się płaczem. Szybko nauczyłem, aby na tego typu upadki tak nie reagowała, bo na pewno w życiu zdarzą się jeszcze boleśniejsze.

A co ja tu będę gadał. Co mnie do tego, co @benasek robi ze swoją nogą.
Ważne, by go nie bolała. :yum:

3 polubienia

Koło fortuny :crazy_face:

1 polubienie

Wszystko bardzo ładnie, ale niemowlęta na rękach nosić trzeba jak najczęściej. A to nie znaczy, że cały czas,

1 polubienie

Wszystkie moje trzy nie chciały, po prostu smoczka. Ja w ich wieku też nie akceptowałem.

W mojej powyższej wypowiedzi nie chodzi mi o wychowywanie, a tylko o noszenie na rękach w wieku niemowlęcym. Nie zgadzam się z opinią, że nie należy do tego dzieci przyzwyczajać. To tak, jakby zabierać im instynktowną potrzebę bliskości z rodzicem. Noszenie na rękach przebija wszystkie inne kontakty.

7 polubień