Jak nie zrobisz tego co chcę, to…
(Dziś usłyszałam od męża mojej Mamy, że jak nie odwołam zamówienia na sprzęt AGD, poczynionego przez moją Rodzicielkę to on… dostanie zawału… )
Jak nie zrobisz tego co chcę, to…
(Dziś usłyszałam od męża mojej Mamy, że jak nie odwołam zamówienia na sprzęt AGD, poczynionego przez moją Rodzicielkę to on… dostanie zawału… )
bierz przyklad z USA - z szantazystami sie nie negocjuje.
@okonek Tylko to żaden szantaż jeśli o mnie chodzi
tym lepiej.
Mnie się szantażuje prohibicją
no tak, bo ostatecznie kawalek chleba maslem chyba potrafisz posmarowac? a w najgorszym przypadku pizze zamowic tez?
mnie mozna szantazowac, ze na Antarktydzie wyladuje, nie cierpie zimna
“Jesteś na mnie skazana” -tekst od mojego chłopaka (teraz już byłego) utkwił mi w głowie i słysząc go tłumaczyłam, że na pewno nie, a jeśli już, to można komuś kogo się kocha mówić, że jest komuś przeznaczony, ale skazany, to brzmi jak kara, wyrok, zniewolenie.
To stare. Inna cię nie weźmie… moja była.
On tego nie sprostował. Zaniepokoiło mnie to, mimo, że powiedział to w sytuacji dosyć neutralnej, podczas zwykłej rozmowy. Już inaczej by brzmiało, gdyby powiedział, że jesteśmy na siebie skazani. Tak czy siak “kopnął mnie w dupę” i tak wygląda jego “jesteś na mnie skazana”.
… to ze mną nie śpisz!! - mawia moja żona.
A nie bylaby skuteczniejsza separacja nie tyle od loza co od stolu? Brakiem obiadku zagrozic?
Sadystycznie to jeszcze mozna np. schowac smartfona do kasy panceenej i zapomniec haslo i zgubic klucze?
Hahaha… bym coś napisała, ale nie zrobię tego. Solidarność jajników jednak zobowiązuje
@okonek Ja w domu jestem głównym kucharzem, więc szantaż kulinarny mi nie straszny. Bez smartfona też potrafię żyć.
@joko Solidarność jajników to mit. Pisz!!!
Uwielbiam baje, mity i temu podobne!
… i ploty oraz ploteczki.
Hahaha… ploty i ploteczki są zwyczajnie nudne, ale jeśli akurat nie ma niczego ciekawszego?
Dobra, dobra, my tu gadu gadu a faktycznie to migasz się od napisania tego, czego miałaś nie pisać. Tym czasem wszyscy czekają z zapartym tchem …
Hahaha… to nieważne… Napiszę innym razem. Może. Kiedyś.
Tak serio?
Ja z tych bardziej lojalnych
I wszystko jasne.
A propos “jasne”.
Wiesz jaką fajną latareczkę mam?
Taki laserek z magnesem na “wyciąganym, wydłużanym” kijku.
Jak mi upadła taka mini śrubeczka, to nie musiałam na kolanach po dywanie łazić, tylko sobie jak taka hrabina poszurałam tą latareczką i śrubka “sama się” znalazła i jeszcze przyczepiła do magnesu w latareczce.