Nic śmiesznego

Eee, jak chlop sie za ładną babką nie obejrzy to musi zdradza…

2 polubienia


..uj, dupa i kamieni kupa :face_with_diagonal_mouth:

Devil’s Ass, Ďáblova prdel, Czechy
2 polubienia

Czy zamiast niczego śmiesznego może być coś nieśmiesznego? :thinking:

być może :thinking:

1 polubienie

Nie może być być może. Może być tak albo śmak … :wink:

2 polubienia

Więc jest tak, jak jest :rofl:

2 polubienia

To jak ktoś komuś coś, a nikt nikomu nic, to po co komu na coś? :sweat_smile:

1 polubienie

Ale to przed jedzeniem czy po?

Tu stanie się Taboret życia.

Na przystawke zwykle.
Choc krewetki sa swietnym zrodlem bialka, mikroelementów i niektórych witamin z grupy B i PP, malo tłuszczu i niski indeks glikemiczny.
Czyli jesc nie wybrzydzać…
Moja kicia wiedziala co dobre…

1 polubienie

Już za tydzień Andaluzja :blush:
Nawpier*alam się ich tyle, że uszami będą wyłaziły.
Zwłaszcza tych z PP
:rofl:

:red_question_mark::red_question_mark::red_question_mark:

Andaluzja to sieć Romerijo.
Z takich jak ta w Puerto to czlowiek ledwo sie wytaczał; majonez, fino lub manzanilla i tony rozmaitosci.


Ta byla pierwsza, teraz jest tego cala sieć.
Ale i inni nie zasypiaja gruszek w popiele…
Łatwiej tam o stwory morskie z rekinkami cason włącznie niz kawalek porządnej wolowiny. :grinning_face_with_smiling_eyes:

1 polubienie

image

Szorty są za 99 groszy.
Reszta, to koszt tych niepotrzebnych zakładek.
:rofl:

2 polubienia

Gdzie Ty mnie w cztery ściany z toaletą chcesz wcisnąć :thinking:
Wieczorna impreza na plaży jest bardziej klimatyczna.

1 polubienie

Ja najpierw mieszkalam w El Puerto, a potem ponad rok w Jerez de la Frontera. Tam o plaże latwo nie jest. To pozostawalo cieszyc sie tym co jest.
Choć w El Puerto to wcale nie Romerijo , a swietna knajpka przerobiona ze strańkiej kamienicy z wielkim patio i zabytkowa studnia posrodku, pelna zieleni i kwiatow.
Nie wiem czy ona jeszcze istnieje, bo to bylo w dzielnicy, ktora ponoc w duzej czesci wyburzono pod chow klatkowy ludzi?

1 polubienie

Buen viaje. Z Cadiz do Alicante. Szacun.

Taka praca, ze pomieszkiwalo sie oddelegowanym w rozne miejsca. Taka turystyka pracownicza byla. :cat_face:
kawal.Europy na spokojnie obejrzelismy. Letnie pieklo w Sevilli i Kordobie tez zaliczone.
Jak sie tam teraz wybierasz to podawali, ze lato tego roku przyspieszylo…
Dalej jest z Alicante do La Coruña czy Pontevedry, a Galicja to jeden z moich ulubionych regionow.

1 polubienie

Zachodnia część Andaluzji zaliczona. Cadiz, Tarifa, Ronda, Cordoba, Sevilla i Giblartar i inne. Costa del Sol z Malagą i Granadą też.
Celem jest teraz wschodnia część Andaluzji. Ale tak patrzę na mapę i widzę, że tam nic ciekawego nie ma, a do Lloret de Mar na imprezę nie chce mi się jechać.

Tam plaskie pustkowie gdzie hulaja wiatrowe “diabliki” i tocza sie westernowe* tumbleweed*
Czyli zeschle kuliste chwasty zwane suszkami. Ponuro i nostalgicznie.
O aromatach wsoominac nie bede, ho to strefa przemyslowych chlewikow i garbarni.
Na “miodny zapach pol” mozesz liczyc.
Albo morze plastiku, czyli zaglebie truskawkowo warzywne pod folia?
A moze lepiej w lipcu do Pamplony na Sanfermines? Tylko tam mariscos się nie najesz, a to ich txacoli przereklamowane…

1 polubienie