wprowadzajacej lockdown na przyklad…
albo innej na mocy ktorej to wprowadzono.
Asiu, to absolutnie nie jest Twoja wina. Nawet, jeśli przyniosłaś to z pracy (a jesteś ego pewna?). Rodzice, jak nie od Ciebie, to też mogli zarazić się na ulicy, w sklepie itp. Na to nie masz wpływu. Jeśli przestrzegałaś zasad, nie biegałaś bez maseczki, myłaś ręce itd, to masz czyste sumienie. Trzeba mieć nadzieję, że będzie dobrze.
Jakiś czas temu pisałam o koleżance, która zaraziła się od półrocznego dziecka i jego mamy, z którą chwilę porozmawiały. Zaraził się też jej ojciec, starszy pan. On wylądował w szpitalu. Po 14 dniach wszystko już było OK. Wszyscy wrócili do normalnego życia. Trzymam kciuki!
Bać się trzeba ale rozsądnie. Nie panikować, nie osądzać samą siebie @ihtiel.
To cholerstwo jest tak zaraźliwe że przed nim nie uciekniesz. Jeżeli przestrzegasz zasad DDM, a jesteś przecież rozsądną kobietą, to robisz to co możesz.
Więc nie rób sobie wyrzutów, trzeba przeczekać, będzie dobrze.
Fakt. Do niedawna to jeszcze bylo na zasadzie, ze gdzies daleko, ale od paru tygodni wiesci z Polski nieciekawe - polowa znajomych z covidem i kilka smierci - tak na moje oko to domy opieki (trzy staruszki), niedzielne msze (nie moherowe) i jednak beztroska.
Ja siedze w mojej pustelni, pewnie tu zdziczeje, ale moze dotrwam do szczepienia?
Musi byc dobrze. Trzymam kciuki.
Jeżeli dacie radę się kłócić, to nie ma innej opcji, że będzie inaczej niż dobrze.
Bądź silna i nie bierz do siebie myśli typu bycia mordercą, bo to niedorzeczne, skoro nie zrobiłaś tego celowo. Przy chorobach zakaźnych niestety ryzyko złapania czegoś jest wkalkulowane i akurat los padł na Was. Poza tym stuprocentowej pewności kto kogo zaraził nie ma, chyba że byłaś jedyną osobą, która w przeciągu ostatnich tygodni miała kontakt ze światem zewnętrznym. Będzie co ma być i psychiczne znęcanie się nad sobą nic nie zmieni. Głowa do góry, trzymamy za Was kciuki.
Ten wirus ma to do siebie, że rozprzestrzenia się łatwiej niż grypa …
I to jest słuszna koncepcja…