Ale dobrego słowa nigdy za wiele…
A mowa [lub myśl raczej…] o francuskim Kronenbourgu.Takie piwo,drodzy niewtajemniczeni
Sam juz nie wiem,który to juz raz…Te wszystkie eksperymenty,próby,ciekawostki…A potem i tak,wraca się jak do domu
Gdyby mi ktoś powiedział,jakieś 20 lat temu że tak polubię piwo francuskie,nie dałbym wiary.
Ba!Nawet dzisiaj wydaje mi sie to ciut dziwne.
Cheers!
Normalka. Każdy ma coś, co lubi bardziej od innych. Dotyczy to nie tylko potraw czy napojów, ale także rzeczy, miejsc a nawet ludzi. Nie jestem fanką piwa. Wręcz przeciwnie. Jak dla mnie jest napojem zbyt gorzkim, ale jeden raz naprawdę mi smakowało. Latem nie planowaliśmy plażowania, ale przejeżdżając obok postanowiliśmy trochę popływać, potem trzeba było wyschnąć i tak zeszło. Picia żadnego ze sobą nie mieliśmy. Zgarnęli nas stamtąd znajomi i u siebie w domu poczęstowali piwem, takim prosto z lodówki. Jakie to było dobre… Gdyby mi natychmiast następnej szklanicy nie nalali, to pewnie zjadłabym tę szklankę.
A cóż to był za magiczny nektar?
Choć w potrzebie a tym bardziej w upale,czasem nie zwraca sie uwagi…
To było sporo lat temu, więc nie pamiętam, nazywał się Carlsberg czy carlsberger. Jakoś podobnie. Nie wiem.
Wczoraj piłem
To ono jeszcze jest??? A to było dobre parę lat temu.
Wyobraź sobie teraz: po kilkugodzinnym przebywaniu na słońcu bez kropli picia dostać takie piwo prosto z lodówki.
Pyyyycha
Ha,ha,ha…Zayebiste pytanie
Carlsberg to obecnie przynajmniej 50% reklam piwa w Anglii.Czasem piwa a czasem szczyn z plastkiowych “butelek” chyba trendencyjnie produkowanych na stadiony [alc.ledwie 3,8%]
Ja mam identyczne wspomnienie z Heinekenem w Atenach.Bylo ok. 40 stopni i…sam nie wiem ale chyba wypilbym wtedy każde piwo
Jak się człowiek odwodni, to wypije prawie wszystko
Przypomniałas mi ten stan bezsilności…Cały autobus gnał na zmiane warty a ja sie wcoorviłem i zastrajkowalem.Heineken u stóp Akropolu.
I mam przynajmniej wspomnienie
No i z pragnienia nie padłeś
Heineken był ulubionym napojem naszych panów (męża i kolegi) podczas brydża, bo koleżanka i ja pijałyśmy jakieś bardzo delikatne drinki.
Zetknąłem się z tym bardzo wcześnie.Gdy byłem dzieckiem,wynajmowaliśmy pół mieszkania gościom targowym.A ci nie tylko płacili ale znosili DZIESIĄTKI zgrzewek.
W liceum wyprzedziłem starszego brata w tych udziałach
Heineken,Carlsberg,Tuborg…
Pamiętaj że to była komuna…Emocje razy 2
Czy dajesz do zrozumienia, że już jako licealista wciągałeś pifffko? No ok. ok… inni też je wciągali jeszcze w liceum.
Nie było to moją intencją bo to jednak nie była codzienność ale…Tak!
Pamiętam jak dziś…Po jednym meczu,zszedłem na ławkę…Wtedy nie było tak popularnej dzisiaj wody w plastikach…I gdy wyciagnałem 4-paka Heinekena…nie mialem szans
Koledzy uznali ze piłka nożna to sport zespolowy.Nie zaprzeczyłem
Easy come,easy go…
Ale…Jesli o"to"pytasz…Częściej szarość dnia skazywała nas na jabole.Tanie i skuteczne
My jaboli jako takich nie piliśmy. To były jabole ale niektórzy wiedzieli co zrobić, by były smaczniejsze i dodawano tam różne przyprawy (pamiętam z nich tylko goździki) i te wina faktycznie miały wtedy lepszy smak.
Zgadza sie.
I to sie sprawdzało.
Ale jak sie ma 16-18 lat,nie wszyscy dopuszczali prywatki do swych kuchni.
Ci szacowni rodziciele,nie przeżyliby dzisiajszych czasów ale to tak na marginesie
Gozdziki nie byly wtedy jak dzisiaj ale dawalo sie jakos"zabić siarę".Z tym ze ja nie byłem ekspertem Albo juz nie pamietam…
Ja wcale się na tym ulepszaniu nie znałam, ale starszy brat jednej z koleżanek “doprawiał” je nam tak , że były przesmaczne. Moja ciocia też umiała, ale nie musiałam jej nigdy o to poprosić (fajna była i pomogłaby bez problemu), bo zawsze wśród nas był ktoś, kto umiał.
Good company
Zawsze i wszędzie na fajnych ludzi trafiam, ale fakt - tacy, jak w liceum już się “nie powtórzyli”. Potem też byli świetni, ale to już nie to…
Świeczki już mi się dopalają, więc pora na sen. Znikam. Dzięki za przemiłą rozmowę.
Ja jeszcze troche pohałasuję
Dobrej nocy …