Rozwiń myśli w kontekście pracy nauczyciela. Przeczytałam informację o śmierci misjonarki z Włoch. Pani miała 50lat, była m.in.nauczycielką, od lat pomagała dzieciom w Peru. Została zakatowana na śmierć we własnym łóżku.
I myślę teraz o tym, w jakiej sytuacji jest nauczyciel, który w sumie podlega w pracy tym samym układom co zwykły pracownik i przy szczęściu i sprycie mógłby mieć gdzieś to i owo. Tylko jakoś szkoda cudzego dzieciaka… człowiek w duszy oddziela go od tego głupiego rodzica, bo inaczej nie dałoby rady wykonywać tego zawodu.
Można też uznać, że nadmierne zaangażowanie w pracę jest już altruizmem. A altruizm to forma egoizmu.
Temat jest w zasadzie nudny, tylko jednak według mnie lekarz czy nauczyciel ma często z tyłu głowy tę głupią myśl, że jakoś tam wpływa na los drugiej osoby i ten drugi ma poczucie odpowiedzialności… za co słono czasem płaci. A że osoba mu gra na nosie, bo otoczenie nauczyciela nie wspiera, rodzic cieszy się z głupoty dziecka.
Akurat to pani to nie tylko nauczycielka a misjonarka i spolecznica.
Zajecie misjonarza jest bardzo ryzykowne, glownie dltego, ze oprocz nauki wprowadzaja konkretny watek ideologiczny, co konczy sie konfliktami z miejscowymi szamanami i grupami sprawujacymi wlaadze. Moze by umiejacych czytac, pisac i liczyc wdpolplemienncow zniesli, ale naruszanie i kwestionowania podstaw ich istnienia.?
Nauczyciel podlega teraz pod dwóch pracodawców, którzy wydają czasami sprzeczne polecenia (Kuratorium i wójt). Ale to inny problem. Tutaj chodzi o dziecko. Każdy normalny nauczyciel ma na względzie dobro dziecka. I tylko to się dla niego liczy. Musi więc staczać boje z władzami, ale też często z rodzicami dziecka. A przez wciąż nowe zakazy, nakazy i procedury jest coraz bardziej ubezwłasnowolniany
Uważam, że mimo wszystko trzeba robić swoje, czyli dbać o ucznia, nie tylko uczyć, ale dawać przykład właściwych zachowań, karcić za złe, (mimo zakazów), nagradzać dobre. Dodatkowo dbać o bezpieczeństwo, o jeszcze delikatną psychikę, interesować się sytuacją domową, aby móc w porę reagować.
Cieszę się, że nie tylko ja tak myślę
Kazdy czlowiek majacy jakakolwiek zdolnosc decyzyjna ma wplyw na losy innych.
Chyba nie ma zawodu, ktory bylby od tego wolny.
Co prawda czasem jest to efekt motyla (w anegdocie - w jednym miejscu motyl zamacha skrzydelkami, a na koncu swiata rozpeta sie burza)
Całka? Nie…
Znam ten styl…
Tak, tyko stopień odpowiedzialności jest różny.
Jeśli całka, to bardzo się wyrobiła
nie całka.
Nie całka
Na 100%, nie całka.
zwariowaliście? Ja tylko doświadczyłam dziecięcej inicjatywy i nie wiem, czy wrócę do tej pracy. Nasze społeczeństwo oszalało i schamiało przez to wszystko co się dzieje do reszty. Zawsze były trudne dzieci, dzieci z trudnymi sytuacjami w domu, ale od 89r. problemy nawarstwiają się coraz bardziej. Nie rozumiem w ogóle, co szkodzi rodzicowi, żeby dziecko chciało się uczyć, Po co się mówi w domu, że nauczyciel jest głupi, żeby dzieciak potem wariował i przeszkadzał w zajęciach (bo poważania do belfra go nikt nie uczy).
Czyżby istniał tu przede mną ktoś, kogo cudze przedszkolne potomstwo także doprowadziło do obłędu choć nie założyło mu kosza na głowę (na razie)? Rodzice dają dzieciom za dużo odpowiedzialności, potem z tej odpowiedzialności nie rozliczają, chowają tyranów i potem takie panny lat 11-13 kładą się w Pile na ulicy. To akurat bardzo trafny przykład, jak małolaty czują się bezkarne. Narażają przypadkowego kierowcę na traumę do końca życia i oskarżenia, że oto przejechałby DZIECKO. Czasem myślę, że niektórym parę pasów starczyłoby za terapię.
Sorry,przeczytalem wstepniaka raz jeszcze i dalej nie mam pewnosci czy dobrze rozumiem,o co Ci chodzi.
Emocje bardzo czesto sprawiają ze mamy kłopoty z precyzowaniem myśli…I ja to rozumiem i nie robie z tego tragedii.
Ale dla porządku,o co chodzi?O cieżką dole nauczyciela czy o rozbestwienie dzieciaków?I dlaczego przez pryzmat przedszkola,skoro najpier byla zamordowana misjonarka w Peru???
Chodzi o to, że dzieci nie są uczone zasad. A jeśli trafi się jeszcze dziecko, które naprawdę ma trudną sytuację w domu (np.alkoholik w domu) to robi się masakra. Misjonarka skojarzyła mi się z moim głupim podejściem. Człowiek chce za mizerne profity przysłużyć się dzieciom, robi co może a rzeczywistość okazuje się jak zwykle smutna. Ludzie za wszelką cenę uczą dzieci bezczelności, tego, by szły po trupach. No niby ma to sens, bo jak człowiek ma głowę zajętą nauką (nawet w formie zabawowej) to trochę mniej uwagi może poświęcić na napażanie się z kolegą po buzi. Jednak pewne nawyki zaszczepione w dzieciństwie potem sprawią, że dziecku by było lżej. Ale widać ludziom tak taniej i łatwiej: niech się dziecko nauczy dawać w pysk, ale nic na nie powiedzieć nie wolno, bo jest obraza.
Ok.
Takie czasy.
Dzisiaj widzialem naćpane nastki,ok. 13-14 lat…A przy innej okazji,pisalem juz o tym że najgorsze co moze sie wydarzyć to tzw.“dorosly” ktory na wszystko ma odpowiedz ze"przeciez to dziecko!"
Co jakis czas,da sie takze zobaczyć łysego humanoida ktory uporczywie wbija maluchowi do głowy ze ma byc twardy i walic przed siebie,po trupach…Ale wierz mi,to sie nie zaczeło w 89 roku!
Dyktatura proletariatu trwa o wiele dłużej.
Są w Polszy cale dzielnice gdzie dawanie w pysk jest wiecej warte od nauki.Mam taki artykul z Rzepy,z 2001 roku ktory,wsparty listami poszkodowanych,to opisuje…
Jest dowiedzione naukowo, że jednostki, którym trudność sprawia nauka, procesy myślowe są bardziej skłonne do radykalizacji zachowań. Czyli nasze społeczeństwo nie nauczone w dużej części pracy nad sobą może się w przyszłości coraz bardziej radykalizować i być skłonne upierać się przy swoich postawach jakkolwiek głupie by one nie były. Finansuje się patologię z podatków ciężko pracujących przedsiębiorców i potem kładzie się to to w Pile na jezdni czekając nie wiem na co.
Co do nauczycieli natomiast to osobiście wychodzę z założenia, że skoro w czasach takich jak te nauczyciel ma tę uop, z wynagrodzeniem nędznym to nędznym, ale jednak nie jest to 10zł. netto za godzinę na zlecenie 12h na dobę to tym bardziej powinien mieć ten moralny azymut, zwłaszcza przy dzieciach przedszkolnych. Nie powinien tak łatwo odpuszczać. Ale jak ci życie notorycznie daje bęcki rękami rodziców, dyrów i jeszcze ogłupianych dzieci to robi się trudno. Dostajesz te dzieci po innym nauczycielu, który nauczył je niecnierobienia mizdrząc się do głupich rodziców i "samotnych"matek z tatuażem na cycku i nie wiesz, w co ręce włożyć.
Idziemy jako kraj raźnym krokiem w kierunku Wenezueli. Tam od lat są gangi dziecięce a wcześniej było rozdawnictwo. Ech…znów nudzę:( Nie chciałabym gangów w Polsce a jednak uczenie się to trochę taka szczepionka od trudów życia.
ps Jeśli ktoś ma lżejszy temat to się wproszę, jeśli pozwoli
Zareczam Ci ze są nauczyciele którzy nie odpuszczają.Trwa wlasnie okres dopuszczania do matur…Oczywiscie nawet najszlachetniejszy belfer nic nie zdziała,poki nie przekona do swej postawy dyrekcji…Wiekszość bowiem tzw. grona nauczycielskiego to tchórze którzy oglądają sie juz nie tylko na siebie ale…w wolnych chwilach sprawdzają czy ich samochod stoi tam gdzie zaparkowali…I czy stoi a nie rozklada sie po rzucie cegłą…
Natomiast zgadzam sie ze rodzice stanowią najwieksze zagrożenie dla juz nie tylko praworządnosci w szkole ale przede wszystkim,dla standardow przyzwoitości.
A jeszcze dziwi mnie też podejście polegające na tym, że impreza musi się odbyć nade wszystko. Jest np.człowiek lat 19-20 i w czasach, gdy młodzież do lat 24 stoi przed widmem bezrobocia i patopracy i już ma z tym w zasadzie doczynienia to imprezę urodzinową się robi. Trwa więc ta mordownia całą noc za niewiadomo czyje pieniądze i ludziom tych pieniędzy nie jest szkoda.