Zanim przejdę do innych epok, chciałby skończyć na tej, od której się zacząłem i ujawnić, co pamiętam z owych watykańskich wycieków, bo wiąże się to z tematem ogólnym również.
Michaił Bułhakow musiał, jako młody człowiek zetknąć się z artykułami o treści tych wykradzionych źródeł, o czym znający “Mistrza i Małgorzatę” niebawem się przekonają. Będzie też inne spojrzenia na Judasza Iskariotę, niż to, jakie podaje Mateusz w swej Ewangelii.
Dla jasności większej, muszę rzucić nieco światła na tło wydarzeń. Judea, mały kraik była pod protektoratem potężnego Rzymu i nie była to typowa okupacja. Tę zależność od Judei od imperium nazwać śmiało można symbiozą. Tu korzystały obie strony. To państewko było przedmiotem zainteresowania ościennych, a najbardziej Syrii i nie było to, bynajmniej, zainteresowanie życzliwe. Poza tym, mieszkańcy ustawicznie cierpieli od najazdów band różnorakich, które napadały na różne miejsca w kraju, robiąc to, co tradycyjnie podczas takich napadów się robi. Jak doszło do “opieki” rzymskiej, mogę kiedyś tam opisać, dziś skupiamy się na czymś innym.
W każdym razie pobyt Rzymian w Judei nie był uciążliwy dla mieszkańców i zapewniał Żydom spokój wewnetrzny i bezpieczeństwo zewnętrzne. Z rzymskimi legionami należalo się liczyć, a takie czasem dwa, czasem jeden, tam stacjonowały. I w ogóle nie wtrącały się w życie codzienne miejscowych, ani też do religii. Judea płaciła regularnie pewną sumę za tę “opiekę” i wszystko toczyło się częściej spokojnie, niż niespokojnie, bo i awantury się zdarzały. Ale w czasach chrystusowych było spokojnie.
Z dokumentów wyniesionych z Watykanu wynika, że ta cała historia z panem Jezusem wcale taka nie była, jak podają Ewangelie i Nowy Testament i jak ktoś by chciał, to mogę otworzyć drębny temat na ten temat. Zreszta pewne różnice wyjdą w moim pierwszym komentarzu, który ukaże się gdy go treścią wypełnię. Trochę to potrwa.